Świetny film historyczny. Nie w stylu "Waterloo", ale bardziej anegdotycznym, bawi i uczy, pokazuje iż nawet wielcy mają przyziemne kłopoty. Przypomina mi "Szaleństwa Króla Jerzego" w pewnym stopniu.
Te Oskary - Najlepszy Film, Oryginalność Scenariusza, Najlepszy Aktor... może mało w tym roku międzyoskarowym widziałem, ale ten jest zdecydowanie najlepszy. Nawet nie wiem, kiedy mi te dwie godziny zeszły... jakby to było ledwie 30 minut, ciągle mam to uczucie. To wspaniałe uczucie, którego w wielu innych filmach nie dostąpiłem! Nie patrzyłem na zegarek i nie mruczałem do siebie "kiedysiętoskończykiedysiętoskończy". Dałem się ponieść fali i to było bardzo przyjemne.
Niczego się po tym filmie nie spodziewałem (no, może G.R. rokował jakieś nadzieję). Sami twórcy też nie mieli raczej wielkich nadziei. Kompletne zaskoczenie, dzisiejsze kino pokroju "Incepcji" czy "Centuriona" lub "Avatara" się jak dla mnie nie umywa do "Jak zostać Królem". Piękny historyczny film.
Oczywiście wszędzie należy dodać "Jak dla mnie..."