Czesc
Na poczatku mialem obawy aby go obejzec ze wzgledu na mizerne poprzednie czesci ale skusilem sie po przeczytaniu postu jednego z uzytkownikow. Jak bardzo pozytywnie sie zaskoczylem! Mam wrazenie jakbym ogladal komiksy (krtore majac okolo 8 lat zbieralem) ale jako filmowa ekranizacja.
Nic w filmie nie bylo na sile (jak to czesto bywa)
- lekka muzyka z lat 80-90 ktora w pwenych momentach byla za glosna, ale ogolnie dopasowana do scen
- postaci ktore mimo nie za wielu detali nie byly papierowe: piekny chloptas ulubieniec szkoly, jego plastikowa dziewczyna. Moge przyczepic sie do Memo ktorego dialogi byly bez sensu calkowicie i jedynie co mowil to "sorry".
- stopniowe odkrywanie elementow zycia glownej bohaterki - smutnego odludka nie potrafiacego komunikowac sie z rodzina oraz rowniesnikami ze wzgledu na smierc ojca. Tak naprawde zyjaca przeszloscia.
- efekty walki - mozna bylo troche wiecej konfliktow pokazac, ale to wyjatkowo film dla mlodziezy w ktorym chodzilo raczej o pokazanie jak rodzina czy przyjaciele sa wazni, niz skupiac sie na naparzaniu. Moim zdaniem poprawnie wysrodkowane (oczywiscie bez krwi)
- koniec ktory zgrabnie otwiera drzwi do kolejnych czesci.
Bardzo milo spedzilem te dwie godziny i poczulem pewien sentyment do dziecinstwa, czyli czasow ogladania Spidermana w dwojce lub Transformersow z wypozyczalni, klockow lego, komiksow (mam 30 lat teraz).
Ocena to takie 6-7/10, oczywiscie w swojej kategorii. Wiadomo ze nie ma porownania wartosc liczby 7 dla "Psow" czy Kieslowskiego :)
Pozdrawiam
-