Sceny tak obrzydliwe, że aż z trudem wytrwałem. Szkoda tylko, że film jako taki nie wniósł żadnego nowego powiewu w tematyce, którą poruszał. W tym względzie niestety straszny banał. 4/10
A jaki powiew można tutaj wnieść? Bardzo dobrze pokazał obsesję na punkcie wyglądu i chore ambicje, swoje i najbliższych w osiągnięciu celu. Sceny były bardzo mocne, ale też nieraz dało się pękać ze śmiechu.
No jezeli ten film jest mocniejszy niz substancja, to nie wiem o co tyle szumu. Jest tyle mocnych filmow, przezywanie substancji chyba jest nieporozumieniem.
Nie przesadzajmy z obrzydliwościami. Faktycznie widok robactwa może być nieprzyjemny, ale zdarza się w życiu, a i dzieci na lekcjach biologii mogą zobaczy to i owo. Substancja porusza podobny temat, ale "brzydsza siostra" jest w innej konwencji. Substancja była nieco futurystyczna, ale czuło się medyczną sterylność. "Brzydsza siostra" jest nieco archaiczna, urokliwa, momentami makabryczna, ale przytyki do współczesności są jasne i zauważalne. "Substancja" wskazywała na wszechstronne problemy: nie tylko pogoń za młodością, pięknem, sławą, ceną, którą płacimy, próbując cokolwiek zachować, ale również wskazywała nieśmiało, że i mężczyźni nie są od tego wolni, a przede wszystkim że potworem jest a przypudrowana publiczność, której na końcu spektakularnie pokazano środkowy palec. W Substancji były wspomnienia sukcesu, sławy, rozterki przemijania, w Brzydszej jest mocniejszy akcent na los tych gorszych: odrzucenie, pogardę wobec "brzydszych", ich większy stopień determinacji, jeśli chcą cokolwiek osiągnąć, ich tendencje do kreowania świata, w którym nie są tym, kim są. Studium obłędu nieco inaczej pokazane w obu filmach, ale warto obejrzeć. Co ciekawe pod wywiadami aktorek BS na yt przeważa zachwyt nad aktorką grającą Agnes. Jakie to znamienne, że od gry aktorskiej nadal dla większości liczy się wygląd. Tak powszechne, że już to nikogo nie dziwi.