Film zapowiadal sie genialnie...
Nasz narodowy kompozytor mial byc odbrazowiony.Ten wybitny czlowiek,ktory "armaty ukryl w kwiatach" (ze zacytuje Rozewicza), mial okazac sie istota z krwi i kosci,majaco humory,potrafiaca kochac...Mozna by wymieniac jeszcze dlugo.
Niestety,po obejrzeniu fimu przyszlo rozczarowanie.Jest to doskonaly przyklad,jak najwiecej tresci zmiescic w jak najkrotszym czasie-jak sie pewnie domyslacie.nie wychodzi z tego nic dobrego.Akcja toczy sie tak szybko,ze nie widz nie zdaza utozsamic z bohaterami,fragmenty wydaja sie niezrozumiale (co sie dzieje w psychice Solange-oto jest pytanie),a pomimo to zdazaja sie dluzyzny(Majorka),do tego za glosne.
Myslalam,ze chociaz muzyka bedzie w najlepszym wykonaniu.I tu tez sie przeliczylam.Takiego Chopina mozna posluchac wszedzie,a o lepsze wykonania wcale nie trudno (o czym Jerzy Maksymiuk myslal dobierajac muzyke, nie mam pojecia).
Film troche ratuja kreacje aktorow.Sand Danuty Stenki jest taka jak powinna byc:matkuje Chopinowi i dazy go wielka miloscia.Chopin Piotra Adamczyka to wlasnie odbrazowiony Chopin,przewrazliwiony i narcystyczny.Sa , oczywiscie, niedorobki w tych rolach,ale winilabym scenariusz,a nie gre aktorow.
Film polecam pokoleniu starszemu,ktore zna losy Chopina i interesuje ich tylko zaleznosc Chpin-Sand i wplyw George na muzyke Chopina (w koncu,gdyby nie ona,wiele dziel kompozytora,by nie powstalo).Ludzim,ktorzy chca przyblizyc sobie sylwetke Chopina polecam sluchanie jego muzyki(z niej dowiemy sie duzo o przezyciach kompozytora),bo po filmie stwierdza sie,ze nie warto zaglebiac sie w jego losy (a warto!!!).