Piękny i wzruszający i na dodatek świetnie zagrany (bezbłędna Judi Dench w niezwykle trudnej roli chorej na alzheimera superinteligentnej kobiety). Na dodatek uwielbiam prozę Iris , zwłaszcza "Jednorożca". Piękny film zrealizowany na podstawie pamiętników męża pisarki.
Znakomity film. Sama Iris nie wydaje się osobą, którą możnabyjakoś specjalnie polubić: lekko zarozumiała, czasami przemądrzała, kompletnie mająca w nosie zarówno normy społeczne, jak i uczucia innych. Tymczasem zmienia się nie do poznania i przestajemy na nią narzekać, zaczynamy jej współczuć. Dla mnie najwspanialszą postacią w tym filmie był mąż Iris - trochę ciamajdowaty, nie wiedzieć czemu sprawiający wrażenie głuptasa (a rpzecież to był profesor anglistyki!), traktowany przez Iris naprawdę okropnie (zdradzała go i nie miała z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia...), mimo to cały czas kochał ją i trwał przy niej, opiekował się nią pod koniec życia z niesamowitą wrażliwością i uczuciem. Można powiedzieć, że zamienili się rolami - najpierw to przecież Iris zajmowała się nim, można powiedizeć, że mu matkowała, a pod koniec życia on został jej opiekunem - i choć czasem ma już naprawdę dość (widać w scenie z szybką), nigdy jej nie opuszcza, bo nie umieją oboje bez siebie żyć. Nie jest z nią tylko dlatego, że tak nakazuje mu obowiązek czy przywoitość, po prostu kocha ją i to widać.
Przepięknie pokazana miłość dwojga ludzi, która nie poddaje się rpzeciwnościom, chorobie, zazdrości, zdradom, wadom charakteru, upływowi czasu... po prostu niczemu. Wzruszający film, naprawdę wspaniały, a jednocześnie nie mający w sobie ani grama tego lukru, który najczęściej ładują w nieograniczonych ilościach twórcy filmów o podobnej tematyce. Dla mnie niesamowite, przepiękne, cudowne!
Pamiętam, kiedy go oglądałam, od razu, już w trakcie wiedziałam, że będzie jednym z moich najbardziej ulubionych filmów. Rewelacyjny, wspaniały. Piękny.
Niesamowicie smutny, oglądałam wczoraj, a do teraz nie mogę ani na chwile zapomnieć, łzy cisną mi się do oczu. Myślę, że choroba Iris była najtrudniejsza dla jej męża, który musiał, choć właściwie to złe słowo, bo chciał, bo nie potrafił inaczej, patrzeć na chorobę tej najukochańszej osoby, to tak naprawdę to mnie najbardziej wzrusza.