W Polsce w ogóle będzie czy znów popieprzą sprawę i u nas nie wyjdzie?
Oby pojawił się w Polsce, bo dla samej kreatywności twórców (przynajmniej tak t wygląda po zwiastunie) chętnie zobaczę ten film.
Wg mnie może być bardzo ciężko, bo w Polsce większość filmów z festiwalu Sundance jest uznawana za bardziej niszowe (jedynym chyba wyjątkiem jest Whiplash). Choć warto mieć nadzieję, jak zawsze. Może ktoś zwróci uwagę na wspomnianą kreatywność twórców i choćby sentyment do obsady aktorskiej (Radcliffe, Dano).
przejrzałem własnie zapowiedzi filmów w multikinie. ostatni film na liscie wyjdzie w listopadzie, a niestety nie było tam swissa..
Multikino na pewno by się filmem nie zainteresowało ze względu na niepewny zysk (bo kto wcześniej robił takie filmy?). Bardziej stawiałabym na Nowe Horyzonty.
Nie rozumiem czemu ludzie tak szybko hejtują ten film, po samym zwiastunie.
Mi się bardzo podobają takie nietypowe pomysły. Szczerze mówiąc, po samym trailerze myślę
że będzie to film z przekazem.
Bo dużo osób nie analizuje treści, a jedynie bierze to, co zostało im dane, czy w tym przypadku pokazane. Przykre, ale tak już jest.
Wg mnie może to być bardzo ciekawa produkcja i warto by było się o tym na własne oczy przekonać. Generalnie wiele niszowych filmów jest niedocenianych, skazanych na niełaskę Filmwebowiczów, ze względu na brak nastawienia na komercję. A ten film wydaje się takim być - do pewnej analizy.
To po pierwsze. A po drugie, zapewne nikt z tych osób filmu w ogóle nie widział, tylko trailer im się nie spodobał i ich pewnie oburzył. Również uważam że film może być ciekawy. Po zobaczeniu zwiastuna, który jest mega dziwny (i dlatego ciekawy) chcę zdecydowanie zobaczyć ten film ;)
Nie mam pojęcia, może ta dziewiętnastka mieszka gdzieś za granicą i bywa na pokazach i premierach. Nam pozostaje czekać ;)
Mnie ujął na pewno klimat zwiastuna.
Osobiście nie lubię głupawych filmów i niektóre mnie oburzają, ale ten zdaje się mieć potencjał i głębszy sens. A absurdalne, śmieszne wątki często po prostu zbliżają oglądającego do bohaterów filmu. Może być naprawdę dobry.
Wątpie by ktokolwiek z tutejszych oceniających widział film ;)
Czasami fajnie obejrzeć jakiś "dziwny" film. Aczkolwiek, w tym przypadku, tak jak piszesz, myślę że obok tych dziwnych scen, można się będzie doszukać czegoś więcej. W ogóle bardzo podoba mi się montaż i muzyka w tym trailerze. Bardzo fajnie dopasowana.
Oj tak, na muzykę też zwróciłam uwagę. Podciągnęłam to pod klimat ;) Zdjęcia też mogą być ładne, choć wszystko się okaże po polskiej premierze, o ile taka kiedyś będzie.
Z takich "dziwnych" filmów skojarzył mi się "Frank", też z resztą z festiwalu "Sundance".
Tak, zdjęcia na pewno się będą dobrze prezentować.
Niestety chyba nie ma co liczyć na polską premierę. A film tutaj
zapewne będzie mieć ocenę poniżej 6.. ;/ Oczywiście może się okazać bardzo słaby, ale ze względu na dziwną fabułę, sporo osób pewnie będzie celowo zaniżać ocenę ;)
Nie ma co się przejmować subiektywnymi ocenami, o ile widziało się film ;)
Stawiam na 2017 rok i Kino Nowe Horyzonty. Choć tak naprawdę bez kolejnych opóźnień zapewne się nie obejdzie.
Oceny na filmwebie często to żart ;P Na imdb więcej trafionych ocen można spotkać.
Do tego czasu pewnie już będzie można obejrzeć na małym ekranie ;P Chociaż z takimi filmami chyba gorzej z dostępnością jest.
Dzięki za przypomnienie o imdb ;)
Przyznam szczerze, że do tej pory nie mogę znaleźć niektórych mniej komercyjnych filmów w sieci, a nie powinno tak być. Mam więc nadzieję, że ktoś się wreszcie obudzi i wstawi za tym filmem.
Przeważnie na imdb są bardziej trafione oceny, chociaż zdarzy się że na filmwbie jest lepiej :P Tak, z tymi mniej popularnymi filmami są problemy. Może kiedyś się to zmieni :P
dajcie info jak znajdziecie jakiegos linkacza z napisami, poki co sie nie zapowiada na to byk ktos przetlumaczyl ten film, wiec trzeba bedzie obejrzec go i bez tego. Mam nadzieje, że moj ang nie jest jakis tragiczny.. ;c
Ok.
Mój tragiczny jakiś nie jest, ale nieco trudniej mi idzie tłumaczenie z amerykańskiego. Ten akcent, skróty i bełkot...
Dzięki! Już mi prawie z głowy wyleciał i praktycznie nie sprawdzałem jego dostępności.
Czy ktoś coś wie na temat dystrybucji tego filmu w naszym kraju? Jako, że premierowal na American Film Festival mam nadzieję, że wyjdzie na DVD w okolicy kwietnia (Tak było w przypadku Kill Your Darlings) Jeśli ktoś ma jakieś info, proszę dajcie znać :-)
Ja pierd0lę... Człowiek-scyzoryk... Ci debile tak na serio!? Jakim idiotą trzeba być, żeby tak przetłumaczyć tytuł?
Bo to jest dobre tłumaczenie. Swiss army knife to scyzoryk wielofunkcyjny (szwajcarski nóż oficerski), a biorąc pod uwagę, co w tym filmie wyprawia Radcliffe i jakie funkcje spełnia jego wielozadaniowe nagle ciało (od motorówki po prysznic), to jest właśnie takim człowiekiem-scyzorykiem. Ze szwajcarską armią, jak sugeruje dosłowne tłumaczenie tytułu, nie ma ten film nic wspólnego. Tak naprawdę najwierniejszym przekładem byłby Szwajcarski człowiek oficerski, ale u nas po prostu tego określenia na scyzoryk się powszechnie nie używa.
Biorąc pod uwagę, że film nie trafił chyba w ogóle w Polsce do dystrybucji i był wyświetlany tylko na festiwalach - mogli. Ale tam też pojawiają się ludzie, którzy nie mówią po angielsku lub mówią na poziomie podstawowym i nie rozumieją gry słów. Widz, który tę grę słów rozumie, nic nie traci, bo przecież nikt mu tytułu oryginalnego nie zabrał przemocą. Polski tytuł służy po prostu tym, którzy oczekują tłumaczenia zarówno tytułu jak i treści. To że coś brzmi lepiej w oryginale nie jest powodem, żeby nie tłumaczyć wcale. Zresztą oryginalne tytuły filmów bardziej zniechęcają niż zachęcają widzów na całym świecie - to po prostu kwestia instynktownego wybierania tytułów w języku ojczystym. Nasze "Córki dancingu" też w USA wyszły jako "The Lure", co też nijak się ma do oryginału. Bo oryginalny tytuł jest nieprzetłumaczalny tak naprawdę - dosłownym tłumaczeniem "dancingu" byłoby tu "tea dance" albo "dancing party", ale żadne nie jest w stanie uchwycić charakteru takiej imprezy, typowej dla konkretnego czasu historycznego i miejsca. Gdyby tłumacz poszedł na łatwiznę, przełożyłby to pewnie jako "Daughters of a dance" albo "Dancing daughters", co brzmi słabo i nie trafia w sens. "The Lure" idzie w innym kierunku, ale eksploruje inny aspekt filmu i robi to dobrze. To dobry tytuł, chwytliwy.
Pozostawienie oryginalnego tytułu jest po prostu pójściem na łatwiznę ze strony tłumacza. To tak jakby tłumaczyć żarty albo związki frazeologiczne dosłownie - te pierwsze stają się wtedy zrozumiałe tylko dla osób znajacych kontekst, te drugie tracą jakikolwiek sens. Flagowy już przykład "Dirty Dancing" aka "Wirującego seksu" jest zresztą bardzo dobry - "wirujący seks" brzmi milion razy lepiej i bardziej chwytliwie niż "brudny taniec" (a właściwie: brudne tańczenie, bo brudny taniec to "a dirty dance"; a jeszcze bardziej precyzyjne: sprośne/bezwstydne/wyuzdane tańczenie).
Problem polega na tym, że nie wszystko da się przetłumaczyć, a oryginał czasami ma hermetyczne znaczenie. Dobrze to widać w "Mechanicznej pomarańczy" - Burgess, autor ksiązkowego pierwowzoru, znał język malajski, a w malajskim "orang" to człowiek. Tytuł jest grą słów i (przecież w tej książce nie ma żadnej pomarańczy) oznacza po prostu "nakręcanego człowieka". Nie mechanicznego, a własnie z mechanizmem zegarowym - to ważne - nakręcanego przez system, sterowanego. A tego tytułu nikt przecież w polskim nie kwestionuje, bo brzmi fajnie. Co z tego, że nie ma sensu. Nie ma też sensu w angielskim, bo trzeba po prostu znać kontekst.
Przyjmujemy, że angielski znają wszyscy, a to nie jest prawda. Wielu moich znajomych też krytykuje tłumaczenia tytułów z niemieckiego, hiszpańskiego, włoskiego itd. i pewnie woleliby widzieć oryginalne tytuły. Mnie też nie przeszkadzałoby, gdyby rosyjskie filmy wchodziły do kin z tytułami pisanymi cyrylicą (rosyjski to niezły przykład - większość Polaków po 40. roku życia jest w stanie odczytać rosyjski alfabet, bo uczyli się go przez całą szkołę). Jeśli chodzi o mnie, filmy anglojęzyczne w ogóle mogą iść w kinach bez napisów czy dubbingu. Tylko że są jeszcze inni, którzy tego tłumaczenia potrzebują. A ci którzy nie potrzebują i rozumieją sens, gry słów, żarty, nawiązania i aluzje, mogą po prostu posługiwać sie tytułem oryginalnym i oglądać w oryginalnej wersji językowej. Tytuł to tylko dekoracja, nic wielkiego. Ma być chwytliwy i adekwatny - to czy zachowuje wierność oryginałowi, to już drugorzędna kwestia.
Dziękuję za odpowiedź.
Jednakże nie musiałaś (po stylu wnioskuję, że jesteś kobietą) robić mi wykładu. :)