Wielu festiwalowych benningologów miało za złe mistrzowi, że w słynnym "Stemple Pass" zerwał z typową dla siebie kontemplacją na rzecz zderzenia statycznego obrazu z... Zobacz pełny opis
Wielu festiwalowych benningologów miało za złe mistrzowi, że w słynnym "Stemple Pass" zerwał z typową dla siebie kontemplacją na rzecz zderzenia statycznego obrazu z czytanymi z offu pamiętnikami terrorysty. Inni z kolei przyjęli tę zmianę z radością, nazywając film - jak na Benningowskie standardy - thrillerem. Tym razem Benning zderza,Wielu festiwalowych benningologów miało za złe mistrzowi, że w słynnym "Stemple Pass" zerwał z typową dla siebie kontemplacją na rzecz zderzenia statycznego obrazu z czytanymi z offu pamiętnikami terrorysty. Inni z kolei przyjęli tę zmianę z radością, nazywając film - jak na Benningowskie standardy - thrillerem. Tym razem Benning zderza, ale i kontempluje. Pokazuje w średnim planie trzy kobiety i jednego mężczyznę w takich samych statycznych, półgodzinnych ujęciach. To zaprzyjaźnieni z nim czytelnicy: Clara McHale-Ribot, Rachel Kushner, Richard Hebdige i Simone Forti skupieni na lekturze wybranej przez siebie książki, z której cytat w końcu zostaje ujawniony. Widzimy ich niemal nieruchome ciała, które podczas lektury "znikają", bo jej celem jest przecież przeniesienie się w inną rzeczywistość, w inny stan ducha. Ale czy to w ogóle możliwe? I czy możliwe jest zaobserwowanie tego przejścia, które mogłoby ujawnić się na mikrosekundę w jakimś mikroruchu? "Mój widz musi być skoncentrowany na tym, co widzi i słyszy" - mówił reżyser podczas swojej wizyty we Wrocławiu, więc istnieje na to realna szansa.