Zacznijmy od tego że Ryan Gosling jest najpiękniejszy. Żarty żartami, ale gość jest po prostu niesamowity, wpasowanie się w rolę świetne, dodając do tego że tak naprawdę 90% filmu jest w kamerze (w sensie są sceny w których bierze udział), co przy takiej długości robi ogromne wrażenie, ale i tak największe wrażenie film robi tym jak po prostu film wygląda, światło, lokacji, charakteryzacje, Gosling ;) po prostu to wszytko wygląda niesamowicie. Do tego Jared Leto którego szczerze jest trochę za mało, ale cieszy jak odbija się po dość nieudanym Jokerze z Suicide Squadu. I tu najbardziej sporna kwestia, czyli prowadzenie fabuły, które Mi siada świetnie, osobiście uwielbiam opowieści gdzie fabuła po prostu płynie powoli i tak było tutaj, a przy tym dostaliśmy trochę plot twistów, które nie wybijały filmu z tego rytmu. Jakbym miał się czepiać to Harrison Ford momentami Mnie denerwował, ale to już tylko Moje czepianie się po film dla Mnie jest po prostu arcydziełem.