Nie mogłam uwierzyć, patrząc na ekran, że to ten sam aktor. Doskonały wybór ludzi od castingu.
Coś wspaniałego po prostu - ujęło mnie nie tylko to, że Hopkins był swoją naturalną grą podobny
do Hitchcocka, ale właśnie BRAK PODOBIEŃSTWA do siebie, jako do Hopkinsa. Często, widząc
znanego aktora w filmie trudno mi do końca utonąć w odgrywanej przez niego postaci, gdzieś tam
z tyłu głowy mamrota coś, że to Dorociński, Woody Allen, Natalie Portman. W tym wypadku nawet
fizys, charakteryzacja były tak dopracowane, że twórcom udało się mnie "zaczarować", "omamić"
odgrywaną postacią. Czy Hopkins tak bardzo zmienił się fizycznie z wiekiem czy to po prostu
świetnie odegrana rola?