Dałoby się to oglądać, gdyby wszyscy mniej krzyczeli, a tak to trzeba mieć pilota w dłoni. Na dodatek po kilkunastu latach Adamczyk jak widać grał samego siebie. Kolejny słaby film z cyklu wielcy Polacy, na któe przyjdą jedynie wycieczki szkolne. I o ironio Maurycego gra równie denny ksiądz Popiełuszko.