Arcydzieło?
Ludzie nie rozumiem czym się zachwycacie? Po wyjsciu z kina film ,,spłynął'' po mnie jak zeszłoroczny deszcz. Główna para aktorów wypadla słabo, były po prostu nie kiedy dobre sceny, ale to za mało, by nazwac ten film arcydziełem. Bracia-,,gangsterzy'' nie oszukujmy się, nie robiła wrażenia, bo ostro przeklinać to potrafi każdy (zaleciłbym wzorować sie na Andrzeju Chyrze i jego roli w ,,Długu''). O siostrze lepiej nie wspomnę. Muzyka: praktycznie jeden motyw przewijający sie przez film. Nie dziekuje, postoje. Przyjemnie za to oglądał mi się grę aktorów drugoplanowych: niedoszłą żonę (jezeli dobrze pamiętam) Ediego i jej męża.
Dobre były zdjęcia i niektóre dialogi, ale to wciąż za mało. Mówicie że to Polska własnie i ja spotyka ludzi pchajacych wózek ze złomem, ale wątpie, by mieli oni takie złote serce jak Edi i kupywali prezenty dzieciom, skoro żyją w takich ciężkich warunkach.
Proponuje obejrzec ten film jeszcze raz i zastanowic sie czy przypadkiem nie wywyższacie go, bo jest w pewnym ujęciu rodzynkiem wsród tylu ,,dupowatych'' polskich filmów (np ,,E=mc2)