PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671050}

Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Star Wars: The Rise of Skywalker
5,9 87 015
ocen
5,9 10 1 87015
4,5 48
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Temat jest trudny a lista znaków ograniczona, więc postaram się nie rozpisywać, ale, że wątków wiele a ważne wszystkie - czytania będzie dużo, za co przepraszam.

Chciałem napisać tylko o gwiezdnych wojnach, ale uznałem, że jeśli to zrobię to ktoś uzna, że na jednym przykładzie doszukuję się problemów tam gdzie ich nie ma. Dlatego najpierw opiszę problem, podam przykłady a potem zajmę się samymi gwiezdnymi wojnami pod panowaniem disneya.

Otóż od kilku lat w holywood (ale też innych elementach kultury masowej np gry, komiksy) mamy do czynienia z lansowaniem pewnych ideologii i faworyzowaniem ich na siłę kosztem filmów w których są zamieszczane. Wielu "lewackich" reżyserów, producentów, aktorów i aktorek angażuje się w to otwarcie, inni robią to cichaczem udając, że nie. I nie zrozumcie mnie źle, uważam, że tolerancja jest dobra, sam też jestem osobą o "lewackich" poglądach i do niedawna uważałem za komplement gdy jakiś burak "lewakiem" mnie nazywał. Ale co innego życie według pewnych wartości i uczciwe ich promowanie a co innego robienie z nich narzędzia by lansować siebie i swoje interesy. A dokładnie tak wygląda to w holywood. Kiepskie filmy/seriale zbierają komplementy w recenzjach jeżeli robią coś bardzo politycznie poprawnego. Jeśli robią coś nie poprawnego politycznie to zbierają recenzje fatalne i oskarżenia o różne urojone złe intencje. Nie od razu to zauważyłem. Ale odkąd to zrobiłem przykłady się mnożą. A to szkodzi nam jako widzom (skutkiem tego jest podział miedzy fanami gwiezdnych wojen i wrogość Lucas Studio wobec krytycznych fanów z których wielu nie jest w tym dłużna), ale też filmom czego przykładów też mam sporo (wszystkie oceny aktualne na 27.11.2019):

Ghost Busters 2016. To miało być GB3. Ale nowi twórcy po uzyskaniu zielonego światła zaczęli kombinować, wyrzucili do kosza stare pomysły i intrygami odsunęli od projektu osoby z nim związane (m.in. Ivana Reitmana jednego z ojców pierwszych 2 części - wyszło na jaw po latach jak nieuczciwe metody stosowali gdy upubliczniono maile z tej sprawy). Skończyło się na filmie który kradł pomysł oryginału tylko wymieniał skład na kobiety i liczył na zyski z nostalgii fanów oryginału (jednocześnie olewając spuściznę oryginału i wolę jego twórców i fanów). Efekt? Klapa finansowa tego gniota, oskarżanie widzów którym się nie podobał o seksizm. Oceny (krytycy/widzowie)?
74% / 50%

Kapitan Marvel - film osiągnął sukces finansowy, ale nie obyło się bez kontrowersji. Po pierwsze wciśnięcie filmu między infinity war i endgame (tuż przed samym finałem) było podejrzane. Termin nieprzypadkowy chcieli by ta bohaterka zarabiała na hypie względem Endgame'u (ja sam wybierałem się do kina bo bałem się, że coś ważnego względem finału mnie ominie). W dodatku Bri Larson zabłysnęła krytyką białych facetów za to, że są biali i są facetami. A to nie koniec ciekawostek - wokół filmu był zmród związany z licznymi raportami z kin w całej ameryce o licznych biletach kupionych (więc liczone do box office) po które nikt się nie zgłosił. Więc ile w tym sukcesie finansowym zasługi bohaterki i aktorki a ile matactwa? W każdym razie warto dodać, że główna bohaterka to silna niezależna kobieta której źli mężczyźni całe życie mówili, że niczego nie osiągnie bo jest kobietą... Oceny:
78% / 52%

Terminator Dark Fate - Trzeci reset marki. Miał kontynuować fabułę od dwójki. Ale jak parę innych przykładów z listy olał oryginalne dzieła i ich fanów. Po pierwsze znowu główny punkt marketingu to 3 laski w różnych kolorach i różnym wieku w głównych rolach (aha a przeciwnikiem w każdym z tych filmów które dotąd wymieniłem był biały facet). Mało tego John Konnor - symbol tej marki, legenda ludzkości, zabity w pierwszych minutach żeby jego rolę oddać lasce. Brawo. Finansowa klapa. Oceny tutaj akurat wyłamują się ze schematu:
71%/83%

Aniołki drugi przykład gdzie ocena będzie przeczyła mojej teorii, ale nie będę jej krył. Przedstawiam wam mój punkt widzenia, ale chcę robić to uczciwie. Tak czy inaczej kolejna klęska finansowa. Film musiał być o kobietach, ale nie każda negatywna postać musiała być facetem i reżyserka nie musiała reklamując film twierdzić, że to film dla kobiet a nie dla facetów. Tak sama twierdziła a potem winę za fatalny wynik filmu w box office zrzuciła na to, że faceci olali jej film bo nie chcą oglądać kobiet w kinie akcji - nie zauważyła, że kobiety też nie chciały tego oglądać.
55% / 79 %

Seriale:
Batwoman - to o lasce która włamała się do domu Bruca Wayne'a gdy ten zaginął (nawiązanie do dark knight trylogii) ukradła jego sprzęt i zgrywa bohaterkę która nie potrzebuje facetów (chociaż walczy ze złem ich skradzioną własnością) . Promowana była jako pierwsza lesbijska heroska. Aktorka ją grająca też mówiła, że jej tytuł nie jest dla białych kolesi, oglądalność? milion z przecinkiem - jak na USA to żenada. Oceny?
73% / 12%
Supergirl mniej mi znany temat ale ten sam świat i studio co tytuł wyżej. Oceny?
85% / 51%
Watchmen - bardziej tytuł bazujący na rasowej niż płciowej poprawności (chociaż główna bohaterka to kobieta) ale oczywiście wrogami jak wszędzie wyżej biali faceci.
97% / 44 %

Jak widać zdecydowana większość tych tytułów ma oceny na wysokim poziomie. Nie wynikają one z jakości. To oceny za propagowanie konkretnej polityki. A chociaż tak jak mówię sam też jestem osobą tolerancyjną - nie zgadzam się by filmy dostawały oceny z dupy za to jakiej płci jest główny bohater, jaki ma kolor i z kim się bzyka. Dla porównania 2 przykłady mniej poprawnej politycznie twórczości:

Dave Chappelle: Sticks and Stones. Stand up. Niepoprawny politycznie bo taki komik i taka forma. Oceny?
35% / 99%
I Joker - z którego próbują robić winnego wszelkiej potencjalnej przemocy po jego premierze bo niby do niej zachęca
68% / 88%

******************************************************************************** *************************************************************************
Jak to się ma do Gwiezdnych Wojen Disneya? Kathleen Kennedy jest szefową Lucas Studio odkąd George sprzedał je Disneyowi. Obiecała mu ona i szefowie disneya, że nowe filmy będą bazować na pomysłach Lucasa. Gdy tylko transakcję domknięto pomysły Lucasa wyrzucono do kosza. Co ciekawe i ważne w kontekście ostatnich wydarzeń - Kathleen Kennedy wyrzuciła z kanonu całe Expanded Universe. Setki książek, komiksów itd. Bo chciała dać twórcom nowej trylogii "kreatywną swobodę". To było kilka lat temu. Niedawno w wywiadzie żaliła się (za wczasu szukając wymówek dla klęski skywalker odrodzenie), że mieli trudne zadanie tworząc tą trylogię bo nie mieli komiksów jak Marvel czy liczących 800 stron książek jak twórcy gry o tron gdy brali się za ten projekt i musieli improwizować. Wywaliła setki książek i komiksów z kanonu żeby nie musieć brać ich pod uwagę a potem żaliła się, że nie mieli książek ani komiksów z których mogliby brać pomysły. To fakty.

W każdym razie Kathleen Kennedy jest feministką. Z tych toksycznych które mylą walkę o prawa kobiet z rasizmem wobec facetów. Chciała swój światopogląd zawrzeć w swojej pracy. I był to początek końca powszechnie kochanych star warsów.

I nie zrozumcie mnie źle - to, że chciała aby główna bohaterka była kobietą nie jest problemem. Ale to nie powinien być jedyny cel na jakim jej zależało. "Główna bohaterka będzie kobietą i będzie najpotężniejsza w całym universum". Rey jest sierotą która nigdy nie opuściła swojej złomiastej pustynnej planety. Gdy film się zaczyna nie wie o mocy a jedich uważa za legendy, parę dni później jest po pokonaniu Kylo będącego w połowie Skywalkerem i szkolonego przez Luka i Snoka. Pokonuje też samego Luka a potem oddział elitarnych strażników snoka (wspólnie z kylo ale to ona ratuje tam jego nie on ją) podnosi góry skał a do tego jest lepszą pilotką, strzelcem i mechaniczką sokoła milenium niż Han Solo. Nie mam tu czasu na wszystkie grzechy nowej trylogii - za dużo ich. Ale największe to, że nowa trylogia bazuje na fanach i nostalgii wobec oryginalnej, jednocześnie na każdym kroku pluje na bohaterów oryginalnej trylogii, upokarza ich, bagatelizuje ich osiagnięcia - generalnie służą do tego by na ich niekompetentnym tle ci nowi wypadali na fajniejszych. Efektem są coraz niższe zyski (LJ nie zarobił nic, Solo przyniósł setki milionów strat, zabawki się nie sprzedają, galaxy edge - park rozrywki który kosztował miliardy świeci pustkami bo dotyczy znienawidzonej nowej trylogii wyłącznie).

Wracając do feminizmu - nie kończy się on na niszczeniu Rey próbami zrobienia z niej bohaterki lubianej poprzez zrobienie z niej bezsensownie silnej. O nie.

Kathleen Kennedy po objęciu obowiązków zauważyła, że wszyscy czy prawie wszyscy ludzie piszący dla Lucas Studio to faceci. I postanowiła zfeminizować to środowisko. Czytałem artykuły chwalące ją za to, że coraz większa część załogi piszącej to kobiety. Aż stała się większością. Jest przez to wielbiona przez poprawne politycznie media i ludzi którym zależy na feminizmie a nie na sprawiedliwości. A mnie zastanawia czy to uczciwe, że wymogiem była płeć a nie wiedza/talent/znajomość świata?

Bo zanim ktoś mnie oskarży, że jestem seksistą bo nie przeszkadzało mi jak pisarze byli prawie samymi facetami a przeszkadza jak są prawie samymi kobietami. Już tłumaczę o co chodzi. Pierwszej ekipy nikt nie zatrudniał za penisy. Taka branża i taki temat, że większość zainteresowanych facetami była facetami. Po prostu. Tak jak większość widzów. Nie wynikało to z seksismu. Po prostu są tematy które bardziej interesują męskich odbiorców i takie które bardziej damskich. A z tych odbiorców kiedyś mogą wyrosnąć osoby zajmujące się pisaniem. To nie seksizm, że większość piszących o gwiezdnych wojnach była mężczyznami. By o tym pisać trzeba ten temat dobrze znać, kochać go. Większość znających i kochających go to faceci. Zamiast to uszanować pani Kennedy w ich miejsce zaczęła zatrudniać laski które pewnie czym są gwiezdne wojny sprawdziły na wikipedii.... Efektem tego są epizody 7-9 (wiem, że premiery ostatniego nie było, ale już wiem co nas czeka). Filmy które na każdym krokiem epatują brakiem znajomości świata, bohaterów, ale też gustów fanów.

Nim przejdę do zakończenia - oceny:
TFA 93% / 86 %. Akurat ten film miał spore uznanie w oczach fanów po premierze. Wielu później zmieniło zdanie, ale nie wiem czy zmienili oceny. W każdym razie ten film trudniej krytykować bo na papierze wszystko gra. Ale dla wymagającego widza problemem jest, że film to kopia nowej nadziei - tylko gorsza. A mi osobiście bardzo przeszkadzają idiotyczne realia z resistancem udającym rebelię chociaż rządzi galaktyką i new orderem udającym imperium choć jest "partyzantką" czyli pełni rolę dawnej rebelii... ta jedna decyzja na starcie zrujnowała dla mnie nową trylogię.
Ale truskawka na torcie - TLJ:
91% / 44% Oceny krytyków wysokie. Standardowo nie za jakość. Dużo kobiet w obsadzie. Różnorodność rasowa obsady. I wysoka ocena. A, że ten film zabił tą markę i do dziś się nie podniosła i raczej nie podniesie w kolejnej części? Mimo, że film był żałośnie wręcz słaby jego krytyków nazywano rasistami, seksistami, naziolami. To dlatego jestem tu gdzie jestem i piszę to co piszę. Zawsze byłem osobą szczerze tolerancyjną i nadal jestem. Ale nie pozwolę by komukolwiek tak ubliżano tylko dlatego, że nie podobał się mu/jej głupi film. Zwłaszcza, że w tym wypadku i na takiej podstawie robiono rasistę/seksistę/naziola ze mnie a było mi przykro. I nie robili tego fani głupi anonimowo. Przykładał do tego rękę m.in. reżyser Ryan Johnson.

Podsumowując dla osób które jakimś cudem dotrwały do końca (nawet jak się nie zgadzacie z tym co piszę - szacun za wytrwałość).
Kathleen Kennedy próbowała przyciągnąć do Gwiezdnych Wojen więcej widzów płci żeńskiej. To nie było złym pomysłem. Ale moim zdaniem źle się do tego zabrała. Uroiła sobie, że kobiety nie chcą oglądać filmów z mężczyznami w rolach głównych a to bzdura. Ludzie lubią dobre filmy. Mężczyźni nie mają nic przeciw filmom z kobiecymi bohaterkami - także w kinie akcji. Kobiety lubią męskich bohaterów - zwłaszcza przystojnych i większość się tego nie wstydzi. To i opisany wcześniej proceder zatrudniania ludzi na podstawie płci a nie kwalifikacji i danie nowej trylogii do rąk frajerom którzy zgodzili się zrobić z głównej bohaterki nudną Merry Sue byle tylko te filmy nakręcić... to zabija gwiezdne wojny obecnie.


A teraz jeszcze parę słów o tej "równości" na której sobie nabijają notowania w mediach twórcy. Ona nie ma nic szczerego z ideałami, jest narzędziem propagandowym. Weźmy nową trylogię. Główna bohaterka jest biała jej przeciwnik też. Cała reszta jest tłem. Co z tego, że dużo tam mniejszości etnicznych skoro nie są bohaterami tylko ludzkimi elementami scenografii? Wciśniętymi do scenariusza żeby dopełnić jakichś nakreślonych sztucznie limitów rasowo-płciowych?

Kapitan Marvel i Wonder Woman reklamowały się jako pierwsze pierwszoplanowe bohaterki kina. Black Panther udawał pierwszego czarnego herosa. Batwoman pierwszą les heroskę. Itd. W dodatku Rey i kapitan marvel są lansowane jako wzorce i inspiracje dla kobiet, że niby mogą wszystko.

To samo w sobie też jest absurdalne. Przed czarnym panterą był choćby Blade z Wesley Snipesem - pod koniec lat 90tych wielki hit. W Deadpoolu 2 mieliśmy parę lesbijek bohaterek. Były przed Batwoman. Ale nikt nie nazwie ich pierwszymi bo po prostu sobie były, bez robienia z tego szopki. A batwoman tą kartą gra więc jest pierwsza. Jeśli chodzi o kobiety - miejsca by zabrakło na wszystkie bohaterki które odniosły w kinie sukces. Ja podam swoje 2 ulubione przykłady.

Sarah Konnor z Terminatora 1-2 i Elen Ripley z cyklu "obcy". Obie były zwykłymi kobietami, nie miały boskich mocy. Jedna z nich by ratować siebie a potem swojego syna (i tym samym ludzkość) znalazła siłę i odwagę by zmierzyć się z całym światem (nikt jej nie wierzył zamknięto ją w wariatkowie za mówienie prawdy) i maszyną do zabijania z przyszłości. Druga potrafiła przeżyć spotkanie z inną maszyną do zabijania. Dzięki odwadze i sprytowi. A w drugiej części choć była w towarzystwie oddziału kosmicznych marines to ona miała tam największe jaja. I była w tym autentyczna. Gdy wróciła po swoją nowopoznaną adoptowaną córkę w leże kosmicznych potworów wiedząc, że niedługo planeta zostanie zniszczona w wybuchu nuklearnym... nigdy nie miałem poczucia, że to nierealne. Była zwykłym człowiekiem, ale chciała ratować kogoś kogo kochała. I już. Nie ma w tym niczego sztucznego jak potęga Rey czy Kapitan Marvel. No właśnie nasze 2 heroski/inspiracje. Łatwo jest być bohaterką gdy ma się boskie moce. Ale co jest w tym inspirującego? "Możesz wszystko jak będziesz miała boskie moce jak ja?" Nie - ja uważam, że inspiracją są Sarah i Elen - nie tylko dla kobiet ale dla każdego. Możesz wszystko jeśli się nie poddasz i masz charakter, siłę ducha by się nie poddawać.

Wkurza mnie, że to lansowanie tych paru wydmuszek jako "pierwszych" w danej kategorii zapomina się o prawdziwie pierwszych... drugich i dziesiątych. Z których wielu to filmy i bohaterowie o wiele bardziej zasługujący na uznanie niż kaprawa nowa trylogia SW czy kapitan marvel.

ocenił(a) film na 5

Fany tekst, punktujący to co się obecnie dzieje w Hollwood, aczkolwiek mam wrażenie, że epicentrum tego "zjawiska" o którym piszesz to własnie niestety nowe Gwiezdne Wojny :/

PS: wyjąwszy Rey i jej Marysuizm, "Ostatni Jedi" nie był w gruncie taki zły. Jedyne co psuło odbiór to uśmiercenie Luke'a.

Poza tym, po tym co widzę na temat TROS, powoli nabieram dystansu do tej trylogii i podchodzę do niej jak do pewnej alternatywnej rzeczywistości, a nie legalnej kontynuacji sagi. Pewnie za 5 - 6 lat będzie reebot, lecz jedyne co boli najbardziej to, że obsada została utracona na jedyny możliwy porządny powrót, a to już jest nie do uratowania.

użytkownik usunięty
darek_sith

Niestety mieli szansę która nigdy się nie powtórzy, ale ją zmarnowali bardziej dbając żeby mery sue zawsze wygrywała niż żeby cokolwiek miało sens i było ciekawe (z nią włącznie).

TFA zarobiło ponad 2 miliardy, to właśnie chroniło długo pozycję katlin kenedy. Ale ten wynik to nie jej zasługa. To wyraz zaufania fanów którzy długo czekali na nowe SW i dali im szansę. Każdy kolejny film sprzedawał się gorzej aż solo zrobił klapę. Mieli załogę oryginalnej trylogii zwartą i gotową w tym projekcie, zwłaszcza Luka.

To już nie wróci. Fordowi to zwisa, Karry nie żyje, Hamill zaufał im i zrobili z jego postaci śmiecia żeby Rey wyglądała przy nim lepiej. Zaufania fanów też nie będą mieli takiego już nigdy. To mógł być piękny projekt, ale zmarnowali szansę a teraz finałowa część trylogii skazana jest na porażkę. Nie żal mi disneya z igerem, katlin kenedy, abramsa, johnsona i całej reszty odpowiedzialnych za tą wtopę. Ale żal mi fanów, żal mi marki, żal mi Hamilla i żal mi Karry bo jej ostatnia rola to Leia Popins

ocenił(a) film na 1

Za to wszystko należy Ci się piwo. Do całokształtu dopisałbym jeszcze to że ostatnio sci-fi na ekranie jest tak miałkie i sztampowe, że żal to w ogóle oglądać.
Seriale" o superbohaterach i kontynuacje z dupy.
Do Aliens trzeba było dorobić parę cienkich filmów z kiepskim scenariuszem (i tu również sam R.Scott umoczył!). Z Terminatora też zrobił się serial. Gwiezdne Wojny rozmieniły się na drobne, uniwersum zarżnięte.
Bałem się, że z Blade Runnera będzie kolejna kupa, na szczęście wyszło nie najgorzej i oby tego już nie tykali.
Ostatnią świeżynką był chyba Dystrykt 9 i Incepcja. No może jeszcze Ex Machina ale to film dość niszowy. Kino fantastyczne zjada własny ogon. Brak jest świeżych pomysłów a królują tasiemce, remake'i i odgrzewane kotlety.

użytkownik usunięty

Szkoda, że nie mogę edytować postów, poprawiłbym parę błędów. No i jak zwykle kiedy rozpisuję się poważnie na jakiś temat zapomniałem o kilku istotnych sprawach.

W kwestii równości w szow biznesie, zwłaszcza w kontekście Disney/SW.

Katleen Kennedy zaczęła od zlikwidowania Expanded Universe. Kontrowersyjna decyzja na starcie. Ja się nie przejąłem bo poza paroma grami i serialami animowanymi niespecjalnie jarałem się światem nie objętym filmami. Ale dla wielu bardziej zaangażowanych fanów wywalenie z kanonu setek książek i komiksów... zgroza. Czym to uzasadniła? "chcę żeby twórcy nowych filmów mieli kreatywną swobodę, nie chcę by ograniczały ich dodatkowe treści". Minęło 7 lat jakoś. TRoS zmierza ku katastrofie. Niejako usprawiedliwiając klęskę za wczasu. A jeszcze niedawno czytałem śmieszne artykuły (w mediach należących do disneya i od niego zależnych na inne sposoby), że TRoS zmiażdżył wszelkie rekordy przedsprzedaży biletów i zapowiada się na ogromny hit. Ale w podobym tonie pisano o SoloXD W każdym razie usprawiedliwiając klęskę tego filmu jeszcze przed premierą nasza Kat(lin) powiedziała w wywiadzie "byliśmy w bardzo trudnej sytuacji. Nie mieliśmy do dyspozycji setek komiksów (jak marvel) ani 700stronicowych książek (jak gra o tron) musieliśmy wszystko tworzyc sami, improwizowac, to bylo ogromne wyzwanie i ogromne ryzyko" (dalem to w cudzyslowie, ale to raczej przytoczenie sensu jej wypowiedzi niz cytat slowo w slowo, ale mniej wiecej tak to brzmialo). Czyli sama wywalila z kanonu setki swietnych (podobno) książek filmów itp. żeby móc improwizować, a teraz usprawiedliwia klęskę tym, że nie miała książek ani komiksów na których mogliby się oprzeć...

To pokazuje jak fałszywa/oderwana od rzeczywistości jest ta kobieta. Mieli tysiące świetnych pomysłów, a postawili na fabułę napisaną w pośpiechu przez bandę debili prawdopodobnie w większości zatrudnionych na podstawie kryteriów rasowo/płciowych a nie kwalifikacji. To nie są fałszywe oskarżenia, ona sama i media jej przychylne rozpisywały się wielokrotnie, że "storyboard" lucasfilmu ma być zróżnicowane rasowo i zfeminizowane - ani razu nie wspomnieli, że ma być kompetentne...

I teraz do sedna bo znowu się rozpisałem na wstępie za bardzo. TFA zarobiło 2 miliardy dolarów. Wielki sukces który wszyscy przypisali Katleen. Ale ile w nim tak naprawdę jej wysiłku? Po prostu nakręcili film, a fani na niego poszli bo mieli nadzieję, że będzie dobrze a tęsknili za Star Warsami. I początkowo nawet się nie zawiedli. Nieliczni od razu dostrzegli jak fatalny był to film, mi samemu oczy otworzyły się z opóźnieniem. Także był to sukces za jej kadencji, ale jego rozmiar to zasługa magii tej marki.
Natomiast co było dalej?
Rogue One, nie aż taki hit, ale ogólnie fani i krytycy zadowoleni a film zarobił trochę pieniędzy. Do tego momentu było spoko.

Ale potem 2017 - Last Jedi. Katastrofalnie szkodliwy film. Głupi, nudny, niszczący obraz bohaterów oryginalnej trylogii i zasady rządzące universum (merypopinsowatość mocy u Lei, używanie nadprzestrzeni do samobójczych nalotów, problemy z paliwem napędzające fabułę bardziej niż moc...). Myślę, że było możliwe rozładować napięcie wywołane tym filmem gdyby Ruin Johnson, Katleen Kennedy i ich podwładni i media na ich smyczy umiały zachować rozwagę i opanowanie. Zamiast tego zaczęli atakować fanów oskarżając ich o seksizm i rasizm na podstawie tego, że nie spodobał im się kiepski film. Tym samym sami zaatakowali wielomilionową bazę konsumentów własnego produktu. Owoce tego zbierają do dziś. Dodam, że Jar Jar Abrams był poza sporem mógł się nie mieszać, mógł chronić fanów przed chamskimi atakami, ale sam dołączył do oskarżeń, że krytycy TLJ boją się kobiet (chciał podlizać się szefowej albo się jej bał a mi strach wobec jakiejś laski z ekranu zarzuca?).
TLJ zarobiło 1,3 miliarda. Dużo mniej niż mogło i powinno. Finansowe zyski z niego jeśli jakiekolwiek to były z nikome, a negatywne konsekwencje niebotyczne.
Sprzedaż zabawek nie tyle spadła co zanikła.
Galaxy Edge kosztowało miliardy a prawie nikt tam nie zagląda bo drogo a fani nie chcą mieć nic wspólnego z nową trylogią.

Solo zrobił klapę finansową, według moich obliczeń stracił ponad 300 milionów.
Disney wydał na Lucas Film bodaj 4 miliardy i 80 baniek. Wiedzieli, że przepłacają o jakieś 800 milionów ale chcieli domknąć transakcję i udobruchać Lucasa. SW miało być ich flagową marką i przynieść niebotyczne zyski. Póki co na filmach zarobili paręset baniek które możliwe, że znikną jeśli TRoS zrobi klapę a prawdopodobnie w stosunku do kosztów wpływy z biletów będą katastrofalne. Czyli wywalili 4 miliardy w błoto. Nie licząc kosztów Galaxy Edge (wybudowanie kosztowało jakoś ponad miliard, potem o ile wiem doszła atrakcja która przynajmniej podwoiła koszt) które też kosztowało majątek a świeci pustkami. Disney jest bardzo bogaty, ale nikt nie jest aż tak bogaty by nie zauważyć, że miał kilka miliardów więcej przed inwestycją niż po niej - a miał na niej zarabiać.

Zmierzam do tego, że Ruin Johnson zrypał dużo, ale odpowiedzialność za to ponosi ta franca Kenedy. To ona go zatrudniła to ona dała mu totalną swobodę to ona pozwoliła nakręcić film który zeszmacił Luka i postawił finał w beznadziejnej sytuacji bo musiał budować na fabularnym bagnie poprzedniej części i liczyc na to, że do kin przyjdą obrażeni fani.

Kathleen Kennedy zmieniła projekt wart miliardy w jedno wielkie szambo które zyski ma znikome, a jeśli liczyć straty na parkach rozrywki i zabawkach to może nawet ogromne straty.

Dużo słyszę z ust jej i jej zwolenników o toksycznej męskości i patriarchacie i promowaniu równości.

Ta kobieta zrujnowała wartą miliardy inwestycję a jednocześnie markę kochaną od półwiecza przez miliony ludzi na całym świecie. Gdyby była facetem już dawno wyleciałaby na ten paskudny ryj ze stanowiska. Ale disney boi się, że jak ją wywalą to media go zniszczą za "seksizm" bo pewnie w jej miejsce musieliby zatrudnić faceta (Kevin Fajdżi od marvela główny kandydat - na podstawie kompetencji, ale dla feministycznych mediów zostanie zatrudniony bo ma penisa). Więc muszą czekać aż skończy jej się umowa (bodajże 2020 to nastąpi). W 7 LAT DOPROWADZIŁA DO ABSOLUTNEJ RUINY WŁASNĄ INICJATYWĄ I WŁASNYMI POMYSŁAMI INTERES WART KILKA MILIARDÓW. A nie poniosła konsekwencji bo jest kobietą. Faktycznie równość niesamowita. Ale SJW to banda hipokrytów.

ocenił(a) film na 4

10/10! :D Mam dokładnie takie same przemyślenia. Nawet nie wiem, co mógłbym dodać. Brawo!

A teraz nieudolnie zżynają część pomysłów z tych książek, które wyrzucili z kanonu (imperator klon itd.). Ich beznadziejność urosła do niebotycznych rozmiarów. A w uniwersum, w którym można wymyślić dosłownie wszystko, nasi bohaterowie biegają znów po kolejnej pustynnej planecie (zieeeeew).

użytkownik usunięty

Poniżej przedstawiam film dowodzący jak bardzo Disney, Katlin i jej przydupasy oszukują się (albo nas okłamują), że ratują gwiezdne wojny (czy ogólnie kino) przed brakami silnych kobiecych bohaterek zwłaszcza w rolach głównych. Przy okazji pokazuje fajnie, że Rey to Merry Sue a Luke nie.
https://www.youtube.com/watch?v=lFaSUn9bHVw

Ten wątek tyczy się głównie SW, ale można go odnieść do wszystkiego. Jeszcze więcej kłamstw o pierwszej silnej bohaterce było przy wonder woman a zwłaszcza captain marvel. Żadna z nich nie była ani pierwsza ani chociaż w połowie tak fajna jak większość z tego filmiku który zamieściłem.

Przy okazji od razu po nim był też ciekawy film o tym jak Ruin Johnson kłamał, że Imperium Kontratakuje też było krytykowane i podzieliło fanów po premierze, niby na przynajmniej 10 lat. Imperium zdobyło uznanie zdecydowanej większości krytyków (TLJ też, ale wtedy to jeszcze miało wartość) a jeśli chodzi o widzów ten film zdobył People Choice Award w 81 roku. Chyba ludzie nie byli aż tak podzieleni, że dali mu nagrodę.

Od siebie (bo to wyżej to z filmu) dodam, że argumenty Ruina ssały - uważał, że skoro ludzie krytykuję jego film bo rebelia przegrywała itp. to tym bardziej zhejtowaliby imperium bo luke przegrał z vaderem a film konczy sie pojmaniem hana i rebelią w rozsypce.
Racja ruin - ludzie nie lubią clifhangerów budujących napięcie przed finałem. Dlatego tak zhejtowali pstryknięcie tanosa w infinity war i dlatego endgame poniosło w kinach klęskę na fali hejtu po infinity warze. A nie... zaraz...

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones