Najlepsza adaptacja od czasów wersji Teatru Telewizji z Piotrem Fronczewskim w roli głównej. O filmie nie bedę opowiadał, ale genialne są współczesne "wstawki", gdy w scenie początku sztuki nagle elektryczny reflektor zaczyna oświetlać scenę albo przy podpisywaniu rozkazu wyjazdu grenadierów widzimy pismo napisane na maszynie.