PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=671050}

Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Star Wars: The Rise of Skywalker
5,9 87 024
oceny
5,9 10 1 87024
4,5 48
ocen krytyków
Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie
powrót do forum filmu Gwiezdne wojny: Skywalker. Odrodzenie

Parę dni temu pojawiła się nowa plotka dotycząca Lucas Film. Według niej Disney chce poprosić Georga Lucasa o naprawienie Gwiezdnych Wojen (chyba zrozumieli, że osoby które odpowiadają za tą markę teraz kompletnie nie wiedzą co robią).

Według źródeł wewnątrz Disneya Lucas postawił 4 warunki:
1) Robię swoją trylogię sequelową (obecne sequele według wcześniejszych doniesień mają być usunięte z kanonu więc robi się miejsce na nowe ep. 7-9 i kto inny bardziej zasługuje na to by je zrobić niż George?)
2)mam pełną twórczą swobodę i oddam ją kiedy uznam za stosowne
3) Kathleen Kennedy wylatuje
4) Disney przyrzeka nigdy więcej nie mieszać w OT (wcześniejsze głupie zmiany w lore OT cofnięte są automatycznie po usunięciu sequeli z kanonu). Disney może sobie robić w przyszłości co chce z marką, ale nigdy więcej ma nie robić filmów ani innych treści niszczących wydarzenia i bohaterów OT


Podobno jedyne co przedstawiciele Disneya odpowiedzieli na jego ultimatum to "kiedy możesz zacząć?"

Źródło które jako pierwsze te plotki upubliczniło jest godne zaufania, bo kilka wcześniejszych podobnych tematów się pokrywało z publikowanymi przez nie plotkami (przecieki fabuły ep.9, kręcenie dodatkowych scen trwające wiele miesięcy, powstanie kilku kompletnie róznych wersji filmu);

Natomiast rozumiem sceptycyzm, jestem po obejrzeniu filmiku na kanale prowadzonym przez bardzo ogarniętego faceta który zwykle ma ciekawe spostrzeżenia na temat przemysłu filmowego i paru ciekawych rzeczy dowiedziałem się od niego.

On miał spore wątpliwości które głównie dotyczyły:
1) Lucas ma miliardy, sprzedał prawa, po co miałby chcieć wrócić? To może wyglądać rozsądnie jeśli ktoś nie zna sprawy. Lucas nie sprzedał marki dla kasy ani z braku zainteresowania nią - o tym szerzej będzie niżej. Kocha gwiezdne wojny. Jeśli ktoś miałby dać mu nakręcić filmy po swojemu i jeszcze za nie zapłacił (jeden z powodów sprzedaży była świadomość, że nie stać go by nakręcić samemu odpowiednio dobre sequele) to pozwólcie, że odwrócę pytanie - czemu miałby nie chcieć? Miliardy nic do tego nie mają, choć może ciężko być w to uwierzyć bo Lucas umiał zarabiać na SW (czego nie potrafi obecny zarząd Lucasfilm) to jednak chęć zysku stała zawsze na trzecim miejscu za miłością do tego świata i chęcią dania fanom tej marki czegoś co pokochają.

2) Czemu chciałby pozbyć się Kathleen Kennedy, przecież to on ją wyznaczył na swojego następcę? Tak - to prawda - wyznaczył ją osobiście. Ale jeśli ktoś pyta czemu w takim razie chciałby się jej pozbyć dowodzi jak słabo siedzi w tym temacie. To obecnie żadna tajemnica (Bob Iger opisał to w swojej książce która premierę miała jakoś rok temu chyba), że jednym z warunków sprzedania Lucasfilm Disneyowi było zobowiązanie Disneya by KK była szefową po odejściu Georga. Dlaczego postawił na nią? Bo ją znał i jej ufał a ona przyrzekała, że po jego odejściu ona zaopiekuje się jego dziełem i nie dopuści, żeby jego dziedzictwo ucierpiało. Mało tego wzięła z Igerem jego propozycje pomysłów na sequele i zobowiązali się je nakręcić (Iger się zobowiązał a KK przyrzekła tego dopilnować jako reprezentantka woli Lucasa). Tymczasem gdy tylko Lucas podpisał umowę o sprzedaży studia KK olała go, zdradziła i spyknęła się z Igerem, pomysły Lucasa trafiły kosza a Lucasfilm weszło na drogę tworzenia sequeli sr*jących na OT i jej bohaterów, zlikwidowano też Expanded Universe pełne kochanych przez fanów książek, gier, komiksów itp. co było kolejnym sygnałem, że wszystko powiązane z Lucasem trafia na stos bo idzie nowe urojone przez panią kenedy. W skrócie - zaufał jej, oszukała go i zdradziła więc on nie ma do niej ani grama sympatii. A prawdopodobnie nikogo na świecie bardziej nie nienawidzi.

Nim się pożegnam jedno muszę dodać. Jeśli ktoś myśli, że Lucas potrzebował kasy i poleciał do Disneya sprzedać prawa by żyć w dostatku to jest w błędzie. Było odwrotnie. Disney był po nabyciu Pixara (za niemal 7,5 miliarda) i Marvela za 4 miliardy. Obie inwestycje wydawały sie trafione (i takie się ostatecznie okazały) Iger chciał dołożyć kolejną żyłę złota - Gwiezdne Wojny. Fachowcy Disneya którzy co do grosza wcześniej wycenili wartość Pixara i Marvela teraz wycenili Lucasfilm na 3,3 miliarda. I z taką ofertą Iger zwrócił się do Lucasa. A ten odmówił. Nie uważał, że dzieło jego życia było warte mniej niż jakiś Marvel (to były dopiero początki MCU nikt nie wiedział jak wielki osiągnie sukces, wyścig z DCEU dopiero się zaczynał i to nie Marvel był faworytem wcale). Lucas postawił 2 warunki: dostanie więcej niż zapłacono za Marvela a KK go zastąpi jako szefowa studia (bo jak pisałem był pewien, że jest ona po jego stronie - tak go zapewniała a znał ją od wielu lat). Ostatecznie dostał to czego chciał i KK została szefową Lucasfilm a Disney zapłacił 4,08 miliarda.


To oznacza, że Iger świadomie przepłacił o prawie 800 milionów dolarów (4 miliardó i 80 milionów zamiast wycenianych 3 miliardów i 300 milionów) ale był pewien, że SW to kura znosząca złote jaja. I TFA zdawało się to potwierdzać - zarobiło ponad 2 miliardy i wskoczyło największych hitów box office w historii. Nawet Infinity war było za nim globalnie, a na rynku amerykańskim rekord TFA pozostał niepobity nawet pomimo ogromnego sukcesu i wszystkich rekordów pobitych przez endgame. Nawet Rogue one przyniosło spore zyski a nie było nawet częścią głównej sagi. Zanosiło się, że projekt KK będzie fabryką pieniędzy.

Ale resztę znamy. TLJ ma swoich fanów. Ale fakty są takie, że ten film zrobił wiele złego sequelowej trylogii, oryginalnej trylogii i relacjom między lucasfilm a fanami. Ruin Johnson okazał się prawdziwym Thanosem a jego film był niczym pstryknięcie które wymazało istnienie połowy widowni TFA. Potem katastrofalne Solo, ep. 9 zarabiający jeszcze mniej niż 8 i Disney/lucasfilm które do premiery TLJ miały w planach filmy na kolejne 10 lat wypuszczane co roku musiały zamknąć wszystkie projekty by nie tracić więcej kasy.

Zatem tak - Disney chciał na Gwiezdnych wojnach zarobić miliardy a miliardy stracił (zabawki się nie sprzedają, filmy w najlepszym razie wyszły na zero a przecież trzeba doliczyć wyrzucenie 4 miliarów na prawa do marki od Georga Lucasa).

Disney wie, że musi coś zrobić i to szybko bo stracił wiele i musi zacząć zarabiać. Lucas nie ma do stracenia absolutnie nic. Jest bogatym starcem którego potraktowali jak śmiecia. Nie wiem czy poprosili go o pomoc ani czy to zrobią. Ale to nie jest wykluczone bo oni akurat do stracenia mają bardzo dużo a droga którą szli dotąd to niewypał. Potrzebują gestu który odzyska zaufanie fanów. Wyciągnięcie ręki do Georga, wykopanie KK i usunięcie znienawidzonych sequeli z kanonu to 3 kroki które mogą jeszcze naprawić wiele. Nie ma zbyt wielu innych możliwości - nawet oddanie projektu w ręce ludzi od Mandaloriana choć na bank lepsze niż to co było nie gwarantuje, że naprawi wszystko co złe. A bez fanów w kinach to filmy nawet dobre niekoniecznie zarobią tyle ile chce Disney.

Obyś miał rację. Jednak dla mnie już mega słabe "Przebudzenie Mocy" zwiastowało klęskę sequelowej trylogii. Widać było, że nie ma pomysłu na nowe ciekawe postaci i na oryginalną fabułę. Dalej mogło być tylko gorzej. To nie były filmy, to była ideologia na czele z tą okropną Rey...

użytkownik usunięty
olka0207

To tylko plotka, ale pierwszy opublikował ją Doomcock a co by o nim nie mówić, zwykle jest świetnie poinformowany. Przed premierą ep. 9 parę razy zasugerował, że wysoko postawieni ludzie z Disneya i Lucasfilm sami szukają z nim kontaktu żeby anonimowo donosić co dzieje się wokół Gwiezdnych wojen i Kathleen Kennedy. Biorąc pod uwagę skuteczność wcześniejszych donosów już wiem, że z tyłka ich nie wyciągał i coś w tym jest...

Czy to znaczy, że KK wyleci, sequele wylecą z kanonu a KK wyleci przy tej okazji??? Cóż usunięcię KK jest praktycznie pewne więc o to się nie spinam - musieliby chcieć zbankrutować by ją trzymać. Ale czy na tym będzie koniec dobrych wieści czy dopiero początek? Pożyjemy zobaczymy:)

Myślę, że pozbycie się Kennedy to będzie na pewno krok ku lepszemu. Ta kobieta nie rozumie tego uniwersum i nie jest w stanie wykorzystać nawet 1/10 tkwiącego w nim potencjału. Ja bym rozgoniła też to całe storygroup, które po prostu się nie sprawdziło (ponoć przy epizodzie IX nawet nie pracowali więc i nie mieli żadnego wpływu na fatalny scenariusz - w takim razie za co biorą pieniądze?). Jak można było wypuścić trzy tak niespójne ze sobą nawzajem filmy jako trylogię? Czy przystępować do produkcji bez jakiegokolwiek konkretnego planu na fabułę? To dowodzi niekompetencji tych ludzi i jest to wstyd dla Disneya jako marki i SW jako kultowej franczyzy. Ja myślę, że Disney może to dziadostwo sprzedać jeśli kryzys realnie zajrzy im do skarbca.

użytkownik usunięty
olka0207

Tak się kończy zatrudnianie ludzi na podstawie koloru i płci a nie kompetencji. Chcesz pisać i nie masz penisa? witaj na pokładzie? Nie wiesz czym są gwiezdne wojny? Ktoś na miejscu Ci wytłumaczy, a jakby nikt dobrze nie wiedział to sprawdź wikipedię i luz.

Kennedy sobie odrabia lata kiedy to podawała kawę Lucasowi i Spielbergowi. Swoje osobiste uprzedzenia i porażki życiowe przenosi na ideologię w produkowanych przez siebie filmach. Samiec Twój wróg.

użytkownik usunięty
olka0207

Pociesza tylko, że na szczęście nie wszystkie kobiety są tak ograniczone. Gorzej, że dla równowagi niektórzy faceci dotrzymują kroku tym tak ograniczonym. Ale wiesz jakim trzeba być człowiekiem, żeby wszędzie widzieć dyskryminację? Tak większość osób piszących o gwiezdnych wojnach była płci męskiej. BO WIĘKSZOŚĆ FANÓW TEŻ TAKA BYŁA. Nie wszyscy - oczywiście. Ale jeśli w każdej setce wielkich fanów masz 10 kobiet bo tylko tyle było tym tak bardzo zainteresowanych a reszcie to zwisało? To tak jakby się czepiać, że większość osób piszących i czytających romanse to kobiety a facetów tam nie ma prawie. To żadna dyskryminacja. Są tematy które bardziej interesowały mężczyzn i takie bardziej przyciągające kobiety. SW podobnie jak kino superbohaterskie inspirowane komiksami (i same komiksy) to kultura w dużym skrócie nerdowa. Prawo przyrody - ciągnęła bardziej takich a nie innych odbiorców. I potem z tych odbiorców garstka wyrastała na ludzi którzy zajmowali się pisaniem. Stąd storyboard lucasfilm był męski. Bo liczył kilka osób a zdecydowana większość osób chcących pisać na ten temat i znających ten temat była takiej płci a nie innej. To kompetencje były na pierwszym miejscu a płeć kwestią nieistotną całkiem przypadkiem tak wyszło, że wszyscy czy prawie wszyscy piszący dla Lucasfilm byli facetami. Parę lat temu czytałem wywiad KK z jakąś femidziennikarką właśnie na ten temat. W którym KK chwaliła się jak z roku na rok coraz większa część storyborard lucasfilm to kobiety (w momencie wywiadu było to 50% albo wiecej). Ani jedno słowo o ich doświadczeniu, talencie, znajomości tematu. "Byli sami/prawie sami faceci, teraz większość to kobiety więc jest lepiej". I w takim świecie żyjemy gdzie tacy jak ona decydują co jest dobre a co złe. Nie wiem czy wiesz, ale TLJ nie lubią tylko trolle i męscy szowiniści którym przeszkadzają silne niezależne kobiety. Dla ludzi jak KK ja jestem wrogiem przez płeć a Ty nie istniejesz bo płeć się zgadza, ale masz pogląd na sprawę jakiego w ich oczach nie ma żadna kobieta^^

Ale zauważ, że feministyczna nachalna propagita to nie tylko domena SW. To domena Disney'a. To samo z poprawnością polityczną: wrzucają People of Colour żeby ich nie posądzali o rasizm ale działa to bardzo powierzchownie gdyż np. taki Finn jest tylko side-kickiem dla Rey, jego postaci nikt nie potraktował poważnie. Rose Tico? Może nie najlepsza postać, ale w TRoSie dostała raptem minutę czasu ekranowego i nic do roboty. Poe? Latynos więc automatycznie przemytnik ziół i koki. Disney niby walczy ze stereotypami, a sam je powiela. I robią to moim zdaniem całkiem świadomie. Wiesz, ja nie mówię, że nie ma miejsca dla kobiecych bohaterek w kinie. Ale niech płeć nie będzie jedynym wyznacznikiem postaci tak jak w przypadku Rey. Wtedy już się robi tego feminizmu karykatura.

użytkownik usunięty
olka0207

To nie tylko Lucasfilm czy nawet Disney, ale całe holywood. Terminator Dark Fate był reklamowany jako kontynuacja Terminatora 2 w którym Sarah Connor i jej niespodziewany sojusznik ryzykują życie by ratować Johna Connora - przyszłego bohatera całej ludzkości. Dark Fate zaczyna się egzekucją Johna którego w roli zbawcy zmienia jakaś latynoska. On był białym facetem, ona jest niebiałą kobietą więc ma większe kwalifikacje. Batwoman była lesbijką graną przez lesbijkę (a tak dokładnie panseksualistkę) w sezonie drugim będzie zupełnie inną postacią, ale też lesbijką, graną przez czarną lesbijkę (a dokładniej biseksualistkę). To, że się uparli na les postać mi nie przeszkadza (choć wygląda komicznie gdy całkiem przypadkiem jedyne 2 osoby w Gotham godne nosić strój batwoman są les. myślałby kto, że prawdopodobieństwo znikome) ale to, że jak nie liżesz krocza innych kobiet w prywatnym życiu nie możesz zagrać lesbijki? To jest reklamowane jako równość, ale jest dyskryminacja bezczelną. Jakiś rok temu czytałem artykuł w kwestii bodaj serialu na motywach Tolkiena a tytuł brzmiał (cytuję, acz z pamięci) "jesteśmy gotowi na żeńskiego Gandalfa". A to co pisałaś o Disneyu to oczywiście prawda. Chwalili się w TLJ, że mają w głównych rolach czarnego bohatera i azjatkę. Brawo. Ładnie to wygląda w statystykach inkluzywności. Ale. Grają scenografię a nie bohaterów. Mają swój osobny, totalnie zbędny wątek. Prawdziwi główni bohaterowie to biała laska i jej biały emochłopak. Nie wiem czy widziałaś (apropos tolerancji disneya którą tak lubi się chwalić) plakaty TLJ. Weź wygoogluj amerykański i chiński. Podobne. Jest jedna różnica. Zgadnij z kim się trzeba bawić w gdzie jest Walle? Schowali czarnego trochę bo chińczycy ich nie lubią. Piękna tolerancja prawda? To nawet nie kwestia holywood tylko całego przemysłu rozrywkowego. Blizzard pozuje na obrońców tolerancji (jak wszyscy bo wszyscy muszą żeby się promować) a ukarał gracza który na turnieju wyraził poparcie dla Tybetu!

O tym najnowszym Terminatorze to mi nawet nie przypominaj, gorszego guana jak żyję nie widziałam. Ja ogólnie nie lubię filmów ideologicznych czyli kopania facetów po jajach bez większego celu byle tylko wykreować feministyczny kult, nie mający nic wspólnego z prawdziwym życiem. Dlatego tak alergicznie reaguję na takie cuś jak Rey, Kapitan Marvel, Wonder Woman z DCU, Birds of Prey czy nowe Aniołki Charliego. Bohaterki fatalne, ich jedynym celem jest zepchnąć facetów z piedestału i im dowalić. A wszyscy faceci to cieniasy, seksiści i życiowe niedojdy w tych filmach. A kobiety zawsze na propsie: piękne, mądre i silne. Zero wad, zero słabości.

użytkownik usunięty
olka0207

Wiesz patofeministkom się wydaje, że jeżeli kobieta nie potrzebuje faceta (najlepiej jak jest les), nie traktuje facetów jak śmieci (nawet tych po jej stronie) i nie ma paru walk w których drobna laseczka spierze sama przynajmniej kilku wielkich facetów to nie jest silną niezależną kobietą. I dlatego dostajemy wydmuszki jak aniołki charliego 2019, T:DF, TLJ itd.
Terminator 1-2 to idealny i najlepszy (obok Obcego 1-2) przykład prawdziwych twardych babek kina. Nie muszą olewać albo traktować facetów ani jak śmieci a tym bardziej ich prać. Mogą z nimi współpracować, czasem nawet być przez nich ratowane (a czasem ratować ich). Nie są idealne, ponoszą porażki, rozwijają się, robią się twardsze z każdym ciężkim doświadczeniem. Sarah Connor w T1 nie radziła sobie w pracy w rodzinnej restauracji ani w związku z jakimś wieśniakiem. Była bezradna życiowo nawet zanim cyborg z przyszłości przybył ją zabić. Minęło 10 lat i jest twardzielką znającą się na walce wręcz, broni palnej, ładunkach wybuchowych i nie bojącą się nikogo. I wisać to po niej na pierwszy rzut oka. Kupujesz, że mogłaby Ci skopać dupę. Ta blondi "twardzielka" z dark fate ma minę jak ofiara grając wojowniczkę z przyszłości. Wygląda jak bezradne dziecko, tylko wysokie do nieba. I nie szukano specjalnie zapaśniczki żeby zagrała Sarę w drugiej części. Nie. Aktorka sama zadbała żeby do roli popracować nad formą i nad tym by mową ciała czy nawet samym spojrzeniem mówić, że to ona jest najniebezpieczniejszą osobą na sali.

W TLJ kobiety co kawałek rozstawiały facetów po kątach. Poe dostawał po gębie najpierw od Lei, później od Holdo. Finn został potraktowany paralizatorem, a Luke dostał niemalże bęcki od Rey.

użytkownik usunięty
olka0207

wiesz tak z innej beczki dzisiaj rano mnie dopadła motywacja by zrobić temat poświęcony wyłącznie takim momentom fabuły sequeli które były kompletnie nieprawdopodobne a jednocześnie gdyby się nie wydarzyły to historia filmów też by się nie wydarzyła (bo to dobry wyznacznik tego czy film ma dobry scenariusz czy wyssane z dupy bzdury).
Przykładowo to, że Finn rozbił się w przypadkowym miejscu na planecie/pustyni o parę km od wioski gdzie żyła Rey. To tylko czubek góry lodowej bo tam takich zbiegów okoliczności było kilka żeby nawet do tego doszło i żeby to wydarzenie miało wpływ na cokolwiek. Sam początek tego filmu to zlepek kilku takich jedna na miliardy szans albo decyzji idiotycznych których w normalnej sytuacji nikt by nie podjął. I tak cały film. A najlepsze, że pod tym względem to i tak najlepsza część trylogii^^ pozostałe są jeszcze gorsze:P

Dałem spokój i usunąłem wszystko w cholerę jak się skapnąłem, że po prawie 2 godzinach pisaniach mam treści na parę stron a4 a ciągle jestem na pierwszym filmie - kto by to czytał potem?XD

Te filmy nie są po prostu złe. One są tym dla kinematografii co nasranie na płótno jest dla malarstwa.

A nawet gorzej, bo klocek na płótnie nie zniszczyłby raczej niczego poza tym płótnem, a sequele zniszczyły sagę, markę, bohaterów, nawet samą fabułę OT

Co do książek SW z nowego kanonu to niestety, moim zdaniem te pisane przez kobiety przegrywają w przedbiegach z tymi pisanymi przez facetów. E.K. Johnston, A. Bracken, J. Ireland czy nawet R. Carson nie mają wybitnego dorobku i niestety co widać w ich powieściach - mało ciekawego do powiedzenia. Autorzy tacy jak A. Freed, T. Zayn, J. Luceno czy M. Stover stworzyli kapitalne powieści do których wracasz po latach i które wyznaczają wysoki standard. Jedyną autorką, która w miarę fajnie pisze jest moim zdaniem Claudia Gray [powieści o Lei czy "Mistrz i Uczeń" o Obi-Wanie i Qui-Gonnie].

użytkownik usunięty
olka0207

Powiem szczerze, że nie przeczytałem żadnej książki o SW. Z perspektywy teraz żałuję, ale tylko EU. Nowego kanonu widzieć nawet nie chcę. Najlepsze jest to, że obrońcy TLJ czasem jak się wytyka nieścisłości filmu zasłaniają się książkami, że wszystko ma sens w ich kontekście. Tylko, że nawet jeśli wiąże się to z wątkami z OT to tyczy się to wyłącznie książek pisanych w erze disneya właśnie po to by zapychały luki i tuszowały błędy filmów. Co może tłumaczyć czemu są słabe. Co innego, jak masz pomysł na fajną opowieść w świecie gwiezdnych wojen a co innego jak ktoś ci powie "masz napisać książkę która uzasadni istnienie manweru holdo. CO SIĘ GAPISZ? BIEGIEM!"

Oczywiście, że tym autorom narzuca się co mają pisać i w tej kwestii pełna zgoda. Często to nie ich wina, bo faktycznie w wielu przypadkach te książki to zapchajdziury do dojenia kasy z fanów SW by Disney tak jak np. te nieszczęsne nowelizacje filmów kinowych. "The Rise of Skywalker" jest tak fatalne, że to wyjaśnianie na siłę że Imperator był jakimś tam klonem i jego syn to też klon bla bla bla jeszcze bardziej kopie leżącego czyli ten żałosny film.
Jednak mając porównanie EU i nowego kanonu stwierdzam, że ten drugi nawet nie stał koło pierwszego. Przepaść pod względem pisarskim i fabularnym. Tak więc nic nie straciłeś nie czytając tego Disney'owskiego badziewia.

użytkownik usunięty
olka0207

Jedyne na co liczę to, że George i Mark dożyją dekanonizacji sequeli i przywrócenia chwały OT. Harisonowi Fordowi pewnie to zwisa, ale dla Georga SW to dzieło jego życia, bohaterowie tej sagi to jego dzieci którym ktoś teraz robi krzywdę. Z kolei ile dla Marka znaczy rola Luka też wiemy po tym jak przeżywał to co z jego postacią miało być zrobione w TLJ. On ostrzegał Riana, że niszczy coś czego ruszać nie powinien i może doprowadzić do katastrofy. Rian go olał bo chciał sobie robić wszystko po swojemu i zabił projekt Disneya swoją głupotą.

ocenił(a) film na 1

Czy masz może jakieś źródła nt. dekanonizacji?
Dziś odświeżyłem sobie TROS i niestety mam te same wrażenia co podczas premiery. Tragedia.

użytkownik usunięty
Cesarz_OLX

Nie poczytasz na ten temat w głównonurtowych mediach bo te nie są zbyt uczciwe w takich kwestiach.
Natomiast temat jest dość dobrze pokryty na youtubie.
Zwykle pierwszy ręke na pulsie ma doomcock i od niego poznasz szczególy jeśli znasz angielski na tyle.

Nie przejmuj się tym, że w tym i wielu innych tematach będzie się zasłaniał tym, że informacje które przekazuje to tylko plotki.

Przekazuje "plotki" od przynajmniej roku jak go śledzę i zwykle jest na dobrym tropie. Wydaje mi się, że ma dobrze poinformowane wysoko postawione źródła w disneyu, a "plotki" to zasłona dymna bo żeby podać to jako konkretną informację raczej musiałby podać też jej źródło.

Generalnie zasada jest taka, że zwłaszcza w temacie star wars, star treka i powiązanych z nimi (także MCU i DCEU) dużo lepiej poinformowani albo bardziej uczciwi są niezależni youtuberzy:

geeks and gamers, doomcock, clownfish tv, nerdotic, i paru innych.

Skąd to wiem? Cóż kiedy oni przekazywali nam przecieki dotyczące fabuły ep.9 inne media obśmiewały te informacje a potem się okazało, że znaliśmy prawie całą fabułę przed filmem faktycznie.

Gdy solo szedł do kin media informowały o rekordach przedsprzedaży, youtube który polecam o tym, że jest skazany na klęskę.

To samo przechodziliśmy przed premierą ep. 9. Media branżowe i ogólne pisały o tym, że druga część trylogii zawsze zarabia mniej, nie ma żadnego kryzysu a potem ogłosili, że ep. 9 bije rekordy przedprzedaży (niby miażdżył endgameXD) - oczywiście ja i doomcocki świata tego wiedzieliśmy swoje. Kto miał rację?

To samo przy birds of prey - media donosiły o świetnych wynikach przedsprzedaży i wyczerpywaniu biletów a youtuberzy nagrywali livy gdzie wchodzili na internetowe strony kin i na servisy gdzie można zamawiać bilety i kina były praktycznie puste na premierę jeszcze parę dni przed premierą (a o rekordach trombiono tydzień albo dwa wcześniej)


Mogę nawet wyjaśnić skąd się wziął "news" o rekordach ep.9. Informację o tym puścił serwis atom tickets. Za nim podały ją praktycznie wszystkie media świata łącznie z naszymi filmwebami i na ekranie. I tutaj ciekawostka... atom tickets należy do disneya. Disney ma udziały w wielu mediach i serwisach internetowych (stąd pokładanie wiary w nich jest błędem w jego sprawach, zwłaszcza, że często przepisują oficjalne stanowisko firmy podyktowane przez rzecznika...). Atom Tickets to jeden z podmiotów pod jego kontrolą. Mega uczciwe źródło co nie? Puścił ściemę którą za nim powtórzył cały świat.

A jak tam wyniki finansowe ep.9? Przecież w przedsprzedaży zmiażdżył endgame...

ocenił(a) film na 1

Widać, że masz dobre źródła. Obyś miał rację, alr wiesz może kiedy ewentualnie może to nastąpić? To raczej kwestia kilku lat czy krótsza?
Dekanonizacja zmieniłaby całe SW na lepsze. Z 2 strony oznaczałaby kres zysków z części 7-9 jako niekanonicznych tzn. gorszych.
Postaram się prześledzić informacje, dzięki wielkie.

użytkownik usunięty
Cesarz_OLX

wiesz co z dekanonizacją to kwestia jest taka, że osobiście oceniam szanse na nią tak 50/50.

Niewątpliwie byłaby rozwiązaniem świetnym dla fanów OT, byłaby świetnym rozwiązaniem dla sagi, mogłaby być bardzo opłacalna dla Disneya bo pozwoliłaby odzyskać choć częściowo zaufanie fanów.

Ale - czy będą mieli jaja. Mogą się bać utraty zaufania fanów sequeli. Nie wiem czy do końca rozumieją, że sequele nie mają fanów^^ TLJ miało a ci wypieli się na tą trylogię po TROS.

Wierzę, że to zrobią a jeśli tak musieliby działać w najbliższych paru latach - nie wiem kiedy dokładnie kończy się nowa umowa kathleen kennedy ale po jej wygaśnięciu odsunąc wszystkich z nią powiązanych, wcisnąć na tron Faverou albo kogoś równie kompetenego i jedziemy.

Wiesz najlepsze jest też to, że budowanie na OT byłoby dla nich prostsze. Przecież teraz nagle elementami kanonu jest kosmiczna teleportacja obiektów między jedi, duchy używające mocy i potrafiące używać fizycznych obiektów, holdo manewry, leczenie i praktycznie też wskrzeszanie mocą i inne cuda na kiju kompletnie mogące rujnować każdą nową historię.

W dodatku wszystko co budujesz po sequelach buduje na tym, że imperatora nie pokonał Luke tylko Rey. Przecież każdy szanujący się fan SW byłby zażenowany pisząc historię w takim klimacie.

Disney zapłacił 4 miliardy za tą markę a teraz nie jest warta pewnie połowy tego. Nieźle poszło. A przecież wina za to leży w sequelach.

Ich anulowanie pozwoliłoby za parę lat zacząć od nowa (póki Hamill żyje) - argumentów by to zrobić jest dużo. I są zwolennicy tego planu w Disneyu tego jestem pewien.

Ale co ostatecznie postanowią garniaki z disneya jako kolektyw? Trzeba chyba poczekać na jakieś ruchy na szczycie lucasfilm nim poznamy konkrety.

ocenił(a) film na 1

Nic dodać nic ująć :)
Tylko poczekać aż pani K.K. ustąpi a wtedy wszystkie problemy marki powinny ulecieć lekko jak gudaperkowy balonik.
Ja osobiście nowych części VII-IX nie chcę, a jeśli już to logiczne historie nie negujące sensu części I-VI, których osią był Anakin i Luke, a docelowo jednak ten pierwszy.
Nie chcę (i mało kto chce) przesadnie poprawnych, mało angażujących części. Najlepiej niech Disney poprawi skazy w epizodach IV-VI bo reedycje z 2004 mało dały. Po prostu młode pokolenie nie sięgnie po film z 1977 "bo efekty stare".
A da się wiele zrobić, polecam wersje Adywana. Być może słyszałeś, robi własne reedycje starych epizodów. Odświeżone przez niego filmy wyglądają momentami jak dzieła z kilku ostatnich lat, doskonałe korekcje barw i poprawy efektów, nie praca po łebkach w postaci Special Edition.

użytkownik usunięty
Cesarz_OLX

wiesz takie kwestie są bardzo delikatne, zwłaszcza, że media zwykle stoją po stronie korporacji jak Disney ale tylko dopóki te nie podpadną im czymś. Przy TRoS trochę naszczekały na abramsa i lucasfilm.

Generalnie problem (a raczej jeden z wielu) tkwi w tym, że media mają w d... dobro filmu, marki, fanów. Chodzi im o politykę.

Gdy przedstawiono projekt postaci Sonica z filmu Sonic a fani byli nim oburzeni studio zrobiło postać na nowo a film stał się hitem. Fani zadowoleni bo dostali lepszą postać, studio zadowolone bo film dużo zarobił. Ale media pluły na fanów, za wymuszenie czegoś na twórcach a na studio za to, że im uległo (choć z perspektywy studia fani/widzowie to nie jakiś motłoch tylko płacący klienci i ich zadowolenie przekłada się na zyski - twórcy sonica to rozumieli, twórcy TLJ nie i mają odwrotny wynik bo i odwrotne podejście).

Niedługo ma być premiera snyder cut ligi sprawiedliwych. To też zwycięstwo fanów którzy się tego domagali i media też plują na to, że ta wersja będzie upubliczniona bo nie lubią jak fani dostają to czego chcą od studyjnego betonu.


Zmierzam do tego, że Disney pewnie wie, że dekanonizacja sequeli rozpęta w mediach piekło. To też działa na niekorzyść pomysłu.

Ale z drugiej strony przykład Sonica i prawdopodobnie zaraz przykład JL będą wzorami dla korporacji, że dawanie fanom tego czego oczekują może być bardziej opłacalne niż pokazywanie im fakacza i liczenie, że i tak pójdą do kina...

ocenił(a) film na 1

Masz rację. Obyś miał, oby cofnęli te żałosne epizody.
Btw po odświeżeniu TROS mam pewne odczucie: Otóż warstwa dialogowa jest żałosna. Tu już nawet nie chodzi o sam język (swoją drogą też żałosny), a o sposób: Kilku bohaterów wymienia się półzdaniami, co jakiś czas ktoś wchodzi komuś w słowo, w tle ktoś strzela, ktoś biegnie, kamera lata i większość dialogów to gadki w stylu:
-Co?
-Co? Aha! Aha!
-Dobra, dobra, dobra, idziesz idziesz!
-Ok!
na tej zasadzie. A jeśli jest już jakiś normalny dialog, to trwa kilka sekund, po czym "łup" i scena akcji. Np. króciutkie rozmowy Bena Solo z Rey Skypalpatinewalker.
A przypomnijmy sobie "Nową Nadzieję" sposób w jaki Luke rozmawiał z Kenobim, albo nawet dialogi Luke'a z Hanem Solo, czy C-3PO. Ten ostatni w TROS był chyba jedyną postacią, która mówiła w miarę normalnie a nie tylko
"Aha aha ok, ok, wooooow!"
Nawet prequele, krytykowane za kiepskie dialogi miały sceny gdzie dwaj, czy trzej bohaterowie po prostu sobie rozmawiali o jakiejś kwestii w odpowiednią dramaturgią, a nie biegli w kółko i tylko wymieniali się okrzykami i pojedynczymi słowami.

użytkownik usunięty
Cesarz_OLX

Imperator w prequelach pod nosem senatu i rady jedi sterował i jednymi i drugimi, a nawet armiami separatystów tym samym kontrolując najważniejsze osoby po obu stronach konfliktu i losy samej wojny co wykorzystał do pozbycia się swoich wrogów i przejęcia władzy tym samym pozbawiając republikę wolności na prośbę i za zgodą samej republiki.

W OT imperator był mistrzem Sithów władającym galaktyką, ale TYLKO VADER w całym imperium wiedział, że jest Sithem. Dla innych był po prostu najwyższym politykiem. Do tego stopnia był sprytny (dowodzą tego choćby sceny z początku nowej nadziei gdzie oficerowie kpią z "przestarzałej religii" Vadera (mowa o mocy) - nie robili by tego gdyby wiedzieli, że Vader nie jest jedynym reliktem po Sithah i Jedi a mocą włada osoba kontrolująca życie i śmierć każdego w galaktyce niezależnie od jego pozycji.

W sequelach imperator to kretyn który miał flotę tysięcy okrętów z których każdy mógł niszczyć planety jednym strzałem. I z pomocą których z kikutem palca w kikucie nosa mółby podbić całą galaktykę na czilku gdyby tylko zaatakował z zaskoczenia.... ALE PO 30 LATACH PRZYGOTOWAŃ DO ATAKU WYSŁAŁ OGŁOSZENIE O TERMINIE ATAKU W FORTNIGCIE ŻEBY GALAKTYKA MOGŁA PRZYGOTOWAĆ SIĘ DO WALKI Z NIM. I DZIĘKI TEMU GO POKONAŁA. Na jego własny apel! ten kretyn z sequeli ma niby być Palpatinem jakiego znamy? Już nie wspominając, że przegrał bo miał tysiące okrętów mogących niszczyć planety... ale były unieruchomione bo tylko jeden wiedział gdzie jest góra a gdzie dół.

ocenił(a) film na 1

Faktycznie żenujące do bólu. Jakiś dziad wiszący jak kukła na aparaturze medycznej.
Ja mam 1 pytanie: Skoro pierdyliard statków mogących niszczyć planaty to po kij dwie Gwiazdy Śmierci?
Btw. Tarkin nie wiedział, że Imperator jest Sithem? I czy nikt (np. czerwoni gwardziści) nie widzieli jak choćby używa Błyskawic Mocy?

użytkownik usunięty
Cesarz_OLX

No to jest właśnie jeden z powodów dla których przez sequele sens traci OT, ale też przez poszczególne sequele sens tracą pozostałe.

Imperator miał technologię by tworzyć kompaktowe działa o mocy gwiazdy śmierci na zwykłych gwiezdnych niszczycielach. Co samo w sobie jest bez sensu bo ogromna moc potrzebna by rowzalić planetę była uzasadnieniem dla rozmiaru gwiazdy śmierci - niby skąd taka moc w stateczku pewnie z 1000 razy mniejszym?

No i w końcu - first order był dziełem palpatina a fapał z dumy nad starkiller bazą mogącą rozwalać kilka planet jednym strzałem ale która musiała najpierw wchłonąć całą energię gwiazdy (czyli de facto wchłonąć gwiazdę).

PO CO PRACOWAŁ NAD PRZERABIANIEM PLANETY NA BROŃ MOGĄCĄ ROZWALAĆ KILKA PLANET PRZY OGROMNYM WYSIŁKU SKORO PRZY NIESKOŃCZENIE MNIEJSZYM WYSIŁKU MÓGŁ MIEĆ JEDEN GWIEZDNY NISZCZYCIEL KTÓRY MÓGŁ OBSKOCZYĆ I ROZWALIĆ KILKA PLANET JEDNA PO DRUGIEJ? NIE GASZĄC GWIAZD PRZY TEJ OKAZJI CO PEWNIE SAMO W SOBIE NIEŹLE MIESZAŁO W BALANSIE GALAKTYKI - W KOŃCU GALAKTYKI SĄ W RUCHU A TEN ZALEŻY OD ILOŚCI GWIAZD ICH MASY ITP.

ocenił(a) film na 1

Trylogia Disneya pozbawiona jest logiki. Zarówno Abrams jak i Johnson zamiast ciągnąć fabułę, to obrażali się i robili film pod siebie i poprawność polityczną. Zabito wszystkich głównych bohaterów i ograniczono im charaktery. Cesarzyna Palatyn to już szczyt wszystkiego. Ja głupi przed seansem liczyłem na duchy Anakina i Kenobiego. Śmiech na sali.

użytkownik usunięty
Cesarz_OLX

Nowa porcja donosów z Disney/Lucasfilm od Doomcocka. Disney rozważa 3 scenariusze na rozwiązanie problemu sequeli. 1) Wykorzystanie "vail of the force" (nie wiem dokładnie czym to jest i czy ma związek z EU czy jest nowym wymysłem, ale generalnie od początku plany uporania się z sequelami, łącznie z ich dekanonizacją opierają się na tym narzędziu). Generalnie ktoś miałby wykorzystać to by cofnąć się w czasie i ostrzec Luka by nie próbował zabić Kylo. Podobno ma to sprawić, że Luke miałby czyste ręce (co i tak nie przekonuje Doomcocka bo jak słusznie zauważył, że skoro ktoś musiał go przekonać by tego nie robił to znaczy, że to rozważał a to samo w sobie krzywdzi jego postać) a Kylo i tak przechodzi na mroczną stronę (co dowodziłoby, że Luke miał co do niego rację). W tym wariancie TFA jest niezmienione, ale TLJ prawie w połowie inny film - Leia ginie (pewnie nie ma lei popins i tam umiera ale to moje gdybanie) Luke szkoli Rey. W TRoS Lucas Cut zastępuje wersję którą dostaliśmy ale po kosmetycznych poprawkach (Luke żyje, Leia nie). Doomcock odradza to wyjście. 2) usuwają sequele z kanonu, Lucas zostaje szefem Lucasfilm. W tej wersji po zakończeniu powrotu jedi imperator ginie w tym Vail of force (czy tym tłumaczono, że przeżył w nowym kanonie? kurde nie pamiętam. ale możliwe) a sequele stają się alternatywną gałęzią czasu (nie wiem jak timeline jest po polsku poprawnie) i nigdy więcej nie są wspominane w prawdziwym kanonie. W tym wyjściu Luke Skywalker miałby dostać film 10 lat po oryginalnej (to chyba czasy z serialu mandalorian) Lucas zostałby dyrektorem Lucasfilm na warunkach które wspomniałem gdy zakładałem ten temat. Wydaje mi się, że po filmie poświęconym Lukowi byłaby nowa trylogia. Ale to wyjście będzie brane pod uwagę tylko jeśli Hamill zgodzi się wrócić do roli Luka 3) W tym wyjściu robią sequelową trylogię Lucasa usuwając stare sequele, ale w tym wyjsciu nie będzie nikogo ze starej obsady OT i ich postaci.

ocenił(a) film na 1

Nieźle :) Miejmy nadzieję na sukces.

ocenił(a) film na 1

Informuję, że Bastion Polskich Fanów SW nagłośnił sprawę, jednak uznając ją za niezbyt wiarygodną.
Plus taki, że informacja się niesie.

użytkownik usunięty
Cesarz_OLX

Nie znam się na bastionie fanów. Sprawa nie jest pewna, ale na bank też nie włożyłbym jej do bajek zwłaszcza, że wyszła od doomcocka (jego przecieki do ep. 9 i chyba też do ostatniego sezonu gry o tron były od niego pierwszego/jednego z pierwszych, no i dużo detali dotyczących produkcji TRoS którym Disney i Lucasfilm długo przeczyli a potem okazały się prawdziwe to też on)

Ja generalnie w kwestii SW ufam paru osobom z youtuba i sobieXD

Musiałbym poznać opinię bastionu w kwestii całej tej sequelowej trylogii by ocenić czy ktokolwiek tam wie co mówi czy wszyscy powtarzają to co jest oficjalna/modne.

Jeszcze rok temu trafiały się buce które się ze mną na facebooku pod artykułami o SW kłóciły, że nowa trylogia nie tylko im sie podoba, ale i Disney osiągnął z nią wielki sukces finansowy i Rian niedługo dostanie swoją trylogię... (jeszcze wtedy było to stanowisko lansowane przez media to myśleli pewnie, że jak był o tym artykuł na naekranie to musi być prawdą)

ocenił(a) film na 1

W Bastionie są głownie artykuły i ciekawostki nt. Star Wars, ciekawe są np. domniemania fanów nt. ROTS sprzed 2005 roku, czy nawet są tam domniemania sprzet AOTC.
Generalnie Bastion jest neutralny, ale informację tę podał.

użytkownik usunięty
Cesarz_OLX

w jakim sensie neutralny? Nie odnieśli się do TLJ? Bo jeśli się odnieśli to musieli albo pochwalić albo skrytykować. Na tej podstawie można wiele wniosków wyciągnąć:P

ocenił(a) film na 1

No nie wiem lepiej sam zobacz. Ale jest to portal raczej typu teorie-informacje-ciekawostki plus fora, więc każdy ma inny pogląd i razem jest chyba neutralnie.

ocenił(a) film na 3

Lucas nie umi w sekłele

ocenił(a) film na 3

i nie bedzie żadnego rebutu sekłeli

Myślisz że Gorge Lucas sprzedał markę SW dla ideii, Świat jest tak zoorganizowany że 99% rzeczy, spraw robi się dla kasy.
Kropka i koniec tematu.

użytkownik usunięty
Martinez08

myślę tępy ignorancie, że jego motywację znam lepiej niż ty biorąc pod uwagę, że nie jestem jakimś netowym pajacem który jedyne co o sprawie wie, to, że transakcji doszło i na samej tej podstawie ocenił, że Lucasowi zależało tylko na kasie.
Sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana.
Ale kropka i koniec tematu mi pasuje jesli chodzi o twoją żałosną egzystencję. Mogę trudne tematy drążyć ze sceptykami, ale nie mam zamiaru użerać się z idiotami.

Tępy to ty jesteś, jak nie wiesz jak funkcjonuje Świat to się zamknij.
Co jesteś w jego rodzinie że znasz jego motywacje.
Z tego co mi wiadomo ma procent od każdego nakręconego filmu.
Świat kręci się wkoło pieniądza tak jest czy się to komuś podoba czy nie.

użytkownik usunięty
Martinez08

"tępy jesteś świata nie znasz" jasne bo jakaś głupia pała w necie tak twierdzi to na bank taki jestem. "z tego co mi wiadomo ma procent od każdego nakręconego filmu" A CO TO MA DO TEGO TEMATU TY AMEBO?

PYTANIE RETORYCZNE. G*wno mnie obchodzi co na ten temat myślisz. Bez pozdrowień. Czy sobie pójdziesz śmierdzieć gdzieś indziej czy zostaniesz tutaj żebrać o uwagę tutaj żałosny pajacyku zwisa mi kompletnie. Zamierzam cię olać a wątpię żeby ktokolwiek inny poświęcił ci kiedykolwiek chwilę uwagi. Co by tłumaczyło czemu wyrastasz na kretyna.

użytkownik usunięty

Tamten ignorant nie zasługuje na to by z nim sprawę przedyskutować. Ale mam świadomość, że naiwnych ludzi spłycających sprawę do "Lucas sprzedał SW bo zależy mu tylko na kasie" jest więcej. A takie stanowisko wynika z ich ignorancji moim zdaniem. Dlatego spróbuję wytłumaczyć dlaczego taka logika to bzdura i dlaczego uważam, że Lucasowi zależało na Gwiezdnych Wojnach nawet gdy je sprzedawał i czy może mu zależeć nadal.

Gwiezdne wojny to dzieło jego życia. Czy zależało mu na tym żeby na nich zarabiać? Jasne a czy ktokolwiek nakręcił jakiś większy film nie licząc, że przyniesie on zyski? Lucas był dobry w czerpaniu zysków na swojej marce, jak się okazuje o wiele lepszy niż zarząd ery Disneya (sprzedaż zabawek i gadżetów w zaniku od 2017 r.) choć miała swoją cenę (Endor i Ewoki w ep. 6 żeby sprzedawać ludziom pluszowe misie). Ale tutaj też trzeba dodać, że ani wtedy ani później rządza pieniądza nie była ważniejsza od dobra marki i świata i ani wtedy ani później pogoń za kasą nie wynikała z pazerności - Lucas przeznacza regularnie ogromne środki na cele charytatywne nie pływa w skarbcu pełnym złota jak sknerus McKwacz.

I teraz tak - "skoro tak kochał gwiezdne wojny a kasa nie jest najważniejsza to czemu je sprzedał?". Tutaj jedno chciałbym wyjaśnić nim przejdę dalej. Czy sprzedanie marki (wraz ze studiem i prawami do innych tytułów np indiana jonesa) za 4080 milionów $ nie może sugerować, że zależało mu tylko i wyłącznie na kasie? Jasne, że może bo samo w sobie tak wygląda. Jeśli ktoś jest aż tak ograniczony by wyciągać wnioski w tak ważnej sprawie na podstawie tylko jednego wyrwanego z kontekstu elementu to tak. Ale równie policja po co miałaby robić dochodzenie jak ktoś zostanie nakryty koło ciała martwej osoby? Stoi koło kogoś zabitego na bank to on zabił sprawa zamknięta, po co marnować czas, szukać dowodów i robić tą całą szopkę z dochodzeniem, ewentualnym procesem itp? Ależ mnie wkurza takie płytkie podejście do jakiegokolwiek tematu. Płaskoziemcy mają więcej argumentów niż takie martinezy. Ale wracając do sedna. Tak - sprzedanie dzieła twojego życia za górę kasy może znaczyć, że kasa była dla Ciebie ważniejsza niż wspomniane dzieło. MOŻE. Ale nie musi i w przypadku Georga Lucasa wcale nie znaczy.

Między 1999 a 2005 Lucas wypuścił swoje prequele. Chciał dopowiedzieć pierwszą połowę historii którą znaliśmy z OT. Liczył, że fani docenią jego projekt, przeliczył się. Filmy przyniosły zysk, ale sam Lucas został przez większość fanów mentalnie zlinczowany. I tutaj nie będę udawał, że źli ludzie nie docenili jego geniuszu. Ja byłem wśród ludzi którzy uważali, że Lucas to fatalny pisarz (a trzeba mieć talent pisarski do tworzenia scenariusza) i fatalny reżyser. I, że saga licząca 6 filmów jest gorsza niż kiedy składała się z trzech. O czym wtedy nie wiedziałem Lucasowi marzyło się 9 filmów. Ale po tym jak przyjęto jego ostatnie trzy... czy tak trudno pojąć czemu stracił zapał do tego projektu? Prequele nakręcił zasadniczo z własnej kieszeni. W 2012 kiedy Disney wysunął ofertę nabycia Lucasfilm kręcenie filmów było jeszcze droższe niż gdy zajmował się prequelami. Nie miał środków by te filmy nakręcić na odpowiednio wysokim poziomie na swój koszt i nie wiedział jak zostaną przyjęte po tym co stało sie z prequelami.

I tutaj pojawia się disney a dokładnie Bob Iger. Oferuje 3300 milionów $. Gdyby Lucasowi zależało tylko na kasie już tutaj byłby ustawiony. Ale Lucas miał inne priorytety. Zarządał więcej i zaraz ktoś powie "widzisz? dowód, że zależało mu tylko na kasie" - g*wno a nie dowód. Lucas postawił kilka warunków. Większa kwota była tylko jednym z nich i nie wynikała z pazerności tylko z faktu, że Disney dał 4 miliardy za Marvel Studio. Lucas uważał za uwłaczające dla SW, że ktoś daje mniej za to niż za "jakieś marvele". Więc to był jeden warunek, drugi był taki, że jako dyrektorka zastąpi go Kathleen Kennedy z którą kiedyś współpracował on i Spielberg (ale która zasadniczo była sekretarką bardziej niż czymkolwiek mającym twórczy wpływ na jakikolwiek projekt). Trzecim była obietnica, że Disney w swojej trylogii wykorzysta pomysły zawarte w scenariuszach jakie Lucas przygotował. A Kathleen Kennedy przysięgała mu, że jak zostanie szefową Lucasfilm to osobiście dopilnuje by jego wizję zrealizowano. Postawił swoje warunki, zgadzacie się to spoko, a nie to narka. Tak to wyglądało.

Disney się zgodził a umowę podpisano. Zapłacili u wspomniane 4080 milionów (wiele artykułów czytałem o "transakcji za 4 miliardy", ludzie ciągle zapominają o tych 80 milionach a dla mnie są ważne, bo to ta część kwoty która sprawiła, że Lucasfilm było droższym zakupem niż Marvel co przekonało Lucasa), KK została szefową Lucasfilm. Jeśli chodzi o pomysły Lucasa to - o co ma wielki żal do dziś - trafiły do kosza. Iger i KK złamali słowo. Co jest tym bardziej przykre jeśli weźmie się pod uwagę, że gdyby nie Lucas to KK byłaby nikim, zdechłaby jako czyjaś sekretarka a została szefową studia wartego miliardy odpowiadającą za warte miliardy (łącznie) projekty filmowe i jedyne co miała zrobić to chronić wizję Georga. A wyrzuciła ją do kosza by realizować swoją - z jakim skutkiem wszyscy wiemy.

Zatem na czym opieram swoje przekonanie, że Lucas chciał dobra SW mimo, że je sprzedał? Paradoksalnie m.in. na tym, że je sprzedał. Nie pozbył się ich z ulgą za jak największą kwotę by jak najszybciej o nich zapomnieć. Walczył o to by jego wizja była zrealizowana. Czemu więc sam jej nie zrealizował? Po to tak się rozpisałem żeby to szczegółowo wyjaśnić. Nie stać go było na nakręcenie blockbusterów nowoczesnych na własny koszt. Ale sprzedając marke uzyskał zapewnienie, że ktoś na swój koszt zrealizuje jego wizję. Ktoś kogo stać na wpakowanie w każdy film setek milionów, kogo stać na najlepszych aktorów, reżyserów, kompozytorów, najdroższe efekty, największy możliwy marketing itp - wszystko to czego sam nie mógłby zrobić gdyby robił te filmy samemu.

O czym ludzie zapominają i o czym sam nie pomyślałem aż parę lat temu zobaczyłem wywiad z Lucasem na ten temat. George w momencie transakcji miał 68 lat. Gdyby do niej nie doszło i sam parę lat później zacząłby tworzyć nową trylogię byłby po 70tce. Jaką gwarancję miał ten 76letni obecnie człowiek żyjący całe życie w wielkim stresie - a żyłby w większym gdyby musiał znowu sam zostać reżyserem i scenarzystą i dźwigać całą presję medialną i ciężar finansowy - że dożyłby końca projektu? ŻADNĄ. Rozumiecie chłopcy i dziewczęta? Nie wiedział czy dożyłby końca projektu czy obserwując go z perspektywy widza czy tym bardziej z perspektywy twórcy. Co wy byście zrobili na jego miejscu? On postanowił, że jeśli odda prawa w dobre ręce to nawet jeśli on nie dożyje może jego dzieło przetrwa to w tychże rękach i jego wizja odniesie ostatecznie wymarzony sukces ponownie.

Lucas nie musi kiwać palcem by być bogatym. Jest obrzydliwie bogaty w tej chwili. Nie musi kiwać palcem dla Gwiezdnych Wojen. Ale kiwa. Pomagał Abramsowi przy jednej z wersji ep. 9 (tej której nie zobaczyliśmy bo KK wybrała taką która jej się bardziej podobała - tej "they fly now", z idiotycznym maposztyletem, statkami kosmicznymi nie wiedzącymi w którą stronę jest do góry!), O ile wiem współpracuje z Favrou i Felonim przy nowych serialach SW dla Disneya. Czyli już się angażuje choć wcale nie musi bo chce ratować gwiezdne wojny.


Więc jak ktoś ma wątpliwości czy gdyby Disney zaoferował mu kreatywną kontrolę nad Gwiezdnymi Wojnami i dał swoje środki na zrobienie jego filmów żeby ratować sagę to czy Lucas by się zgodził... No ok, są tematy o których ja nie mam pojęcia nie chcę ludzi obrażać za to, że o tej sprawie pojęcia nie mają. Więc jeśli pojechałem temu fletowi martinezowi to nie dlatego, że się ze mną nie zgadza. Zrobiłem to bo nie zgadza się z kimś kto o sprawie wie dużo więcej niż on, choć sam najlepiej wiedział, że o sprawie nie wie nic i wyciąga wnioski a mimo to nie poprzestał na "nie mogę się z tobą zgodzić bo cośtam moim zdaniem" tylko wyskoczył z "ty się mylisz ja mam rację (choć nie podałem żadnego argumentu bo żadnego nie mam) koniec i kropka". Nie mam nic do ludzi nie dysponujących wiedzą na jakiś temat. Ale wkurzają mnie niesamowicie janusze internetów wymądrzający się na tematy o których pojęcia nie mają.
To tyle. Pozdrawiam:P

Bardzo dziękuję za lekturę całego wątku. Teraz już rozumiem, dlaczego SW wygląda jak wygląda.

użytkownik usunięty
mariusz_szanser

cieszę się, że mogłem pomóc:P fajnie, że nie rozpisałem się na darmo. Pozdrawiam:)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones