Zobaczyłem trailer i jak napaliłem się na ten film, tak teraz nie mam zamiaru go oglądać. Wampiry i wilkołaki to wypisz wymaluj - Zmierzch. Tragedia... Mogliby zrobić z tego naprawdę mroczna rzecz, ale postawili na efektywność i plastik...
Widziałem trailer. Błąd stylistyczny w pierwszym zdaniu zrobiłem, niestety ;/, dlatego inaczej może brzmieć. I to właśnie w trailerze widać te wszystkie wampiry itp - wyjęte niczym z kiczowatych horrorów.
Czyli rozumiem oceniłeś film na podstawie zwiastuna? Też pięknie:D Nie czepiam się ciepie! W żadnym wypadku! Twoje zdanie i już:D Moje jest takie: zobaczę jak obejrzę film bo ze zwiastuna widzę słabe efekty, ale fajna fabuła, humor i co najważniejsze w takich filmach: klimat. Także ja z chęcią go zobaczę... czy się mi spodoba... wyjdzie w praniu:D
Nie oceniłem filmu. Tylko zwiastun sprawił, że moja ochota aby oglądnąć ten film zmalała do niemal zera, bo nie tak sobie wyobrażałem tę produkcję.
Wcale się nie dziwię. Czekałem na ten film od czasu jak Egmont zdecydował się wydawać ten komiks na naszym rynku. Jak zobaczyłem zwiastun to złapałem się za głowę - dlaczego zamerykanizowali Dylan Doga? Po co? Przecież historie zawarte w komiksach miały w sobie magię prostoty, a tutaj jakieś wielkie demony, Dylan Dog o sile Supermana (tak, zauważyłem, że ma srebrny kastet). Zapowiada się gniot na miarę aktorskiej wersji Dragon Ball. A mogli wziąć gotową historię - np. "Powrót Potwora" i po prostu ją zekranizować, po co tak kombinować? No po co? A humoru w filmie nie będzie, bo nie ma Groucho.
Dokładnie. Czy to w ogóle będzie Dylan Dog? Bez Groucho i utrzymane w klimacie dzisiejszych czasów, a powinno być (a raczej fajnie by było), aby akcja działa się w latach 80tych. Powinien to być taki mroczny kryminał, może nawet czarno-biały, trzymający w napięciu a pewnie bedzie widowiskowa papka...
Zgadzam się. Oryginalne historie utrzymane są raczej w kameralnej konwencji. Proste, ale ciekawe. Brak Groucho potrafię jeszcze zrozumieć, nie jest łatwo obstawić taką rolę (Groucho jest tylko jeden :)). Oryginalny DD to nie połączenie Constantina z Buffy. To co dzieje się na zwiastunie nie ma z adaptacją Sclaviego nic (poza tytułem) wspólnego. Jakość efektów specjalnych pominę milczeniem (wstyd cokolwiek promować w takim stylu).
film obejrzałam - o ile przewijanie filmu oraz zajmowanie się innymi rzeczami w między czasie można nazwać oglądaniem.
tak czy inaczej do sedna: po oryginalnym Dylanie zostało tylko imię, koszula i rewolwer - co zresztą dobrze pokazuje trailer, skutecznie studząc wszelkie oczekiwania fanów komiksowej serii. brakuje klimatu oraz intelektualnego humoru (co się dziwić - w końcu amerykańska produkcja, więc nie może wymagać od widza umysłowego zaangażowania). nie ma też charyzmy głównego bohatera - do Ruperta z Dellamorte Dellamore się nie umywa. dla fanów komiksu będzie to spore rozczarowanie.
moja ocena to 3/10 - odcinając się od oczekiwań i komiksowego pierwowzoru, film sam w sobie jest po prostu słaby, płaski i jednorazowy. można go sobie obejrzeć (poprzewijać) bardziej z ciekawości lub nudy. przegrywa z lekko trącącym myszką, humorystycznym, mrocznym oraz miejscami absurdalnym i kiczowatym Dellamorte, z ciekawą historią i fajnymi drugoplanowymi postaciami (Tilda jako Gabriel) w Constantine.
osoby, które obejrzały film, a nie czytały komiksu (bywają w tym temacie takie?), oczywiście zachęcam po niego sięgnąć: satysfakcja gwarantowana ;)