Film to historia jednego z największych seryjnych morderców USA z fajną rolą w wykonaniu Shannona. I w zasadzie tyle plusów. Sama historia jest dość płytka i opowiedziana po łebkach. Sam Kukliński jest przedstawiony zbyt powierzchownie. Akcja leci przez mniej więcej 20 lat ( od roku 1964 do lat 80), mamy jakieś poszczególne sceny wyrwane z życiorysu bohatera, różne postacie migają na ekranie by po chwili z niego zniknąć na amen.

Mało w tym wszystkim finezji, twórcy mieli zbyt dużo materiału z życia Kuklińskiego i zwyczajnie nie potrafili tego wszystkiego przełożyć na klatkę filmową. Mogli skupić się na jakiś analizach psychologicznych bohatera, spróbować dojść do tego co sprawiło, że zamiast ratować ludzi Kukliński wolał ich zabijać itd. wg mnie zrobili najgorzej jak mogli przelecieli w ekspresowym tempie przez jego życiorys ( i tak nie cały), zostawiając wiele dziur nieopowiedzeń, nie zglebili w ogóle postaci Kuklińskiego, jego relacji rodzinnych ( sam Kukliński mówił o tym, że stosował przemoc domowa o czym w filmie nie ma mowy ). Zależało im ewidentnie na tym by pokazać kilka fajnych morderstw, gościa tnącego ciała itd. itd. Dla mnie to za mało. Wyszła tania sensacja, chyba że o to chodziło.

Aktorsko poza Shanonnem średnio, Liotta już dawno przestał mnie zachwycać w rolach gangsterskich.

PS. Polecam na YT wywiady z Kuklińskim. O wiele ciekawsze.

4/10