również uważam że Gladiator to najlepszy film z wyżej wymienionych, jednak pokazuje on Rzym jako wspaniałe piękne miasto (jakim na pewno nie był) w reszcie tych filmów Rzym jest nieco brzydszy brudniejszy (jaki był w rzeczywistości); jednak mi osoboście bardziej podobał się ten "wspaniały" Rzym z filmu Scotta, ostatnie sekundy filmu gdy widok jest znak kolosemu na wieczne miasto przy zachodzie słońca zapiera dech w piersiach. Ale mimo kilku niedociągnięc gladiator i tak pozostaje jednym z najwybitniejszych filmów w historii kina, Ben Hur jest wspaniały, ale jednak nieco gorszy, natomiast Spartaków i Upadek to filmy niewiele ustępujące Beowi i Gladiatorowi, ale zrobione w całkiem mniej nowatorski sposób, bez takiego klimatu. Najgorszy film z tej czwórki to wg mnie Upadek

Gladiator powstał być może po to, by przyćmić Ben-Hura. Gladiator jest zrobiony rzeczywiście widowiskowo, jest to też film w pewien sposób chwytający za serce, chwilami wzruszający, pozwalający mocno się utożsamić z głównym bohaterem, soundtrack również jest przepiękny. I generalnie bardzo lubię ten film. Teraz jednak, gdy obejrzałem Ben-Hura (obie wersje, klasyk z 1959 i film z 2016), uświadomiłem sobie, że to typowo hollywoodzka odpowiedź na legendę Ben-Hura. Wątek, narracja i okoliczności historyczne są do siebie niesamowicie podobne, ale jest jeden drobny szczegół. Jedna mała różnica. Otóż w Ben-Hurze wiodący jest motyw Chrystusa, który to motyw ostatecznie odwołuje się do rezygnacji z zemsty. W Gladiatorze zemsta wiedzie prawie przez cały film i w ogóle nie jest ukazana jako coś złego. Aż do końca. Maximus zabija, kogo pragnął zabić, po czym sam wykrwawia się od ciosów na śmierć, ale przejście od zaspokojenia pędu zemsty do spokojnej, błogiej śmierci jest niezwykle płynne. Bohater jakoby spełnił „obowiązek zemsty” bez najmniejszych skrupułów, po czym odlatuje nam do pogańskiego „nieba”, gdzie czekają na niego wymordowani najbliżsi.