To nieprawdopodobne że można nakręcić tak infantylny film, który aż tak obraża inteligencję widza. Cała fabuła i sylwetki postaci stoją w opozycji do mojego doświadczenia życiowego, mojej wiedzy psychologicznej, intuicji i są sprzeczne ze zdrowym rozsądkiem.
Autorzy chcieli za wszelką cenę udowodnić tezę że Jezus Chrystus nas kocha , że przyszedł na świat odkupić nasze grzechy i nas Zbawić. Ich zdaniem wystarczy tylko uwierzyć w to przesłanie, zawierzyć bez reszty Zbawicielowi by wszystko w naszym życiu nabrało sensu a problemy w cudowny sposób same się rozwiązały. Zgodnie z przekazem filmu Bóg ingeruje w nasze życie stawiając na naszej drodze innych ludzi lub też dając nam znaki poprzez doświadczenia które nas spotykają. By uprawdopodobnić przesłanie film prezentuje historie 12 osób, które zawierzyły krzyżowi a ich życie dzięki temu zostało cudownie odmienione. Banalność i naiwność tych historyjek, natężenie zdarzeń nieprawdopodobnych (do zmartwychwstania jednego z bohaterów włącznie) a także pisanie ich pod z góry założoną tezę irytuje, budzi niesmak i zażenowanie. Najbardziej rażą portrety psychologiczne bohaterów, będące w istocie jedynie nieporadnymi szkicami narysowanymi grubą kreską. Doprowadzają do gorączki ckliwe, przesłodzone, naiwne a czasami nie do zniesienia patetyczne dialogi, nachalne moralizatorstwo i natężenie indoktrynacji religijnej. Niestety tak jak w „Bóg nie umarł” mamy tu także do czynienia z insynuacjami polegającymi na odmawianiu osobom nie wierzącym prawa do bycia ludźmi dobrymi i wartościowymi. Przykładem takiego traktowania ateistów jest postać kobiety, uczestniczki spotkań dyskusyjnych „Towarzystwa Humanistycznego” , która zachowała się w niezwykle podły sposób wobec mężczyzny, który próbował nawrócić jej męża w ostatnich chwilach jego życia. To jest wyraźny sygnał że, napiszę górnolotnie, platońska triada „prawda, dobro i piękno”, zgodnie z przekazem filmu, może mieć swoje źródło jedynie w „Prawie Bożym” i nie istnieją inne ścieżki, do ich rozeznania i praktykowania, jak tylko poprzez życie w łączności z Chrystusem ( tak jakby coś było dobre nie dlatego że jest dobre ale dlatego że Dekalog tak dekretuje, a zanim powstała opowieść o Mojżeszu i kamiennych tablicach na świecie nie istniała moralność i etyka. ) Trzeba sobie jasno powiedzieć że każda religia zawiera pierwiastek duchowy, co nie oznacza że poza religią duchowość nie istnieje. Uzurpowanie sobie przez religie monopolu na życie duchowe jest grubym nadużyciem i budzi sprzeciw. Podobnie z zasadami etycznymi – każda społeczność, niezależnie od czasu i religii w której przyszło jej żyć, tworzy jakiś system etyczny. Wspólną częścią różnych systemów etycznych wypracowanych przez różne społeczności są tzw. wartości uniwersalne, humanistyczne, do których odwołują się nie wierzący. Powiem Wam szczerze że w czasie oglądania filmu kilka razy zakryłem oczy i wyszeptałem „to niemożliwe” mając na myśli że niemożliwym jest że coś takiego można nakręcić i pokazywać publiczności. Czułem jednocześnie zażenowanie i wstydziłem się za autorów. Raz przebiegła mi przez głowę myśl że za chwilę zapali się światło i ktoś ze śmiechem powie „jesteście w ukrytej kamerze – wkręciliśmy was. !!! Niestety ten film to nie był żart tylko koszmarna i do bólu tendencyjna chrześcijańska agitka, która nie unikała tworzenia fałszywego obrazu ateisty a tym samym tworzenia szkodliwych stereotypów i podziałów między wierzącymi a nie wierzącymi. Wszystko oczywiście w imię miłości Boga. Sparafrazuję w tym miejscu słowa Dostojewskiego – jeśli Bóg jest to można w Jego imieniu posunąć się do każdej podłości. Reasumując – odradzam oglądanie tego filmu chyba że ktoś lubi masochistyczne doświadczenia.
P.S. Jakby było tego mało że film to „dzieło” wprowadzające nas w opary absurdu, pełne
zapachu tanich słodkich perfum pobożnego kiczu, to jeszcze widzowi gremialnie szukali odpowiedzi na tytułowe pytanie jedząc prażoną kukurydze i te takie trójkąciki (jak one się nazywają ? No nie przypomnę sobie w tej chwili. ). Powiem delikatnie – aura zapachowa była niebanalna i zarazem nie do zniesienia.
przeczytałem całość :)
powiem tak, jakbyś siedział mi w głowie i czytał myśli :)
nie oglądałem, ale się zastanawiałem nad tym co to za dzieło puszczają w heliosie, myślałem że może jakieś głębsze myśli, może rozważania w drugą stronę, trochę mistycyzmu, ale o szerszej ideologi niż katolicka, a tutaj wąskie okienko :)
teraz spokojnie zasnę, pozdrawiam