Dlaczego im więcej znam mitologii, tym bardziej denerwuje mnie ten film.. W dzieciństwie to wszystko było prostsze. Wymieszanie mitologii rzymskiej i greckiej, całkowity paradoks - heros to półbóg, a nie bóg, Hera nie była matką Heraklesa, a nienawidziła go z całego serca i sama nasłała na niego hydrę, Filoktet był bodajże bratankiem Heraklesa, a nie jego trenerem. Tego bez liku. Rozumiem, że w bajce można pokusić się o pewne uproszczenia, ale można było po prostu pewne rzeczy pominąć, a nie na siłę dobijać takimi 'perełkami' jak ta z Filoktetem.