Green Hornet (3D, a jakże) od początku zestawiłem z Kick Assem, jako swojego rodzaju ostatnimi granicami postmodernizmu w kinie komiksowych bohaterów. Ale o ile "Kick Ass" zniechęcił mnie wyczuwalnym robieniem na siłę "zajebistego" kina przeznaczonego dla szczeniaków ery Facebooka, gdzie wszystko musi być cool, czoko, jezzy, freezy czy jak to tam się określa, tak "Szerszeń" pozytywnie zaskoczył. Zwłaszcza atmosferą komiksowego miasta zła, w którym pojawia się kolejny bohater z "przypadku-wyboru". Nie drażni nawet Rogen. Za to Chou nie bardzo pasuje mi na następce Lee. Również Diaz nie nadaje się już do roli kociaka, który swym wyglądem podrasowałby film. Waltz jako czarny charakter odcina kupony od roli w "Bastardach" , ale prawdę powiedziawszy nie ma szans rozwinąć tu skrzydeł. Świetny i zabawny epizod James Franco w roli Danny Crystal Cleer ' a. Być może zamisat uśmierać go na poczatku tworcy filmu powinni zrobić z niego coś w stylu gangsterskiego style- stylistę lub life couchera Chudnofsky. Moglabyć to naprawdę zabawna para. Bardzo przyjemna i stonowana kpina z Batmana.