Chodzi mi konkretnie o dwa jego czyny:
1) Czy strzeliłbyś w łeb facetowi, który molestował dzieci?
Mi na samą myśl o pedofilach nóż w kieszeni się otwiera. Zawsze myślałem, że ręka by mi nie zadrżała i wpakowałbym kulę komuś takiemu. Czy jednak odebranie komuś życia, nawet najbardziej zdeprawowanym osobom, to niezbyt daleko idące posunięcie? Czy odbierając życie sami nie stajemy się zdeprawowani? Jak mówi Patrick w rozmowie z Remy'm, który mówi mu żeby się nie przejmował tą egzekucją: "It doesn't feel right".
2) No i pytanie kluczowe w filmie: Czy należało odebrać Amandę matce?
Czy patologiczny stan rodziny usprawiedliwia rozerwanie tej naturalnej więzi między matką a dzieckiem? Z jednej strony matka zasłużyła na kolejną szansę, każdy zasługuje. Z drugiej jednak strony czy warto ryzykować szczęściem i zdrowiem dziecka po to, by sprawdzić czy matka wyjdzie na prostą? Widzimy przecież, że tutaj uczucia budzą się w Helene dopiero po jakimś czasie od straty dziecka, gdy rozmawia z Patrick'iem na ulicy, a ten obiecuje jej przyprowadzić Amandę. Czy też może lepiej oddać dziecko obcym, ale uczciwym i dobrym ludziom, którzy dziecko pokochają i zapewnią wsparcie nie tylko emocjonalne, ale też materialne?
Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie, ale w tej sytuacji Patrick chyba jednak się pomylił, co uzmysławia sobie na koniec filmu, gdy dostrzega powrót Helene do emocjonalnego otępienia i brak zaangażowania w rolę matki.
A B. Affleck'owi można z pełnym przekonaniem powiedzieć: "Yes baby, yes!". Oby częściej stawał po drugiej stronie kamery, bo tym filmem chyba ostatecznie udowodnił, gdzie jego miejsce.
9/10
Taka rada: jak się nie ma nic sensownego do powiedzenia w dyskusji, to się zwyczajnie milczy...
1/ Nie zastrzelił bym go. Na początek bym go katował, obciął pare narządów i wysłał do więzienia.
2/ Nie powinien oddać dziecka matce. Czeka ją taki sam los jak matkę, narkotyki, prostytucja, kradzieże.
Film kontrowersyjny i to mi się podobało 8/10
Chciałem podkreślić, że mimo wszystko Patrick dobrze wiedział, że matka Amandy się nie zmieni (mam jednak wrażenie, że przystopowała z jeszcze uwidoczniła ostatnia scena, a jednak doszedł do wniosku, że miejsce dziecka jest przy matce
1) W pierwszym przypadku popełnił błąd dokonując tak naprawdę samosądu, zreszta sam wiedział, że źle postąpił. Jednak najbardziej w tym wszystkim niesamowite jest to jak inni na to zareagowali. ANGIE JEGO KOBIETA POWIEDZIAŁA MU, ŻE JEST Z NIEGO DUMNA (trochę go to zdziwiło, więc zapytał trochę z niedowierzaniem "Jesteś ze mnie dumna?") natomiast Patrick żeby uciszyć sumienie chciał usłyszeć że postąpił właściwie (wcześniej rozmowa z Bressantem, który też stwierdził że postąpił ja należy). Łatwo zauważyć jak bardzo emocjonalnie do całej sprawy od początku podchodziła Angie (to jest bardzo ważne), dziewczyna Patricka (to samo dotyczy Bressanta), ogromnie wrażliwa na krzywdę jaka dzieje sie dziecku ( wahała sie czy podjąć się tej sprawy, w jednej z pierwszych scen gdy w wiadomościach mówiono o tym zaginięciu nie chciała tego oglądać, przerażało ją to, poza tym jej heroiczny skok do wody). Doszło do sytuacji, że Patrick stanął sam przeciw wszystkim, bo chiał postępować zgodnie z zasadami i TYLKO ON W TYM WSZYSTKIM ZACHOWAŁ ZIMNĄ KREW.
2) Zabrzmi brutalnie, ale postąpił właściwie, i ten film na to odpowiada, nie istnieje tutaj żadna sporna kwestia. Patrick jest głównym bohaterem, on rozpoczyna i zamyka tą historię. Zauważcie ile przez ten spisek stało się złego, to po prostu zaszło za daleko kila osób straciło życie (i nieważne czy na to zasłużyli, czy nie) i co? miał on to tak pozostawić?. Ktoś może powiedzieć że to wszystko- to całe poświęcenie- w imię lepszego życia dla Amandy, jednak to nie jest wystarczający argument. Patrick dobrze wiedział, że za pierwszym razem postąpił źle, tym razem nie popełnił tego błędu. To jak Patrick Kenzie postąpił spowodowało, że poczuł się do odpowiedzialność za Amande, a ostatnia scena pokazuje, że nie zamierza usunąć się z jej życia i czujnie obserwować jak dalej będzie się ono toczyć.
Doyle, Bressant, Polle, Lionel wszyscy oni chcieli szczęścia dla Amandy, jednak sposób w jaki chcieli to osiągnąć był niewłaściwy, ich zachowanie (jak również Angie) pokazało ze bezkarność zeszła na drugi plan, była usprawiedliwiona i pozostawała bez konsekwencji, natomiast zastąpiły ją ludzkie zaślepiające emocje, dlatego uwazam że Patrick jako jedyny zachował zimną krew. Ostatnia scena pokazuje że matka nie wyciągła żadnych wniosków, wychodzi na randkę i zamierza pozostawić córkę pod opieką "postrzelonej" Dotti jeszcze przy okazji dopija piwo, jednak chyba nikt nie wierzył w to że ona się jednak zmieni, nawet Patrick zdawał sobie z tego sprawę, pomimo tego ze wcześniej dawał do zrozumienia że ma taka nadzieję, ze Helene się zmieni. Angie sprowadziła go jednak na ziemię dając mu do zrozumienie że to jest niemozliwe i on tak naprawdę też o tym wiedział, a jednak zdecydował się oddać córkę matce. Więc nic się nie zmieniło z tą być może znaczącą różnicą, że jest teraz przy Amandzie również Patrick.
"Zawsze wierzyłem,że istnieją sprawy, na które nie mamy wpływu,a one kształtują całą twoją osobowość.
Twoje miasto.Twoje sąsiedztwo.Twoją rodzinę.Ludzie nie doceniają małych rzeczy.Nie pamiętając o tym,że niektórzy ich nie mają"
Heh, nie chce mi się do końca czytać, ale pragnę zwrócić uwagę, (bo po przeczytaniu połowy postów tego nie znalazłem) na to iż sprawa oddania dziecka matce lub pozostawienia u nowych rodziców jest bardziej skomplikowana, gdyż jeśli mnie pamięć nie myli nasz Doyle (Freeman) był dziadkiem około chyba 70letnim wiec nie wiem czy 4 letnie dziecko miałoby tatę na miarę wymagań :) macocha też nie byłaby zbyt młoda, więc coś w tym jest, że pewnie oddanie dziecka matce było bardziej etyczne, bądź mniejszym złem dla głównego bohatera.. I żeby nie było OT to dodam, że nie wiem czy bym strzelił, bo nie byłem w takiej sytuacji.. :)
Co do filmu, to coś dobrego.. Obsada, fabuła, reżyseria tutaj Ben Affleck - pięknie po prostu jak na taki etap jego kariery reżyserskiej - cudownie ;)
pozdrawiam wszystkich pedofilo-bijców ;P
1)Jak o tym mysle to mam w glowie tylko jedna odpowiedz TAK zabil bym go.Lecz mowic jest latwo lecz tak naprawde nie mam pojecia jak bym sie zachowal w takiej sytulacji.
2)Tu jednak na pewno nie zabral bym tej dziewczynki spowrotem do matki.Bo mimo to ze mowia ze jacy by nie byli to zawsze rodzice to jednak z taka matka przed Amanda nie rysuje sie zbyt kolorowa przyszlosc.
krótko
1. nie strzeliłbym, szybka smierc to zbyt lagodna kara dla takich sqrw**li, powinni cierpiec w wiezieniu
2. mysle, ze postapilbym tak jak glowny bohater
1.trzelic tak O, nie wiem czy mialabym odwagę, ale w takiej sytuacji jakiej był on mysle, ze tak. tuż po zobaczeniu takiego widoku..
2.tez bym tak zrobila, bo mialabym pzoniej wyrzuty sumienia. ale dla mnie chore jest to, ze ta dziewczyna go zostawiła. jest po prostu nie w porządku ;/
1. Strzeliłabym -może nie w głowę, ale bym strzeliła. Wiem, że może to nie byłaby obrona własna, bo ten pedofil nie miał chyba broni, ale przecież nie wyspuścił by stamtąd Patricka żywego.
2. Partick postąpił słusznie. Cały czas byłam za tym by mała wróciła do matki. Ale czy to wyszło na dobre Amandzie? Do końca nie wiemy, ale nie sądzę. Patrick postępił w zgodzie ze swoim sumieniem chcąc dla niej jak najlepiej. Jednak w ostaniej scenie dociera do niego, że jego decyzja jest nieodwracalna i wcale nie jest już pewein, że Amandzie z matką będzie lepiej. Wydaje mi się, że żałuje tej decyzji.
1) Pewnie nie, choć większość z nas (o ile nie wszyscy) nie mają takiej podbudowy emocjonalnej, socjo-patologicznej jak bohater. Wychował się wśród takich ludzi, obcował z nimi, a i tak w tym momencie górę wzięły uczucia w danym momencie.
(W trakcie oglądania filmu "zabiłem" tego gościa zanim jeszcze zrobił to Patrick.)
2) Oglądałem ostatnio w programie SOS Dzieciom! (TVP2) historię małej dziewczynki, której sprawą zajmuje się kurator, dziecko jest w domu opieki. Rodzice, młodzi ludzie, totalna mielizna, dziewczynka głodowała, bili ją. W ramach rehabilitacji sprzedali mieszkanie żeby teoretycznie wyciągać się z nałogu, kupić mniejsze mieszkanie, i pieniądze odłożyć na byt dziecka. Ojciec trochę czasu nie pił, ale coś pękło i przepuścili połowę tego w moment (sam nie wierzę jak). Matka obrzuca kuratorkę, która chwilę później sprowadza ją na ziemię prostym pytaniem: "Ile razy w trakcie pobytu u nas dziewczynki odwiedziła ją pani?". Kuratorka po chwili ciszy sama jej odpowiada: "Ani razu". W kontekście całego tego reportażu zabrzmiało to bardzo dramatycznie.
Matka uparcie o dziecko walczy, a mi nasuwa się pytanie co ci rodzice są jeszcze w stanie tej dziewczynce zrobić. Zakatują ją na śmierc, czy sprzedadzą jako żywy towar, kiedy braknie im pieniędzy. Na szczęście pani kurator twardo stąpa po ziemi.
Wracając do filmu - chyba jasne jaką ja bym drogę wybrał.
Pozdrawiam, i życzę Wam, żeby nikogo takie dylematy w życiu nie spotkały.
1) Śmierć to żadna kara, jedyne co dobrego przynosi to uwolnienie społeczeństwa od takich degeneratów jak pedofile i pewnego rodzaju satysfakcję osobie, która pociąga za spust. Mimo, że jestem świadom tych faktów, sam też pewnie zastrzeliłbym tego typka.
2) Oczywiste jest, że Amanda po powrocie do matki zgnije w tym otoczeniu i skończy jak swoja kochana mamusia, ale mimo tego faktu decyzja, jaką podjął główny bohater jest raczej oczywista. Nie można od tak, porywać sobie dzieci i urządzać do tego takiej szopki.. paradoksalnie więc: czy Amandzie będzie lepiej u matki? Nie! Czy powinna być mimo to jej zwrócona? Tak!
Najgorsza była postawa ukochanej g. bohatera... jak mogła w ogóle stawiać go w takiej sytuacji? Grozić odejściem, jeśli doniesie na kapitana i jego żonę? No sorry, ale chyba Patrick lepiej wyjdzie na rozstaniu z TAKĄ miłością.
Sumując: decyzja Patricka nie służy Amandzie, ale jest jedyną właściwą.
Film bardzo dobry i gratulacje dla braci Affleck...
9/10
Bardzo się cieszę że ktoś już zadał te pytania, bo ja też miałam taki zamiar:).
1. Myśląc na spokojnie nie zastrzeliłabym tamtego gościa, z 2 powodów. Pierwszy nie potrafię odebrać komuś życia, nawet jeśli jest okropnym człowiekiem, i drugi uważam że zasłużył na karę (mnóstwo lat w pier**u) a nie na szybką śmierć. Lecz w gdybym znalazła się w tamtej sytuacji, przy takich emocjach nie wiem czy potrafiłaby się opanować.
2. Nie zadzwoniłabym na policję. Widać było że Amanda jest szczęśliwa z Jackiem (M. Freeman), poza tym rozmowa jaka miał miejsce dałaby mi dużo do myślenia. Ponadto zastanowiłabym się że jeśli zadzwonię po policję to Jack wraz z żoną pójdą do paki i odejdzie ode mnie ukochana osoba. Jestem zdania że najważniejsze to aby opiekunowie dziecka kochali je i zapewnili dobre dzieciństo, a to czy są biologicznymi rodzicami schodzi na dalszy plan. Wzięłabym też pod uwagę cały trud tak wielu ludzi, którzy to wszystko musieli ustawić oraz to że nawet wujek Amandy był w to zaangażowany.
Jednak bardzo się "cieszę" z decyzji Patricka, ponieważ uczyniło to film bardziej dramatycznym, a o to w filmie chodzi. To że główny bohater nie postępuje po mojej myśli nie znaczy że film jest zły.
Film mi się bardzo podobał, poruszał bardzo trudną sprawę, o czym m.in. świadczą tak różne opinie na powyższe pytania. Jestem pod wielkim wrażeniem, nie sądziłam że Ben nakręci taki wspaniały film:D.
W pierwszym przypadku: stanowcze nie (!)Facet ma za przeproszeniem nasrane w głowie. Takich trzeba odizolować i leczyć, a nie mordować (!)
W drugim przypadku: sama nie wiem .. trudny wybór. Niby w końcu matka, powiedziała nawet, że jesli Amanda sie odnajdzie to koniec z narkotykami. Jak widać słowa były rzucone na wiatr. Jednak skąd Patrick mgół o tym wiedzieć .. Ja osobiście zostawiłabym tak jak jest. Czyli dziecka matce z powrotem nie oddawała. Po jej ogolnym zachowaniu można było wywnioskować, że kobiecie narkotyki wypaliły mózg ..
1)Baaaardzo trudno powiedziec co by się zrobiło w takiej chwili.
Możliwe, że pod wpływem impulsu uczyniłbym tak jak Patrick. Ale myśle, że w pełni świadomie nie byłbym w stanie tego zrobic, choc możliwe że i chciałbym go zabic... Trudne pytanie.
2)Myśle, że jednak ja na jego miejscu uczyniłbym dokładnie tak samo.
Ciężko by mi było chyba życ ze swiadomością, że obiecałem matce odnalezienie córki, ona na prawde chciała je odzyskac [wrew wszystkim pozorom jakis tam instynkt macierzynski miała na pewno! i na losie córki jej Zależało], a później gdy je znalazłem zostawiłem je w rękach człowieka, który co prawda chciał dobrze, ale porwał córke matce...
Chociaż....
Trudne pytania. Bardzo..
A film genialny. Zdecydowanie jeden z najlepszych.
Świetne aktorstwo [przede wszystkim Affleck, Harris!, Ryan też bdb, Freeman to wiadomo, za to Monaghan dośc przecietnie, ale nie źle...]
Genialny scenariusz - trzymajacy w napięciu, zaskakujący na każdym kroku, niebanalny, ambitny, stawiająct ważne pytania bez łatwych odpowiedzi, wzruszający... i ogromnie wciągajacy
Do tego muzyka bdb, klimatyczna, świetnie komponiująca się z obrazem i piękne wręcz miejscami [scena z Affleckiem i Harrisem an dachu pod koniec....mmmmm....] zdjęcia
No i chyba najwieksze zaskoczenie - perfekcyjna reżyseria Bena Afflecka.
Film zdecydowanie 10/10
Ja patrze takze przez pryzmat ksiazki, ktora jest mocniejsza niz film:
1. W sytuacji, w ktorej znalalz sie Patrick chyba malo kto by nie strzelil. Na szczescie rezyser oszczedzil widzom polowe okrucienstw opisanych w ksiazce, zwiazanych z porwaniem tego chlopca. Ja po przeczytaniu pewnego fragemtu ksiazki bylem wsciekly na autora, ze uraczyl mnie czyms takim i przez jakis czas nie moglem dojsc do siebie. Opis meki tego dziecka rozgrzeszylby Patricka za kazdy czyn dokonany na tych zwyrodnialcach.
2. Moim zdaniem Patrick popelnil wielki blad i w momencie w ktorym podejmowal decyzje juz o tym wiedzial. Niestety ta jego popieprzona prawosc doprowadzila do nieszczescia dziecka. Otoz zachowanie Amandy w koncowce tak filmu jak i ksiazki jest odpowiedzia na pytanie zadane przez autora tego posta. Ta dziewczynka jest znow nieobecna, nieszczesliwa i nie kochana.
Ktos pytal o rodzicach Patricka i Angie? Nie byli tacy jak matka Amandy. Ta byla najlepszym przykladem na to ze nie wystarczy urodzic aby byc matkom.
Wydaje mi się, że zabicie człowieka następuje tylko pod wpływem emocji z danej sytuacji. Patrick był po prostu zszokowany widokiem ciała chłopca. Nie wdawał się nawet w jakiekolwiek rozmowy z pedofilem co, za zwyczaj ma miejsce w większości filmów. Jestem w stanie zrozumieć ten czyn bo uważam emocje jako głównego sprawcę. Z drugiej strony również jako katoliczka wiem, że morderstwo wiąże się z wyrzutami sumienia, z pytaniem czy to my mamy na tyle władzy w rękach, żeby oceniać czyny innych i ich za to karać? Z punktu widzenia chrześcijaństwa - nie. Powtórzę jednak raz jeszcze, że rozumiem postępowanie podyktowane silnymi emocjami.
Jeśli chodzi o drugi problem. Moim zdaniem dokonał złego wyboru oddając Amandę matce, z czego zadał sobie faktycznie sprawę na koniec filmu. Ale przecież skąd miał wiedzieć, że zmiana Helene nie będzie trwała długo?
Uważam, że tak na prawdę do Patrick jest największą ofiarą wydarzeń. Po pierwsze: zdał sobie sprawę z tego, że jednak jego decyzja okazała się nietrafną dla losów Amandy. Po drugie: Stracił dziewczynę, która zawsze była jego podparciem.
Wydaje mi się, że Amanda powinna zostać w domu policjanta, gdzie zaznała w końcu czułości i uczucia. Z drugiej strony był to także egoistyczny ruch Freemana, dla 'odzyskania' straconej córeczki. Jednak jakby nie patrzeć - chciał dla malej jak najlepiej ofiarując jej to czego nie zaznała w rodzinnym domu.
Film bardzo interesujący i zmuszający do rozmyślań przyszłością dziecka w gronie prawdziwej rodziny, czy ludzi, którzy mogą stać się rodziną poprzez ofiarowanie uczucia.
1. Nie, bo pojdzie do wiezienia a tam wiadomo, jak sa traktowani pedofile. Wspolwiezniowie zrobia sk...nowi wieksza krzywde, niz ja bym zrobila strzelajac mu w leb.
2. Tak. Ten film pokazuje, ze matce nie zawsze nalezy sie prawo do opieki nad dzieckiem, tylko dlatego, ze jest matka.
1. Czy strzeliłbyś w łeb facetowi, który molestował dzieci?
Nie sprzeliłabym pedofilowi w głowę - w więzieniu lepiej bym się nim zajęli (o ile nie zamknęliby go w izolatce, zdala od innych więzniów). Za to na pewno strzeliłabym mu w nogi lub ręce - taka pokuta za grzechy, aby za każdym razem chcąc dotknąć niewinne dziecko nie koniecznie łapskami, miał to utrudnione.
2. Czy należało odebrać Amandę matce?
Nie wiem, jak bym postąpiła w takiej sytuacji, to zależy od tego, jak dobrze znałabym porywacza i rodziców porwanej. Patrząc na matkę Amandy, widząc jej rozpacz, postąpiłabym tak, jak Patrick, co - jak wiadomo - okazałoby się błędem, którego nie mogłabym wybaczyć sobie do końca życia.
Czy jest choć jedna osoba mogąca w 100 % powiedzieć, że w każdej sytuacji należy postąpić tak a tak? Ludzie są nieprzewidywalni. Mogą się zmienić na lepsze, mogą na gorsze. Nigdy nic nie wiadomo, przyszłość jest zagadką dla wszystkich, tak jak ludzkie postępowanie. Nasze decyzje możemy ocenić jedynie dzięki upływowi czasu.
Ad.1 TAK!!! Stałabym się mordercą, ale zapewne uratowałabym kilka istnień.
Ad.2 TAK. trudne pytanie i po filmie długo o tym myslałam. Gdyby prawda wyszła na jaw kilka dni po porwaniu - pewnie powiedziałabym nie, ale widząc jej zachowanie (mówimi oczywiście o filmie) w stosunku do przybranego "dziadka" - zdecydowanie TAK!!!
1)Myśle,że podobnie jak Patric zabił bym pedofila, ale nie miał bym po tym wyrzutów sumienia, bo wiem że postąpiłbym dobrze.
2)W tym przypadku nigdy nie zadzwoniłbym na policje. "Dziadek" byłby 100 razy lepszym opiekunem niż zaćpana matka, której los córki wogule nie interesował.
Podsumowując to nigdy jeszcze tak nie znienawidziłem bohatera filmu. Wiara Patrica w jego "słuszne" postępowanie jest tak głupia, że można eksplodować przed ekranem. Ja osobiście całkowicie utożsamiam się z Remy`m.
Pozdrawiam
Adn. 1 TAK
Zabilbym pedofila na miejscu i nie mialbym zadnych wyrzutow sumienia.
Adn. 2 TAK
Zadzwonilbym na policje, Amanda wrocila by do matki - ale obserwowalbym jaki stosunek mialaby matka do corki, czy rzeczywiscie by sie poprawila, jak by ja wychowywala.
1) strzelilbym mu w leb - nie ma co do tego watpliwosci.
2) jezeli chodzi o matke, to tu mialem naprawde niezly zgryz. Moja pierwsza opcja bylo oddanie dziecka matce, a na osobnosci przystawienie jej klamy do glowy i oznajmienie "jezeli sie nie zmienisz, ktoregos dnia po prostu znikniesz, a dziecko trafi do rodziny zastepczej albo Bea'y". Druga opcja to pogadanie z dzieckiem i zapytanie, czy jej tu dobrze i czy nie teski za mama. Jezeli nie - zostawiam ja w nowej rodzinie.
Nie wiem, czy możliwe jest napisanie ,,tak'' bądż ,,nie'' jeśli nie znajdziemy się w takiej sytuacji. Co do pedofila, nikt nie ma prawa decydować o żuciu człowieka. A jadnak, gdybyś zobaczył zgwałcone i zamordowane dziecko, może też działałbyś pod wpłtwem impulsu. W książce podczas rozmowy Patricka z Poolem, Poole pyta się, czy Patric jest za karą śmirci. On odpowiada, że nie, bo społeczyństwo nie może decydować o życiu. Poole docieka więc dlaczego zabił pedofila. A Patric odpowiada: ,, Do społeczeństwa nie mam zaufania, do siebie samego mam''. Wydaje mi się, że to wystarcza.
Co do Helen, dziecko zostało zabrane siłą. Przecież, kiedy znajeziono matwego Ray'a, nie było w okolice kamer, Helen naprawde bała się o swoje dziecko, bo je kochała, nawet jeśli nie umiała tego okazywać. A może jednak czegoś się nauczyła. Przedtem wychodziła nie zostawiając nawet zamkniętych drzwi. Może żeczywiście znalazłaby opiekunkę i zaczeła na nią uważać. Przecież nikt nie stoi ponad prawem.
Podobnie jak jeden z przedmówców, odpowiadając na te pytania odnoszę się bardziej do książki, która jest zdecydowanie mocniejsza w swej wymowie. I to w obu przypadkach.
1) Czytając w powieści opis tego, co zobaczył Patrick na poddaszu domu tych zboczeńców, sam miałem ochotę rozerwać tego bydlaka na strzępy. Jeśli ktoś nie czytał książki, niech wierzy mi na słowo, że za to, co trójka pedofilów robiła z tym dzieckiem, należała się tylko kula w łeb. Ktoś kto gwałci i katuje dziecko, nie jest dla mnie człowiekiem i nie zasługuje na to, by żyć. Zdaje sobie sprawę jak to brzmi, ale trudno - tak uważam. I osobiście, zanim skróciłbym żałosny żywot takiego śmiecia, zrobiłbym wszystko, żeby dłuuugo wył z bólu...
2) O ile w przypadku pedofila Patrick potrafił wziąć sprawy w swoje ręce, tutaj popełnił błąd. Zrzucił z siebie odpowiedzialność, pozostawił los Amandy w rękach prawa, które miało ją gdzieś, podobnie jak jej matka. Tutaj również książką o wiele dobitniej pokazuje, że Patrick właściwie zaprzepaścił szansę dziewczynki na lepsze życie. Matka wcale się nie zmieniła, wszystko zostało po staremu. Film tak wyraźnie tego nie uzmysławia. Ani tego, jak bardzo szczęśliwa była Amanda u Doyle'a i jak cała radość życia uszła z niej wraz z powrotem do matki. Szczęście dziecka powinno być ponad prawami rodzicielskimi tej wywłoki. Jeśli ktoś mówi, że Patrick postąpił słusznie, bo "nie nam osądzać" jaką matką była Helen, to odpowiadam - otóż właśnie nam to osądzać. Obojętność, znieczulica, przerzucanie odpowiedzialności na innych, wmawianie sobie, że to nie moja sprawa - to tak naprawdę przyzwolenie na to, by komuś działa się krzywda. Patrick miał szansę zrobić coś dobrego, ofiarować Amandzie przyszłość. Zamiast tego umył ręce, kierując się źle pojętą prawością.
Brawo za To co Napisałeś bardzo mi się podoba Twoja wypowiedz która świadczy ile film nam ukradł :( w porównaniu z Książką. W obu przypadkach masz Racje i zgadzam się z Tobą w 100 %
Faktycznie dziewczynka wyglądała na szczęśliwą wtulona w nowego dziadka, a w domu, gdy matka wychodziła na kolejną "randkę" siedziała na kanapie właściwie nie okazując entuzjazmu jak inne dzieci w jej wieku, które są często hiperaktywne. Cóż - film widocznie jest miejscami luźną adaptacją i tutaj zakończenie jest bardziej dwuznaczne, a raczej - o ile młody detektyw będzie niańką może dziecko będzie miało trochę radości. Matka to śmieć.
Film ukazuje jedynie strone emocjonalną tego tematu. Mi jednak na siłę
aż się nasuwały sprawy zawodowe - otóż nasz detektyw wydając dwóch
policjantów, łamiąc ich ikone prawości - dzięki temu jest ustawiony na
całe życie. Po takim śledztwie i wydaniu dziecka matce myślę, że przełom
byłby niemały.
Natomiast postawa dziewczyny detektywa sztuczna i skostniała - nagle
zmienia swoją postawę zupełnie nie podejmując logicznego dialogu czy też
analizy związku. Rewelacyjnie zagrana rola Morgana Freemana, chociaż
film nie pozwolił mu się wybić przez słabe dialogi.
Natomiast z emocjonalnej strony patrząc na to, czyli nawiązując do pytań
zadanych w temacie to:
1. Kwestia jest zależna od kontekstu, jeśli wierzysz w prawo to osobę tą
oddasz pod sąd, gdzie media, sąd, policja, opinia publiczna napiętnują
obraz pedofila, a sam oskarżony może podać metody swojego działania, a
to przecież może stanowić prewencje dla takich zdarzeń.
2. Przyszłość dziecka - tutaj to już kwestia dyskusyjna, bo z jednej
strony prawo przecież nie jest doskonałe jeśli chodzi o pozbawienie praw
rodzicielskich. No a z drugiej nie jest to też wyjście by stosować takie
praktyki by przynieść lepszą przyszłość dziecku.
P.S
Pamiętacie końcówke filmu, kiedy matka Amandy opowiada o tym iż
wyprowadziła się od niej żona jej brata (który został wrzucony do
więzienia przez detektywa)? Miała mu za złe, że ten wydał wąsacza, który
przecież (oficjalnie) przyłożył się do morderstwa ich siostrzenicy.
Moment nie logiczny i bezsensowny. Film ma więcej dziur.