Nigdy w życiu tak się nie zawiodłem. Przede wszystkim mam tu na myśli Bitwę o Hogwart, o której to wszyscy mówili jaka to będzie wspaniała i epicka, a okazało się że jakieś 90% tej bitwy pokazali w trzech trailerach...
Zamiast wykorzystać szansę i rozszerzyć jeszcze wizję z książki, to oni ją po chamsku obcięli! Do tego jakiś jełop wpadł na pomysł, żeby dramat zamienić w komedię! Stąd też bezsensowne wstawki w chwilach które miały być podniosłe, smutne, poważne. To była bitwa tragiczna, na której było ponad 50 ofiar, a przykładowo w symbolicznej scenie gdy zbroje ruszają do obrony zamku, oni pokazują jedną z najbardziej poważnych czarownic - Minerwe McGonagall uśmiechającą się i mówiącą "zawsze chciałam rzucić to zaklęcie". Albo zamiast ukazać walczących to ci pokazują twarz Nevilla mającego komiczną minę, jakby wstał po imprezie! Nie wspominając o tym, że chociaż na początku trup ściele się gęsto (np. dwa gobliny, które w książce przeżyły), to gdy dochodzi do największej bitwy w dziejach i gdy giną ulubieni bohaterzy, nikt nie raczy tego pokazać. Ba, scena przy której w książce się popłakałem, moment gdy Harry wchodzi do Wielkiej Sali i widzi ciała tych którzy oddali za niego życie, w filmie została ukazana w sposób... nijaki. Na odwal się. Zero emocji, zero smutku, jeszcze Slughorn mówiący "Harry" w taki sposób że część kina zaczęła się śmiać! Śmiech!! W takiej scenie!! To skandal przecież!
Jak Rowling mogła na to pozwolić? Wymienię jeszcze tak na szybko inne głupoty filmu:
Historia Dumbledora, na której to opiera się w znacznej części książka, została nawet nie tyle skrócona, co po prostu wycięta. A co tam, po co mieszać w głowach małym dzieciom które książek nie czytały...
Dlaczego w Pokoju Życzeń zginął Goyle, a nie Crabbe? Może reżyserowi się aktorzy pomylili? I dlaczego Crabba grał MURZYN???
Całkowite pominięcie wielu aspektów bitwy, nie pokazany powrót Percy'ego, brak informacji o dziecku Remusa i Nimfadory, do tego ślizgoni zabrani do lochów (!!!) i Filch walczący o Hogwart...
Końcówka, Harry zeskakuje z Hagrida, a większość Śmierciożerców ucieka? Dlaczego? Mają przewagę liczebną, dlaczego uciekają?
Voldemort (Bellatrix zresztą też) rozpadający się na kawałeczki? Z jakiej racji? Jakim prawem? Kto to wymyślił? Jaki to miało sens? (pomijając fakt, że te strzępki latały w 3D dzieci się cieszą z efektów)
The Elder Wand. Czarna Różdżka. Berło Śmierci. A co robi z nią Harry? Łamie sobię jak zapałkę! Insygnium Śmierci! Łamie w rękach! Przecież to debilizm!!!
Dlaczego Voldemort ze Snapem nie byli we Wrzeszczącej Chacie? Skąd oni wytrzasnęli jakiś port? Jaki był sens tej zmiany? Był jakikolwiek sens?
To tylko to co mi na gorąco przyszło do głowy, na drugim seansie pewnie wyłapię więcej "smaczków" reżysera...
Oczywiście pomimo tego co napisałem, to jest to wciąż Harry Potter, zakończenie wybitnej serii, szkoda że nie tak epickie jak mogło być, ale zawsze jest... Spodziewam się także, że film odniesie sukces i większość ludzi się w nim zakocha, ale nie wyobrażam sobie, żeby ci, którzy są zakochani w książce, nie podzielali mojego zdania. Bo film jako film jest faktycznie wybitny. Ale jako ekranizacja ksiązki J.K. Rowling, wypada po prostu słabo i pozostawia spory niedosyt...
Voldemort rozpadł się, gdyż jego dusza nie wytrzymała - była zbyt poraniona. Wszystkie cząstki jego duszy zostały zniszczone i został tylko on okaleczony na ciele i niezwykle okaleczony na duszy.
Co do bellatrix - ta weasley rzuciła dwa czary - pierwszym zamieniła ją w taki "kamień" czy coś w tym stylu, a drugim zaklęciem ją "rozbiła"
Za to walka Voldemort vs Harry na końcu na duży +. Dobrze, że nie ograniczyli jej do jednego zaklęcia ... to byłaby porażka
w porównaniu z tym co było w książce to w filmie walka wygląda jak ograniczona do jednego zaklęcia..
Dobrze, że nie ograniczyli się do ścisłego przestrzegania wersji książkowej - walka V z H wyglądałaby tak, że przez 10 min kręciliby się w kółko i nawijali o miłości...
Właśnie o to tu chodzilo. Caly sens harry'ego opiera się na milosci,poswieceniu,przyjaźni. wlasnie tego mi brakowalo, przez to ze brak wyjasnien i walka skupia sie na filmach, harry jest opluwany przez kosciol...
Widzialem najnowszego harry'ego juz chyba z 5 razy, piekny to film o mądrości...
http://srecenzje.blox.pl/2011/07/Harry-Potter-i-Insygnia-Smierci-czesc-II.html
W książce ten wątek z miłością, która przezwycięży wszystko jest prawie tak bardzo naciągany, jak proekologiczne przesłanie Avatara... I nie da się ukryć, że HP jest robiony ewidentnie pod widzów, którzy przeczytali książkę i mogą sobie dużo rzeczy dopowiedzieć. Przecież sam w sobie ten film nie ma sensu (dla kogoś, kto nie widział poprzednich części). Nie skomentuje tego z "kościołem", bo nie lubię się wdawać w dyskusje religijne online, powiem tylko, że jeśli ktoś czytał/oglądał/lubi HP, to na pewno nie jest potępiony, więc nie ma się co martwić...
Obawiałam się jedynie wersji 3D, bo nie jestem do niej przekonana, ale tym razem mnie olśniła i jestem pod wrażeniem ;)
właśnie o to chodziło: nie było popisówek, a jednocześnie pokazali, że jest to technika przyszłości; najbardziej chyba podobało mi się rzucanie zaklęć ochronnych na Hogwart, a później nieszczenie
Ja tam i tak się cieszę, że wmontowali w film kilka krótkich retrospekcji w postaci krótkich przebłysków z przeszłosci - pozwoliło to przypomnieć czym są horkruksy itp. Poza tym jak mieliby stworzyć filmową adaptację 7. książki z serii tak, aby był w 100% jasny i zrozumiały dla nowego widza? Nie da się... Całe szczęście, że podzielili Insygnia Śmierci na 2 części, bo inaczej dopiero wyszedłby z tego nieczytelny film z pominiętym 80% scen nie związanych z horkruksami a cała podróż z części pierwszej zostałaby zamknieta w 15 minutowym wstępie.
Ale walka z Voldemortem miała się ograniczyć do jednego zaklęcia! Czarna różdżka już podczas pierwszego zaklęcia poznała swego prawdziwego pana i wtedy odbiło się zaklęcie! Moim zdaniem to było bez sensu. A co do tego rozlatywania na kawałki, to uważam że również zrąbali i to. Oni powinni paść trupem, żeby dodać scenie autentycznej grozy a zamiast tego miałam wrażenie że Voldemort rozpada się na tysiące małych motylków. A ta posrana przemowa Nevilla?!Co to było?!
Z Voldemortem to pewnie nawiązanie do jego pociętej duszy. Wygląda jakby obrócił się w nicość (wg wizji autorki po śmierci zostanie z niego coś takiego jak na scenie na dworcu).
A z Bellą to pewnie chcieli podkreślić, że była taka zła i szalona. Poza tym to fajny efekt (choć bitwa Molly - Bella za krótka).
Według mnie sam fakt zabicia Bellatrix jest po prostu smutny... Czy Lucjusz Malfoy (ta ciemna masa) nie pomyślał żeby uratować resztkę swojej rodziny ?? Narcyzie nie będę tego wypominał ,bo zajęła się dzieckiem,tak jak to powinna zrobić każda matka w obliczu takiego nieszczęścia.
Pozdrawiam ;-))
Mnie smuci śmierć Voldemorta. Przy okazji premiera uzmysłowiła mi, że moja obsesja na jego punkcie jest trochę większa niż przypuszczałam. Przy jego śmierci się tak popłakałam (przy Snapie też). A po powrocie ponoć krzyczałam przez sen różne rzeczy o nim :/
A Lucjusz po prostu stamtąd spier... łagodnie rzecz ujmując, olał wszystkich. Pewnie miał Belle za psychicznie chorą (bo mozna powiedzieć, że była)
szczerze współczuję ludziom, którzy bez czytania książki poszli do kina.
ujmę to tak: film nie ma ani jednej z cech za które wszyscy cenią książkę.
obchodzenie się z fabułą w taki sposób to barbarzyństwo. w sposób idiotyczny zmienione zostały nawet te fragmenty, które nie miałyby zbyt wielkiego przełożenia na czas trwania ( np. rozmowa z Ollivander'em, połamanie różdżki etc)
wg mnie: strata pieniędzy, choć oczywiście doceniam efekty s. ale jest to niestety jedyna mocna strona tego filmu
autorzy filmu skupili się na efektach zamiast na treści. w tym kierunku idzie kino obecnie..
ostatnia część była żenująca...byłem na pokazie przedpremierowym we wtorek ale nie chciałem zakładać specjalnie tematu i zagłębiać się w argumenty, wolałem aby ktoś mnie wyręczył w tym ;)
to czego zapewne u Ciebie nie było a co było na pokazach przedpremierowych:
1. na pokazy przedpremierowe zaproszenia z reguły otrzymują tylko dorosłe osoby pracujące w domach mediowych, radiach, telewizjach, partnerskich firmach promujących film.
Dlaczego zatem gdy padło pierwsze słowo w filmie na sali w jednym momencie połowa osób powiedziała "O jezu". Po kiego licha dawać tak marny dubbing. Nie dość jak określił kolega powyżej film był nijaki to jeszcze dubbing go dobił.
2. Zdecydowaną część filmu można dosłownie streścić w trailerze. To co najbardziej efektowne było w zwiastunie, nic poza tym nie było więcej w kinie.
Dubbing od początku do końca był taki sam, wiec nie wiem skąd to zdziwienie? Jak ktoś nie lubi dubbingu idzie na napisy - jasna sprawa, a nie narzekanie.
To nie był Crabbe tylko Zabini, a aktor grający Crabbe'a miał jakieś problemy z prawem i nie mógł zagrać ;)
Ten ,,murzyn" to nie był Crabb tylko Blaise Zabini. Zamienili Crabba bo aktor który go grał został postrzelony i nie mógł zagrać tej roli.
A to dobrze mi się wydawało, że ten aktor grał w szóstej części... No dobra, to tę zmianę jestem w stanie im wybaczyć :P
Aktor grający Grabbe;a nie było postrzelony tylko został skazany za uprawianie marihuanny....
Nie byłem jeszcze na filmie ale z tego co przeczytałem, to aż mi się odechciało w ogóle oglądać. Po wszystkich częściach Harrego Pottera jakie obejrzałem czułem niedosyt, ale tutaj to chyba będzie największa porażka.
FIlm to nigdy nie będzie książka, pozdrawiam !
Zgodzę się. Popieram Twoje zdania.
Cała masa zbędnych zmian(totalnie niepotrzebnych, aż brak słów by wymieniać), momenty, które powinny trzymać w napięciu tudzież poruszać i wzruszać skwitowane zostały przez widownię śmiechem (nie bez kozery), wycięcie historii Albusa (a ja chciałam to zobaczyć) i umniejszenie zwycięstwa.
Zawiodłam się.
Chociaż efekty były świetne i ogólnie dobrze się oglądało. Jak ktoś ksiązki nie czytał to film pewnie przypadł mu do gustu.
"Dokładnie! Zbyt dużo tym humorystycznych wstawek.. zero powagi sytuacji.." Przerabialiśmy to już w Księciu Półkrwi... ;/
Zgadzam się w 100% !! Spier.... film!! Po wyjściu z kina byłam bardzo rozczarowana.
Zgadzam się z komentarzem Pawła w 90%. W tym filmie wiele namieszano i wiele nie pokazano. Film trwał tylko około 2 godziny, gdyby dograli jakieś 20-30 minut mogliby pokazać znacznie więcej. Prawdą jest też, że powstało kilka zupełnie niepotrzebnych komicznych scen. Owszem, to wspaniałe, kiedy film bawi, ale nie w takich sytuacjach... nie w takich okolicznościach.
Nie zgadzam się jednak, że cała scena, gdy Harry wchodzi do Wielkiej Sali i widzi poległych jest pokazana "na odwal się", w sposób "nijaki". Samo wejście Harrego i kwestia Slughorna to rzeczywiście porażka, ale dalsze chwile moim zdaniem są całkiem dramatyczne, co w połączeniu z dobrą ścieżką dźwiękową Alexandre Despalta daje dobry efekt.
Czepianie się rozpadu Voldemorta i Bellatrix to już lekka przesada. To było oczywiste, że niektóre sceny i efekty będą stworzone z myślą o 3D, a te efekty były wykonane bardzo schludnie. Nie było żadnych scen zrobionych perfidnie dla efektu 3D (przynajmniej nie przypominam sobie), tak jak to bywa w niektórych filmach, w których możemy nacieszyć oko minutową sceną wyciągniętej ręki czy szabli, podczas której można odpisać na smsy i zawiązać buta.
Pamiętajmy, że to nie jest stricte "ekranizacja" książki. Nawet w napisach końcowych niczego takiego nie ma. Scenariusz filmu jest "oparty na książce”. Nie można krytykować reżyserów i autorów scenariuszy za to, że coś zmienili, bo mięli do tego prawo. Zgadzam się jednak, że w wielu kwestiach osoba nieznająca książki może po prostu nie wiedzieć, o co chodzi, i to faktycznie błąd twórców. Jednak takie błędy popełnione były we wszystkich częściach, więc nie ma sensu się z tego powodu złościć, tylko patrzeć na to co jest nagrane. A to, że w filmach brakuje tego i owego to strata tych, co nie czytali książek.
Moim zdaniem film jest za krótki i nie robi tak wielkiego wrażenia jak można by się spodziewać, jednak wciąż jest warty obejrzenia. Oglądanie efektów specjalnych na tak wysokim poziomie i w 3D to świetna zabawa, a film mimo wszystko trzyma w napięciu, jest dramatyczny i wciąga do ostatniej minuty. Warto zobaczyć. Fanom książek radzę podejść do filmu bardzo spokojnie i nie myśleć o tym czy ktoś, kto w życiu nie miał w ręce tej powieści wie, o co w ogóle chodzi.
Nie obchodzi mnie ich prawo do zmieniania książki. Przez takie okrojenie bitwy z emocji i scen walki sprawili, że film zawodzi i tyle.
Zdziwiłbyś się oglądając film z napisami. Wszystkie "komiczne" sceny, o których tu mówicie brzmiały tam jak najbardziej naturalnie. W tym przypadku to porażka polskiej wersji językowej. Niestety.
No cóż, na scenach komicznych ja też się śmiałem, chyba jakiś dziwny jestem, śmiać się kiedy jest coś śmiesznego?
Cechą popularnych, ale dobrych filmów jest takie łamanie napięcia. Nie wiem, Władca Pierścieni, nie pamiętam która część, Legolas i Gimli liczą zabitych, Legolas zabija tego słonia (czy co to tam było), Gimli mówi "To się liczy jako jeden!". To nie jest humorystyczne? Podczas epickiej bitwy?
Wg. mnie ta ekranizacja jest świetna, jako DOPEŁNIENIE książki, nie jako ekranizacja. Przedstawienie miłości Snape'a do Lily było absolutnie genialne.
Byłem na wersji z napisami.
Daję 8.
We Władcy Pierścieni sprzeczanie się Legolasa z Gimlim kto zabije więcej wrogów były w książce! Tam nikt się nie śmiał gdy np. zginął Boromir.
W książce Rowling było mnóstwo zabawnych akcentów. Ja jej nie odbieram jako coś, co ma mnie wzruszyć (oczywiście oprócz historii Snape'a), ale jako inspirację i rozrywkę. Także.
Pisząc o dubbingu miałem na myśli część kwestii, które tylko i wyłącznie za sprawą dubbingu wypadły zupełnie inaczej, niż planowano w oryginale, a na które kilka osób zwróciło tutaj uwagę (m. in. słowa Slughorna w Wielkiej Sali).
Pawel_Tasior - A podczas czyjej śmierci w HP7 ludzie śmieli się na sali? Te wątki przedstawiono dość poważnie.
To było w 3. części "Władcy". I to nie był słoń, tylko mumakil, ale mniejsza z tym. Ale ten akurat element humorystyczny nie był tak wepchnięty "na chama", jak poniektóre w ostatnim "Harrym"... Np. to przebudzenie Neville'a...
U nas sala najgłośniej się śmiała jak usłyszała śmiech Voldemorta i zobaczyła Harry'ego po 19-stu latach :D A tak poza tym to ciągle ktoś rzucał ciekawe komentarze do filmu i nie dało się nie śmiać.
Weźcie pod uwagę, że film nigdy w 100% nie oddaje książki, która uważam za dużo lepszą.
Zresztą każda części książki była lepsza od filmu. Jednak po wczorajszym seansie jestem zażenowany nieodpowiednimi wstawkami humoru w podniosłych momentach. Oczywiście można wyłapać niespójności z książką, ale przed obejrzeniem filmu nie spodziewałem się że będzie inaczej. Także mimo wszystko zachęcam do obejrzenia.
P.S Cieszcie się, że podzielili ten film na dwie części, bo gdyby film bł taki jak reszta, to byłby dopiero skrót wydarzeń ;)
Ale część 7.1 była naprawdę bliska oryginałowi! I wydawałoby się, że mając pozostałą niecałą połowę książki i ponad dwugodzinny film do nakręcenia, to będą w stanie dosyć dokładnie ją odwzorować. A z niespójności najbardziej bolą te bezsensowne, typu brak Wrzeszczącej Chaty i połamanie Czarnej Różdżki, bo równie dobrze mogli to ukazać tak jak w książce i ani by to nie było dłuższe, ani mniej efektowne!
A co mi się jeszcze przypomniało, gdy Harry rozmawia z Dumbledorem, żaden z nich nawet nie wspomina nazwy Insygnia Śmierci, mogli to wstawić np. zamiast sceny w której potężny czarodziej, jakim jest Filius Flitwick, stoi pomiędzy zbrojami a na widok zbliżających się wrogów zaczyna uciekać -.-
Gdzieś wyczytałem, że nakręcone zostały sceny w których pokazana była śmierć Freda, Lupina, Tonks i kilku innych osób zaliczających się do tych 50 o których mówiono w książce, ale ostatecznie zostały wycięte z finalnej wersji filmu... Szkoda.
Zgadzam się z Tobą. Dla mnie film był zrobiony na odwal lekko. Sam fakt w 1 częsci męczyli sie z jednym horkruksem a teraz te horkruksy można powiedzieć same do rąk im przychodziły.
Bitwa o Hogwart ? Nie porozumienie wielkie, miałem cień nadzieji że będzie sieka pokażą tej walki z 10 min ale omineli ją :(
Czytałem książkę dwa razy i nie zrozumiałeś mnie, po prostu w 2 części filmu za łatwo to wyglądało z horkruksami że je zdobywali
Hahahah, zgadzam się co do tej sceny z Filiusem ;] Były właśnie takie zbędne sceny, które tak naprawdę nic nie wnosiły do filmu poza kolejną jakaś zadymą i zamieszaniem;-) A przecież w książce ta bitwa była idealnie rozegrana...
A ja miałem nadzieję na rozszerzenie tej bitwy!
I pomyśleć że przed filmem moim największym zmartwieniem było to, żeby niczego nie pokręcili w samej bitwie i żeby Fred zginął przez Rookwoda, żeby Lupina zabił Dołohow, a Tonks - Bellatrix... Nawet mi przez myśl nie przeszło że oni te sceny pominą...