Uroczy, choć nie do końca udany kulinarny popis.
Zamysł rozbicia filmu na dwie przenikające się opowieści może i miał potencjał (można było ukazać dysproporcje poszczególnych dekad, zestawić elegancki, dawny Paryż, ze zgiełkiem współczesnego Nowego Jorku), ale nie wykorzystuje tej szansy. Bo gdy paryska historia ma wdzięk, humor i niezastąpioną Meryl Streep w kolejnej świetnej roli, tak już opowieść z Nowego Jorku wyraźnie męczy. Ginie wdzięk i humor, a o jakiejkolwiek sympatii do bohaterów mowy być nie może, bo postaci są nudne, ich dylematy wydumane, a zamiast prawdziwej pasji gotowania, widać tylko dziwaczny kaprys dziewczyny, której w życiu ewidentnie się nudzi.
Gdy jedna historia zaraża optymizmem, druga go deprecjonuje…
Ephon upichciła potrawę, która nikomu w gardle co prawda nie stanie, ale następnego dnia nikt już nie będzie o jej smaku pamiętał…
Moja ocena - 4/10