Byłam dziś w kinie z ośmioletnim bratem. Obydwoje jesteśmy zachwyceni ;) Jedna rzecz nas wkurzyła. Mały pingwin z zachrypniętym słodkim głosem w pewnym momencie zaczął śpiewać wstrętnym prawie tenorem. Mój brat stwierdził, że gdybyśmy byli w domu, wyłączyłby dźwięk, albo po prostu polski dubbing i czytał napisy pod oryginalną wersję.
Sama chyba wolałabym obejrzeć całość po angielsku. TAKIE OSOBISTOŚCI PODKŁADAJĄ głosy tym postaciom, że aż mi szczęka opadła z wrażenia! ;)
No i oczywiście gorąco polecam! ;)