Oscar Wilde przewrocil sie w grobie nie jeden raz po wyjsciu tego filmu.
Co to mialo w ogole byc? Przez pierwsza godzine zastanawialam sie czy przypadkiem nie pomylilam kanalu tv z jakims amatorskim programem porno w wersji vintage. Po godzinie niby cos zaczelo sie dziac, ale bylo to tak chaotycznie zorganizowane i niedopracowane, ze az chcialo sie wylaczyc tv i isc spac. Juz nie mowiac o tym, ze do opowiesci Wilde'a ma sie tyle co piernik do wiatraka. Mniemam, ze film moze sie podobac biorac pod uwage tylko i wylacznie aparycje glownego bohatera, jednak uroda Barnesa to nie wszystko.
Osobiscie mialam nadzieje na cos o wieeeeeeele lepszego. Niestety zawiodlam sie.
Marna, nieudana prowokacja. Życzę sukcesów w tworzeniu kolejnych bezsensownych tematów.
Żadna prowokacja- byłem dzisiaj na Nocy Kina i widziałem tą szmirę, zacytuję Garfielda: "Kiedy myślę, że to już dno, ktoś zawsze rzuca mi łopatę".
No niestety..prowokacja to nie jest. Zgadzam się w zupełności. Książka Oscara Wilde'a to naprawdę kawał dobrej literatury, byłam nią oczarowana. Swoją treścią przekazywała pewne prawdy, miała głębszy sens, natomiast film to jakaś tragedia. Całe bogactwo książki zostało koszmarnie spłycone. Wszystko nie tak!! Fabuła filmu niewiele ma wspólnego z fabułą książki, postać Doriana, jego zachowanie, przemiany, uczucie kompletnie niewytłumaczone. Znakomitą powieść zekranizowano, jako wstrętny quasi-horror, przepełniony dość niesmacznymi scenami erotycznymi. Tak bardzo byłam ciekawa "Doriana Gray'a", tak bardzo się zawiodłam.
on by baardzo pasował do roli Doriana- http://www.filmweb.pl/person/Jamie+Campbell+Bower-708292
nie pasowałby. Nie ma aż tak delikatnej urody :P Nie jest brzydki, ale czepiając się szczegółów, to ma zbyt grubą szyję xD Fajnie pasował do roli, że tak to ogólnie określę- włóczęgi w Demonicznym Golibrodzie (strasznie mi się podobało jak ciągle zawodził "Joanaaaaa!". Zawsze miałam wrażenie, że spadnie na niego fortepian), ale Dorian... och....średnio. Swoją drogą ciężko zrobić film z tej książki. Przekazać zarazem wszysztkie filozoficzne wywody Wilde'a i nie zanudzić na śmierć widza. Całkiem nieźle im to wyszło jeśli nie przywiązywać się do książki.
Szkoda ze ja bylem w kinie oglądać film, a nie czytać książkę... tak właściwie, to po to tam się chodzi. Chyba...
Powiem tak, mi osobiście film się podobał. Oczywiście zawsze dokonując porównania z książką, literatura wypada lepiej (no może Wywiad z wamiprem jest wyjątkiem). Jednak nie ma sensu kopiować 1 do 1. Jest to tylko interpretacja i tyle. Jak ktoś lubi jej szukać, zapraszam do ksiązki, jak lubi być przez kogoś "prowadzony za rączkę" niech obejrzy tę historię okiem reżysera.
Macie racje.Jeśli ktoś przeczytał książkę niech trzyma się od filmu z daleka bo się rozczaruje. Książka z której naprawdę dużo da się wynieść i która zmusiła mnie do myślenia-strasznie mi się podobała i przez to byłam cholernie ciekawa filmu.A tu co?Poczatkowo jakiś pornol,a potem diabeł sapiący zza zasłony.Już nie wspomnę że z treścią napisaną przez Wilde'a jest tylko jeden punkt wspólny-imię i nazwisko bohatera. No ale czego my oczekujemy?Filmy robi się po to żeby jej sprzedac a co się lepiej sprzedaje jak nagie dziewczyny i wszelkie zboczenia.
Wielkie rozczarowanie.
podpisuję się pod tym obydwiema rękami, macie racje film zaskakujący niestety w sposób negatywny. Obejrzenie go specjalnie odłożyłam do momentu aż przeczytam książkę (taką już ostatnio mam zasadę). Dziś specjalnie znalazłam chwilę i to co zobaczyłam to totalne nieporozumienie. Wszystkie wątki w filmie mniej lub bardziej przekręcone i spłycone, główne przesłanie powieści wogóle nieczytelne. Ci co czytali lepiej niech odpuszczą film bo przez 90 min będą doszukiwać się na siłę jakiegoś podobieństwa.
Szkoda, ciekawie się film zapowiadał.
"Oscar Wilde przewrócił się w grobie nie jeden raz po wyjściu tego filmu. (..)- prawda to jest.
Film ma koszmarne dłużyzny i to jest gorsza adaptacja książki , niż ta która mogłam sobie wymyślić. Niestety nawet dobrzy aktorzy nie uratują kiczowatego scenariusza... tyle co ja mogę. Powiedzieć, tylko ze względu na aktorów nie daję 2/10
Również się zgadzam. Oglądałam dziś z przyjaciółką i obie nie wiedziałyśmy czy mamy się śmiać, czy płakać. Nie mogę tego przeboleć. I też powiedziałam po filmie, że Oscar się w grobie przewraca...
Nie przesadzajcie, że to pornol bo erotyki w nim nie było w ogóle, ogólnie był po prostu nudny.
dotąd książkę przeczytałam osiem razy i jest jedną z moich ulubionych.
kiedy usłyszałam, że powstanie film - nie mogłam usiedzieć w miejscu z radości.
kiedy zobaczyłam plakat filmowy i tekst: "Po zmierzchu uwodzi Dorian Gray" przyrzekłam sobie, że nigdy w życiu go nie obejrzę. wolę nie wiedzieć, w jaki sposób dzisiejszy świat może interpretować TAKĄ powieść.
Tak to jest jak dzieci oglądają ciężkie kino;) Poczytajcie trochę definicji słowa porno, bo chyba nie każdy rozróżnia porno od zwyklej eortyki;)
Film był genialny!! Aczkolwiek z tego co kilka osób mi mówiło to wiele rzeczy zostało pominiętych z książki. Film w żaden sposób nie pokręcony przynajmniej dla mnie, bo go zrozumiałam;) I proponuję dzieciom zostać przy Harrym Potterze, a nie brać się za trochę bardziej psychologiczne produkcje;)
jak powiedziałam - filmu nie oglądałam, ale poczułam się nieco urażona Twoją wypowiedzią.
myślę że powinnaś przeczytać książkę by zrozumieć o co chodzi w wątku.. po prostu książka jest właściwie książką filozoficzną, świetnie oddającą ideę hedonizmu, a film (podkreślam - przyjrzałam się jedynie plakatowi) może i być psychologiczną produkcją, ale jednak nie dorównującą powieści...
proszę, nie nazywaj mnie dzieckiem od Pottera, to krępujące
pozdrawiam serdecznie ;d
Nie rozumiem waszego sporu, należy zapamiętać, że książka to nie to samo co film, nawet jeśli film powstanie na podstawie książki! Zazwyczaj z książki zostaje zaczerpnięty tylko pomysł, w tym wypadku postać Gray'a, a reszta to wizja scenarzysty i reżysera. Nie ma co porównywać filmu do książki, ponieważ to zupełnie różne światy. Jednak uważam, że każdy ma prawo do własnego zdania, więc proszę nie uznawać tego komentarza jako krytykę, lecz po prostu radę na przyszłość, z której nikt nie musi korzystać, jeśli nie chce.
Kiedy zobaczyłam ten film w wypożyczalni skakałam prawie z radości...powiem jedno rozczarowanie:D
Żadna książka nie doczeka się nigdy takiej ekranizacji żeby widzowie, fani, byli zadowoleni. Nie da się po prostu... Chociaż z drugiej strony strasznie mnie mierzi fakt że żaden reżyser do tej pory nie połasił się na filmową wersję książki...robią tylko filmy na podstawie książki lub w oparciu o nią... Co masie ludzi robi wodę z mózgu bo każdy fan swojej literatury chciałby zobaczyć to, co widział sam zgłębiając annały.
Akurat ta produkcja była na prawdę rozczarowująca.
Zacząłem oglądać z wielkim zapałem - w końcu to Dorian!
A że nie mogę psioczyć ze film do bani, bo choć nudny to obejrzałem do końca, powiem tylko że TA wizja książki Oscara Wilde-a nie trafia w moje gusta.
Książki nie czytałam, ale oglądałam kiedyś którąś ze starszych wersji. Film mnie zaskoczył pozytywnie, zafascynowała historia D.Graya. Ale to była starsza wersja filmu, która niekiedy potrafiła mnie nawet nieźle przestraszyć.
Nie uważam że starsze wersje filmów są lepsze, niestety w dzisiejszych czasach większości z nich nie daje się w ogóle oglądać. Zazwyczaj razi bardzo słabe wykonanie efektów, charakteryzacja oraz niestety także słaba gra aktorów. Nie dotyczy to oczywiście wszystkich starszych hitów (The Thing, Robocop, Indiana Jones,...)
Czekałam na nowego Doriana Graya.
Film niestety jest stanowczo za długi i bardzo nudny. Jest bardziej obrzydliwy i niesmaczny aniżeli zaskakujący i straszny. Niestety spodziewałam się że twórcy, prezentując nam nową wersję historii D.Graya, idąc z duchem czasu, zaprezentują nam niezły horror z domieszką dobrych efektów CGi.
Film jest słaby. Ocena 3-4/10
Dobry horror to nie tylko dużo krwi i fajne efekty specjalne. A założenie, że TA wersja jest horrorem, jest całkowicie błędne. To, że stara wersja Cię wystraszyła w niektórych momentach, wcale nie oznacza, że i ta powinna. Inny reżyser - inny film.
Film skończyłem oglądać przed chwilą. Książki nie czytałem. Wiedziałem tylko, że zamiast samego Pana Graya, będzie się starzał jego obraz. Sam film oceniałbym na 6-7/10. Fabuła jakoś nie porywa, jest długi i nudny w pewnych momentach. Sama postać Doriana nie jest nazbyt realistyczna. Ani to to ukierunkowane, ani nic. Ja rozumiem, że się zmienia. Wkracza na tą... 'złą' droga. Chociaż w sumie... Sumienie się odzywa. Nie no, okej.
Fabuła zagmatwana nie jest. Wręcz jest prosta jak drut.
Natomiast to 'drugie dno', jak to niektórzy mówią, jest dość głębokie i może pochłonąć nas na dłuższy czas. Rozważanie nad ulotnymi przyjemnościami z życia, nad samym życiem. Ci z płytkim i ciężkim myśleniem niech sobie 'Świt żywych trupów obejrzeć'. Tam myśleć nie trzeba.
Normalne, że pod względem psychologicznym film nie dorównuje takim tytułom jak 'Requiem for a dream', ale i tak jest niezły. Siedem ode mnie.
Jest wiele lepszych filmów, przy których można zastanawiać się nad sensem, życia... , ten niestety nie "pochłania", film jak pisała poprzedniczka nudny, przewidywalny, naiwny, przydługawy i momentami wręcz niesmaczny, co niestety nie wpływa za dobrze na widza, sam gdzieś od połowy wyczekiwałem już rychłego końca(który niestety nie nadszedł za szybko :p) dość mocno zmęczony tą produkcją
Popieram pierwszy post, film nie wywarł na mnie zbyt wielkiego wrażenia. Jakoś za szybko się wszystko dzieje, aktor też jest jakiś taki...przesłodzony. Oceniam 4/10. Oczekiwałam czegoś lepszego , no ale cóż.
Za szybko się dzieje? No popatrz. A większość mówi, że jest nudny jak 'flaki z olejem'. A bohater miał być przesłodzony, żeby było widać jak się zmienił.
Może i przesadziłam z tym że szybko się dzieje, ale film sam w sobie jest jakiś nijaki, może jakby poświęcili więcej uwagi nad bohaterem i całym ogółem filmu to coś by z tego wyszło, a tak to kiszka :)
Również się podpisuję. Niewiele miało to wspólnego z horrorem, nudna fabuła, brak głębszych znaczeń, rzucał się w oczy jedynie przepych scenografii. Takie to płytkie, bez charakteru i polotu. Zamiast wzniosłych metafor o człowieczeństwie w dekadenckim klimacie po prostu pstra i banalna historia.
Film to adaptacja, interpretacja dzieła książkowego przez scenarzystę/ reżysera, a nie wierna kopia. Poza tym nie rozumiem jak za podstawowe kryterium oceny filmu można brać jego podobieństwo do oryginalnej powieści. Mnie się film podobał [ tak czytałam książkę w oryginalnej angielskiej wersji]. Dobra gra aktorska Firtha, dobre zdjęcia, montaż, muzyka. Film od samego początku zaciekawia widza, chociażby poprzez użycie retrospekcji już na samym wstępie. Pełen jest niedomówień, co powinno skłaniać widza do myślenia, do własnych interpretacji. Docenić należy także scenografię i kostiumy, bo wszystko trzyma klimat i wzajemnie się dopełnia. A erotyzm, zwany przez niektórych "pornografią", idealnie pasuje do tamtych czasów, ludzie tak wtedy żyli, kurtyzany były wtedy bardzo popularne, a zatem jak dla mnie fantastycznie oddają klimat tamtych czasów. To tyle ode mnie.
@ Pollyanska: też się zgadzam... nie wiem, czy wszyscy tu utyskujący faktycznie czytali książkę, czy tylko odrobili szkolna lekturę 'z fiszek' - poza kilkoma minusami, film mi się podobał, i mimo, że od kilkunastu lat powracam do książki, potrafię docenić autorskie spojrzenie na literaturę - a oburzone głosy zgorszonych 'pornografia' - to akurat skandalik, ferment, jaki by Wilde polubił ;)
Colin Firth zwykle gra życiowe pokraki. Może chciał pokazać, że stać go na więcej i potrafi być złośliwą mendą? =p
a film... cóż, nie tego oczekiwałam po przeczytaniu książki Wilde'a. a sceny erotyczne pozostawiają wile do życzenia w kwestii dobrego smaku.