PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671050}

Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Star Wars: The Rise of Skywalker
5,9 87 015
ocen
5,9 10 1 87015
4,5 48
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Powiem szczerze byłem optymistą gdy Lucas sprzedawał prawa do Gwiezdnych Wojen Disneyowi. Jego prequele były nudne i pełne głupich pomysłów (midicloriany, Jar Jary, "i have the higher ground" decydujące w pojedynku dwóch wojowników z magicznymi mocami). Z kolei Marvel po wykupie przez Disneya kwitł, już wtedy to widziałem, ale nawet nie przypuszczałem jaki sukces osiągnie.
Gwoli ścisłości piszę ten komentarz jakieś 10 dni po premierze Endgame, film po zmiażdżeniu wszelkich rekordów na świecie jak dotąd ma na koncie 1,9 miliarda i jest piątym najbardziej kasowym filmem w dziejach. Okaże się czy zostanie pierwszym, liczę, że tak.

Kiedy wynik poniżej oczekiwań zrobił ostatni jedi (ale i tak zarobił całkiem sporo, mam świadomość) a zwłaszcza po klapie Solo: tsws disney i dziennikarze na jego usługach zaczęli wyszukiwać korzystne dla siebie teorie czemu odbiór filmów był niekorzystny. Jedna głupsza od drugiej:
* niekorzystne opinie nie należały do fanów a do rosyjskich botów
* ludzie którzy krytykują film robią tak nie dlatego, że film był zły, ale dlatego, że są rasistami i boją się kobiet w głównych rolach
* "star wars fatigue" - przesyt rynku gwiezdnymi wojnami i ludzie potrzebowali przerwy od tych filmów bo za dużo ich

głupich teorii było więcej, ale skupmy się na tych 3. Zatem
* nic nie wiem o botach, wiem za to o milionach fanów wiernych marce od lat (niektórzy od dekad) zawiedzonych tym gównem
* Trylogia Rey, ale też Wonder Woman, kapitan marvel i czarna pantera lubią udawać, że przełamują granice robią coś nowego. Że niby wcześniej nie było filmów z silnymi kobiecymi bohaterkami kopiącymi tyłki albo czarnoskórymi herosami w rolach głównych. Sorry ja was bardzo, nie znam wszystkich filmów świata, ale - trylogia Blade z Wesley Snipesem? Obcy czy Terminator gdzie bohaterkami były kopiące tyłki kobiety? Nawet w gwiezdnych wojnach nie były niczym nowym w oryginalnej trylogii była Leia a w serialu animowanym Asoka. Ludziom nie przeszkadzają kobiece bohaterki - sukces Wonder Woman czy kapitan marvel dobitnie to pokazuje. Więc ten argument obrońców "last jedi" odpada. Film wzbudził hejt tym jak bardzo by zły i jak bardzo niszczył universum SW a nie bo Rey nie ma penisa.
*to w tym miejscu najłatwiejszy do obalenia argument a najbardziej popularny "star wars fatigue". W ostatnich latach wyszły bodajże 2 filmy nowej trylogii i 2 spin offy. 4 filmy. To miało zmęczyć fanów gwiezdnych wojen? STAR WARS MA JEDNĄ Z NAJSTARSZYCH, NAJWIĘKSZYCH I NAJBARDZIEJ LOJALNYCH FANBAZ NA ŚWIECIE. Niektórzy żyją tymi filmami od lat 70tych, oglądali je z dziećmi a potem wnukami! Potrafili stać całą noc w kolejce po bilety a na poszczególne filmy chodzić kilkanaście razy do kina! OMG! to są fani gwiezdnych wojen! ich się nie da zmęczyć nadmiarem filmów. Chyba, że będą to filmy bardzo, ale to bardzo złe - i tu leży problem.

Nie bez powodu piszę ten komentarz akurat dziś. Tak jak mówiłem Endgame miażdży właśnie wszelkie możliwe rekordy box officu, ja widziałem ten film raz, za 2 dni idę ponownie, a planuję potem jeszcze przynajmniej jedną wizytę w kinie. MCU to 11 lat w trakcie których ukazały się 22 filmy. Dwóch nie widziałem wcale jeszcze, ale za to resztę średnio ze 2-3 razy. A to wszystko i tak utopione w morzu innych filmów o superherosach. Trylogie Batmana Nolana i Spidermana Raimiego (wiem, że są starsze, ale nie aż tak stare) potem zrebutowana, DCEU, X-men, parę filmów osobnych (Watchmen, Kickass z tych które lubię najbardziej). Czy sukces Endgame pokazuje, że jest przesyt MCU albo filmami o superbohaterach w ogóle? Ciągle czytam opinie, że ludzie mają tych filmów dość. A jakoś miliardy pękły. Bo nawet jeśli parę osób ma dość to miliony na świecie tym universum żyły. Pewnie wielu młodych ludzi oglądając je wychowywało się. Mogą nie znać Gandalfa czy Aragorna, ale znają Tonego Starka i Steva Rogersa. Nie ma "MCU fatigue" ani nawet "superhero movie fatigue" bo dopóki filmy trzymają poziom ludzie nie będą mieli dość. Od 11 fanbaza MCU wyłącznie rosła.


Gdzie jest problem Star Wars Disneya? Po pierwsze nie mieli planu. Części 1 i 3 tworzył jj abrams, a część drugą jakmutam ten dupek brodaty - i żaden z drugim nie działał wspólnie. Każdy tworzył swój kawałek po swojemu mogąc pracować dopiero jak zobaczył co tam wymyślił poprzedni. Tak się nie tworzy spójnej historii w 3 aktach. Druga sprawa ci debile nie rozumieli gwiezdnych wojen, zwłaszcza ten drugi. Force Awakens to kalka nowej nadziei. W dodatku kiepska. I już na starcie wypróżniająca się na oryginalną trylogię. Luke, Leia i Han poprowadzili rebelię do zwycięstwa i obalenia imperium. Tak kończyła się tamta historia. Czy nowa opowiada o jakimś nowym zagrożeniu dla stabilności republiki i życia i wolności jej mieszkańców? a gdzie tam. Niby władzę ma republika, ale popłuczyny po imperium jakoś mają więcej wojska i zasobów do tego stopnia, że jego wrogowie nazywają się "resistance" co miałoby sens gdyby imperium było u władzy a nie republika (resistance to raczej ruch oporu niż armia prorządowa). Taka wizja świata pokazuje, że zwycięstwo z Return of the Jedi nie miało znaczenia bo nic się nie zmieniło republika dalej jest kontrolowana przez sithów jakoś.

Ale zbrodnia na fabule to pół biedy. Najbardziej bolą zbrodnie na bohaterach. Han Solo i Leia to 2 stare pryki po rozwodzie. Luke to stary dziad ssący niebieskie mleko z cyców jakiejś kosmicznej słonioświni. Olał republikę, olał, że jego siostra nadal walczy, olał zakon Jedi. To zbrodnia na bohaterach pokoleń fanów boli najbardziej. Przedstawiono ich w jak najgorszym świetle by jak najlepiej wyszła nowa bohaterka - Rey.

Rey miala być jak Luke, ale nie jest. Luke zaczął jako nikt, na przestrzeni 3 filmów rozwijał się, dojrzewał, szkolił. Tymczasem rey to totalna merry sue. Nigdy nie latała statkiem kosmicznym ani nie strzelała - lata lepiej od hana, potrafi zestrzelić 3 tie fightery jednym strzałem w dodatku naprawia usterki sokoła milenium łatwiej i szybciej niż han latający tym statkiem z 50 lat. Nigdy nie uczyła się walki mieczem świetlnym ani posługiwania mocą a pokonała niby groźnego sitha Kylo Rena i potrafi podnosić tony skał. We wszystkim jest najlepsza od razu. Historia ze starej trylogii to hero journey Luka. Historia nowej trylogii to feministyczna propaganda. I zanim ktoś mi zarzuci antyfeminizm - keitleen kenedy szefowa studia lucasa które kupił disney to wojująca feministka i się z tym nie kryje. Dlatego twórcy nowej trylogii mniej skupiają się na tym żeby historia była dobra a na tym żeby Rey była odpowiednio overpowered i żeby w scenariuszu nie zabrakło miejsc dla takich nudnych stereotypów jak Rose Matiz czy tam inne Deawoo i ta fioletowłosa przygłupia baba z last jedi.

No właśnie apropos last jedi - nudny film o tym, że jeden statek ściga drugi i mają taką samą prędkość jakimś cudem więc dystans ani rośnie ani maleje. Idiotyczny wątek fioletowłosej prukwy która nie chciała zdradzić swojego kretyńskiego planu żeby coś się w filmie działo. Beznadziejny wątek z kasynem który sztucznie wydłuża czas filmu. Śmierć snołka znikąd. Leia Popins. Bitwa na solnej planecie, w której Rose z głupim morałem na ryju pozwala zginąć setkom ostatnich rebeliantów żeby polizać się z Finem (to imię nie narodowość, finowie zwykle mają inny kolor skóry) w tej samej sekundzie w której giną niemal wszyscy ich towarzysze broni...

Wiecie co jest najgorsze? Ja nawet lubię Rey. Uważam, że fajna babeczka ją gra. Gdyby komuś chciało się napisać dla niej fajną historię z bardziej naturalną bohaterką (która zaczyna jako nikt a staje się Jedi w ostatniej części) byłoby dużo lepiej. I zanim ktoś powie, że czepiałem się zrzynania pomysłów a chcę żeby zerżnięto pomysł z oryginalnej trylogii... uważam, że nowa trylogia jest zbędna. Ale skoro już ktoś ją na siłę robi by kasę trzepać powinien zadbać by byla ciekawa i udanie łączyć nostalgię z oryginalnymi pomysłami. Ale jedyny absolutnie kluczowy element z którego rezygnować nie można jak chce się pisać opowieść o złomiarce która staje się Jedi to wspomniane hero journey. Zaczyna z wrodzonym talentem, szkolenie z Lukiem będącym jej Obim (mógłby nawet zginąć by się dla niej poświęcić) /Yodą i finałowe starcie gdzie w końcu jest godnym przeciwnikiem dla swoich początkowo niedoścignionych wrogów.

W sumie cofam co napisałem nie tamto jest najgorsze. Najgorsze jest to, że tej trylogii ostatni akt uratować nie zdoła. Jedyne rozwiązanie to udawać, że nigdy się nie wydarzyła i nakręcić ją od nowa. Ale to już nigdy się nie uda. Katie Fisher nie żyje. A po tym jak potraktowano jej postać, Hana i Luka (którzy nie żyją więc nie będzie możliwości odkupienia win dając im ważną rolę w finale) ani Mark Hamill ani Harrison Ford nigdy nie wrócą do żadnego filmu z logo SW. Przypominam wywiady z Markiem Hamilem sprzed premiery Last Jedi. Disney zakazał mu się wypowiadać bo na każdym kroku powtarzał "nie wiem o kim jest ten film, to nie jest mój Luke". Ostrzegał nas, fanów, że ktoś krzywdzi najważniejszą postać w całym universum. Tak - moim ulubionym bohaterem zawsze był Han, ale najważniejszym zawsze był Luke, ewentualnie Anakin patrząc z innej perspektywy. Tak jak w MCU mogę sobie uwielbiać kogo chcę ale najważniejsi zawsze byli i będą kap (dla jasności Ameryka a nie marvel jeszcze jedna merry sue) i Iron Man.

PS: miało być krótko i zwięźle a wyszło jak zwykle, przepraszam gaduła ze mnie...
PS2: wśród wielu innych absurdów nie wspomniałem o jeszcze jednym - śmierci tej fioletowłosej. W idiotycznej próbie zrobienia z niej męczenniczki/heroski stworzono przykry precedens - zrujnowano kosmiczne pojedynki na resztę sagi. Bo od teraz żadna bitwa kosmiczna nie ma sensu skoro już wiadomo, że jeden stateczek może rozwalić pół wrogiej floty przechodząc przez nią w hiperprzestrzeni po co komu floty i bitwy tychże flot? Swoją drogą gdyby takie wykorzystanie hiperprzestrzeni było możliwe zrobiono by to dawno, ale debil pisał/reżyserował i teraz jego głupi pomysł to kanon...

użytkownik usunięty

Update, po uaktualnieniu danych na box office mojo okazało się, że te wspomniane dziesięć dni od premiery Endgame zarobił 2,18 miliarda. I w błyskawicznym tempie został drugim najlepiej zarabiającym filmem w dziejach (nie uwzględniając inflacji). Prawdopodobnie przekroczy 3 miliardy i zostanie pierwszym który przebije tą barierę przy okazji najlepiej zarabiającym w historii.
Nie ma żadnego zmęczenia filmami superbohaterskimi ani zmęczenia MCU - ich 22 film wydany na przestrzeni 11 lat pobił wszelkie rekordy zysków. Takie wyniki mogłyby mieć też nowe gwiezdne wojny. Gdyby lata czekania na nowy film zaowocowały czymś dobry, a nie tym co dostaliśmy...

tak z innej beczki katlin kenedy i te jej reżyserskie przydupasy zmarnowały szansę by ta nowa trylogia była czymś epickim i niesamowitym. A wszyscy chcieliśmy by taka właśnie była. Nie dla reżyserów, studia, jego dyrektorki czy kogo tam jeszcze. Ale dla samej marki Star Wars. I dla Marka Hamilla, Harissona Forda i Katie Fisher. I dla postaci które grali. Bo wrócili by zagrać je ponownie. To mogło być epickie pożegnanie tej trójcy tytanów. Love You 3000. Tymczasem Hana zabili w najbardziej kliszowy sposób jaki mógł być (kogoś zaskoczyła tam jego śmierć?), Luka w najbardziej idiotyczny sposób świata (wysłał projekcję astralną czy inne gówno zamiast ruszyć do walki osobiście a i tak zdechł przy tym... taka śmierć dla takiej postaci - HAŃBA), Leia powinna umrzeć gdy zniszczyli jej statek ale postanowili uratować ją w najbardziej absurdalny sposób świata i przeżyła nie dość, że nie wiadomo po co (i tak była pionkiem w tej opowieści) to jeszcze zmarła aktorka która ją grała. Więc mają 2 aktorów w formie którzy powinni odegrać wielką rolę w tej historii (zwłaszcza Hamill/Luke) ale zostali bez sensu uśmierceni... i postać która żyje, ale nie mogą nic z nią zrobić bo zmarła grająca ją aktorka.

Powtórzę - Nowa trylogia mogła być początkiem nowego ciekawego rozdziału w opowieści z nowymi bohaterami, ale skoro starych bohaterów w to wciągnięto powinno się im dać odejść z honorem. Zrobić coś niesamowitego. Han jakiś lot samobójczy Falconem, Luke w walce z jakimś złem ostatecznym by dać Rey czas uciec, ale po nauczeniu jej czegoś i zbudowaniu z nią jakiejś więzi. A tak? Wcisnęli ich do scenariusza na chama żeby na nostalgii fanów sprzedać parę biletów więcej. W sumie z Fazmą zrobili to samo, ale ona nie jest legendą cyklu a oni byli. Nawet ona na takie traktowanie nie zasłużyła, oni tym bardziej

ocenił(a) film na 1

Trylogia zmarnowanych szans i tyle. Teraz będą robić paroletnią przerwę w filmach kinowych i "ustalać" przyszłość marki XD

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones