PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=375629}
8,0 426 tys. ocen
8,0 10 1 426035
6,7 97 krytyków
Interstellar
powrót do forum filmu Interstellar

Na wstępnie zaznaczam:
- recenzja jest moją subiektywna opinią;
- nie ukończyłem żadnych studiów związanych z filmem;
- zanim wylejesz na mnie wiadro hejtu pamiętaj, że każdy ma prawo do własnego zdania;
- jestem umysłem ścisłym („szkiełko i oko” przede wszystkim), więc mogę na film patrzeć pod nieco innym kątem niż humanista;
- astronomia i astrofizyka to dość dobrze znane mi dziedziny nauki, ale nie jestem badaczem, tylko śledzącym z zamiłowania postępy prac zawodowców.
Jeżeli ktoś wcześniej czytał jakiekolwiek inne moje opinie w tym portalu może pamiętać, że jest fanem s-f każdego sortu – zarówno tego, w którym widać bezsensowne potyczki między ufoludkami (tzw. odmóżdżacze), często przeładowane efektami jak i kina bardziej ambitnego, w którym trzeba nieco pomyśleć.
Na „Interstellar” poszedłem solidnie podekscytowany, ponieważ od obejrzenia pierwszego trailera nie było chyba tygodnia abym nie próbował się czegoś dowiedzieć o postępach produkcji. Liczyłem na coś w rodzaju „Grawitacji”, a otrzymałem twór o wiele lepszy, bardziej przemyślany i skomplikowany.

UWAGA!!! SPOILERY ZDRADZAJĄCE FABUŁĘ FILMU!!!

Film zaczyna się od krótkiego i treściwego przedstawienia niedalekiej przyszłości Ziemii – jak nie trudno się domyślić apokaliptycznej. Rośliny umierają, zwierząt już nie ma (nie widziałem w filmie ani jednego) a mieszkańcy są regularnie nękani przez burze pyłowe, powodujące choroby płuc.
W tej scenerii poznajemy rodzinę Cooper’a – byłego pilota NASA a obecnie farmera, który w typowym amerykańskim domu preriowym mieszka z teściem, synem i córką (żona nie żyje). Utrzymuje się on na powierzchni drabiny społecznej dzięki ogromnej plantacji kukurydzy.
Nastoletnia wówczas córka Murphy stwierdza, że w domu mieszka poltergeist i próbuje to w pewien sposób udowodnić, co w efekcie prowadzi do dalszego rozwoju fabuły. Rzekomy duch naprowadza Cooper’a na pewne miejsce, które staje się bezpośrednią przyczyną dalszych wydarzeń.

Suma summarum Cooper leci w kosmos aby sprawdzić, czy doniesienia o nowym domu dla ludzkości są prawdziwe. Dwa możliwe scenariusze określone jako „Plan A” oraz „Plan B” mają zapewnić przetrwanie ziemianom. Aby jednak cokolwiek miało dojść do skutku, pilot oraz ekipa badawcza + 2 roboty z zaprogramowaną sztuczną inteligencją muszą przelecieć przez tunel czasoprzestrzenny do innej galaktyki, do której dotarło trzech badaczy wysłanych wcześniej w ramach misji „Łazarz”. Wszystko zapowiada się dość obiecująco – skok w czasoprzestrzeni, badania i w końcu ocalenie rodzaju ludzkiego, ale jak to zwykle bywa – zapowiedź to tylko wstęp do nieco poważniejszych wydarzeń (jakie nieco? ba! – dużo poważniejszych!).
Nie będę dokładnie opowiadał co spotkało badaczy „po drugiej stronie lustra”, ale powiem krótko – nie spodziewałem się tego…

Tutaj kończę rys fabularny, chociaż w dalszej części mojego wywodu pewnie na coś jeszcze natraficie.

Gra aktorska nie pozostawia wiele do życzenia – zarówno Matthew McConaughey jak i Anne Hathaway świetnie odegrali powierzone im role. Nie ma kłucia w oczy i sztuczności, recytatorstwa i wrażenia wyuczenia zachowania na pamięć. Postacie drugoplanowe, zagrane przez Michael’a Caine’a, Matt’a Damon’a i innych aktorów, również pozostały wyraziste i przekonujące. Jeśli mowa o tych drugich na wyjątkową pochwałę zasługują obie aktorki grające córkę Cooper’a – młodziutka Mackenzie Foy oraz dobrze znana Jessica Chastain – idealnie pasują do powierzonych im ról a w filmie pokazują, że odgrywanie palety uczuć nie stanowi dla nich najmniejszego problemu. Chciałbym również pochwalić obsadę, którą jedynie słychać (Bill Irwin i Josh Stewart) – roboty TARS i CASE, którym użyczyli głosu, brzmią realistycznie czyli tak, jak wg mnie powinien brzmieć robot obdarzony sztuczną inteligencją.

Do ścieżki dźwiękowej zaangażowano mistrza – Hans Zimmer po raz kolejny pokazał, że zasługuje na to miano bezdyskusyjnie. Epickość, podniosłość i potęga kompozycji doskonale oddają klimat sytuacji oraz miejsc. Prywatnie uważam, że utwory podłożone pod obrazy czarnej dziury dodatkowo potęgują grozę, jaką powinniśmy czuć podczas samej myśli o czymś tak nam nieznanym i niszczycielskim a jednocześnie całkowicie naturalnym. Pozostałe ścieżki również nie pozostawiają nic do życzenia.

Ciąg zdarzeń w pewnych miejscach może nie wydawać się logiczny i spójny – trzeba po prostu przyjąć, że pewne wydarzenia są naturalnym następstwem innych. Wtedy pojawia się to, co z pozoru niewidoczne.

Efekty specjalne to odrębna kwestia. Trudno tu szukać spektakularnych wybuchów, kostiumów i lokacji rodem ze „Strażników galaktyki”, transformersowatych postaci czy broni w stylu „Gwiezdnych wojen”. Wszystko co tu zobaczymy bazuje na świecie współczesnej nauki i wyobrażeń wynikających z badań. Niektórzy mogą czuć się zawiedzeni brakiem efektów, które mogliśmy podziwiać np. we wspomnianej „Grawitacji”, ale pamiętajmy – tego typu kwestie uzależnione są przede wszystkim od fabuły. Przyglądając się jednak im nieco bliżej uświadamiamy sobie, że taka właśnie jest natura – nieprzerysowana i naturalna w swej naturalności. Po prostu.

Teraz coś, co budzi kontrowersje przy tego typu produkcjach, a konkretnie prawdziwość przedstawionych obrazów i zdarzeń względem nauki (której tutaj jest tyle, ile powinno być w ambitnym, wizjonerskim filmie s-f).
Praktycznie od premiery filmu w internecie pojawiają się najróżniejsze analizy tej kwestii, często przedstawione przez osoby, które z sama nauką nie mają nic wspólnego. Ich zapał do wyłapywania „nieprawdziwości” gaśnie jak zapałka na wietrze gdy „nagle i niespodziewanie” dowiadują się, że konsultantem naukowym oraz producentem wykonawczym filmu jest Kip Thorne – znany fizyk teoretyczny, przyjaciel takich znakomitości jak Stephen Hawking czy Carl Sagan (zainteresowanych jego pracą odsyłam do Wikipedii i innych źródeł), który dla wielu stał się ikoną świata nauki po publikacjach badań na temat czarnych dziur i tuneli czasoprzestrzennych. Ci nieco ambitniejsi poprawiają swoje wypowiedzi na forach i blogach, sprzątając po sobie wylany „hejt” – niestety jest ich niewielu. Reszta pozostawia ludzi w mylnej świadomości popełnienia fuszerki (no bo komu by się chciało szukać dalej?).
Rozstrzygając jednak pewne kwestie (może się komuś to przyda i przekona go do przedstawionych obrazów):
1) stacja kosmiczna nie wytworzy grawitacji przez obracania się – brednie – polecam książki do fizyki;
2) Cooper nie mógłby zadokować do obracającej się stacji kosmicznej – j/w rozdział o dynamice;
3) taka podróż ekipy badawczej nie jest możliwa – a co mówi Einstein w swoich teoriach?;
4) planety przedstawione w filmie nie mogą istnieć – to mnie rozśmieszyło najbardziej :) ;
5) 1h na planecie blisko czarnej dziury nie może trwać 7 lat w innym rejonie kosmosu – owszem może i to również tłumaczy fizyka (podpowiem, że dysk akrecyjny również się poruszał, co widać w filmie);
6) nic co znajdzie się w pobliżu czarnej dziury nie może przeżyć – na 99% to prawda, ale pozostaje 1%;
7) Cooper został by zmiażdżony lub rozerwany przez grawitację czarnej dziury – bardziej to pierwsze, ale również nie mamy 100% pewności;
8) hipersześcian (inaczej teserakt) wewnątrz osobliwości nie może istnieć – tego również nie wiemy, ponieważ nikt tam jeszcze nie dotarł;
9) fizyka Einsteina przedstawiona w filmie jest mocno nagięta – nie, nie jest – jest przerażająco prawdziwa;
10) komunikacja TARS’a i Coopera w osobliwości (teserakcie) nie była by możliwa – nie jesteśmy w stanie tego sprawdzić dopóki czas nie stanie się dla nas wymiarem fizycznie namacalnym.
Zainteresowani tematem znajdą pewnie wiele więcej takich „fałszywych prawd”, ale każda z nich może być zweryfikowana odpowiednimi materiałami i zdecydowana większość obalona. W tym wszystkim należy jednak pamiętać o fundamentalnej zasadzie – nie wiemy wszystkiego, większość kwestii związanych z czarnymi dziurami i tunelami czasoprzestrzennymi do domysły, ponieważ nasza technologia nie pozwala na przeprowadzenie odpowiednich badań.
Co na pewno jest przekłamane a możliwe tylko w filmie:
1) życie na planecie znajdującej się tak blisko czarnej dziury nie może istnieć – promieniowanie z dysku akrecyjnego szybko wykończyło by załogę;
2) ba – taka planeta została by szybciutko rozerwana na strzępy a już na pewno nie mogła by mieć regularnej orbity;
3) Cooper raczej nie przeżyłby tak długo walcząc z atmosferą zlodowaconej planety biorąc pod uwagę jej skład;
4) dyski akrecyjne czarnych dziur są o wiele wiele jaśniejsze;
5) przedstawiona czarna dziura powinna być znacznie większa.
I w tym temacie dociekliwi na pewno znajdą jeszcze sporo innych sprzecznych kwestii.
Nauka w filmie nie jest pozbawiona fikcji i drobnych błędów, ale do tej pory jest to najlepszy film obrazujący niesamowite zjawiska kosmiczne (poza dokumentami). Do części kwestii Nolan i Thorne podeszli z przymrużeniem oka i dobrze, bo to daje nam pełniejsze wyobrażenie na temat niezbadanych tajemnic wszechświata.

A teraz niespodzianka w postaci zagadki – o czym tak naprawdę jest ten film? O kosmosie? O nowych światach? O odkryciach mających na celu ratowanie ludzkości? Nie, nie i nie. No więc? O człowieczeństwie – jego aspektach, różnych punktach widzenia, uczuciach, celach, charakterach… o tym wszystkim co czyni nas taką a nie inną rasą. Jeśli czyta to ktoś, kto oglądał film i zastanawiał się głębiej nad tym, czym rzeczywiście jest przedstawiona czarna dziura i jej aspekty w odniesieniu do siebie samego, mógł dojść do takiego samego wniosku jak ja – sami jesteśmy takimi czarnymi dziurami i teseraktami. Niepoznani, z mnóstwem znaków zapytania i sprzeczności, które pozornie nie mogą ze sobą współistnieć. To moje prywatne odczucia, „nie humanisty”, który rzadko zastanawia się nad samym sobą a mimo wszystko skłonionym do refleksji przez film napakowany nauką i sprzecznościami.

Słowem zakończenia – dawno nie oglądałem tak dobrego filmu. 10/10 to zbyt niska ocena. Dzieło sztuki to również za mało powiedziane.

Mały komentarz do Pana Michała Walkiewicza, redaktora naczelnego serwisu, który zrecenzował ten film – z całym szacunkiem do Pana wykształcenia – proszę się nie ośmieszać i nie sprowadzać tego serwisu na jeszcze większe psy niż zrobili to gimnazjaliści.

ocenił(a) film na 9
szataniel

Serio? Tylko jeden mądry komentarz na wszystkie tematy na forum? :/

Niektórzy chyba nie rozumieją pojęcia science-fiction. Przecież to nie dokument, to film NOLANA (człowieka, który uratował batmana przed wybuchem bomby atomowej i zapomniał o tsunami) o podróży w KOSMOS.

ocenił(a) film na 7
szataniel

Amen

ocenił(a) film na 10
szataniel

"Niepoznani, z mnóstwem znaków zapytania i sprzeczności, które pozornie nie mogą ze sobą współistnieć." super zinterpretowane, wow. Film właśnie jest o prawdziwej istocie miłości. :) Patrzać na Coopera, który przemierza kosmos, by ratować dzieci... albo Brand, by zobaczyć swojego ukochanego... niesamowite. Super ujęte to Twoje zdanie :)