„The Good Night” jest filmem Jake Paltrowa – brata, dobrze przez wszystkich znanej Gwyneth Paltrow. Opowiada o pewnym rozpadającym się związku, o małżeństwie, które przechodzi poważny kryzys. Ona jest coraz bardziej irytująca i zniechęcona, on coraz bardziej uległy. Któregoś razu on spotyka kobietę idealną - Annę i zakochuje się w niej. Jest tylko jeden problem. Anna jest tylko sennym marzeniem...
„The Good Night” nie jest złym filmem, ale jakoś specjalnie mnie też nie porwał. Paltrow stworzył ciekawy obraz, stylizowany miejscami na dokument, który w całkiem udany sposób analizuje jak w powolny sposób, kiedyś udany związek może się zakończyć. Dialogi są dobrze napisane, czasem nawet dowcipne, postacie wyraziste, a historia naprawdę oryginalna. Problem jednak w tym, że film jest strasznie powolny, mało się w nim dzieje, a całość nie trzyma w napięciu. „Dobranoc Kochanie” zaczyna się w bardzo spokojny sposób i tak też się kończy. Bez większych atrakcji ten trochę nijaki film spokojnie zmierza do naturalnego zakończenia.
Paltrow mówi w swoim filmie o potrzebie dowartościowania, potrzebie akceptacji i pochwały. O tym, ze każdy z nas wymaga wsparcia, i zrozumienia drugiej osoby. Mówi też o tym jak ważne jest zaangażowanie w związku, choćby odrobina inicjatywy, otwarcia się na drugą osobę, wysłuchanie jej i dawanie też czegoś od siebie. Paltrow ponadto pokazuje, że warto jest marzyć, śnić o lepszym życiu, ale trzeba uważać, żeby te wyimaginowane obrazy nie przesłoniły nam rzeczywistości. Aż tyle? A może tylko tyle...
5/10