Oglądając pierwszą połowę filmu czasami czułem zażenowanie. Tyle dobrego słyszałem, a tu przesłodzone, cukierkowe i odrealnione kompletnie (przypomniał mi się wówczas - dla równoważni - genialny Apartament).
Końcówka filmu zaskakująca. Rzadko się zdarza, że trafiam na film, którego końcówki nie jestem w stanie się kompletnie domyślić. Tu co prawda mogłem, ale ostatecznie dałem się zaskoczyć. I fajnie.
I jeszcze jedno - smutny film. Myślałem po nim sobie o tym, co by było, gdybym umarł i zostawił swoją drugą połówkę...
:|
7/10 - za końcówkę. Bez niej film byłby beznadziejny.
Osobiście film mi się bardzo podobał . Inny niż pozostałe które oglądałem. Nie czytałem nic o tym filmie, a ściągnąłem go przez przypadek. Możliwe, że dlatego nie miałem tego uczucia jak nazwałeś "cukierkowego". Zgadzam się z tobą w 100% zakończenia nie mogłem sobie wyobrazić. A Elisha jest wprost cudowna :)
Proste i cudowne ...
9/10 Film jest naprawdę dobry, a każdy kto porównuje go do produkcji typu "kolejna głupia komedia romantyczna, z przewidywalnym happy endem" powinien wpierw zapoznać się z książką, na podstawie powstał. My sassy girl przedstawia problem, który nie jednego z nas dotknął pośrednio bądź bezpośrednio. Szukanie partnera podobnego to naszej pierwszej miłości. Moim zdaniem film, w wesoły, aczkolwiek bezpośredni sposób przedstawia problematykę ujętą w książce (i jest jej zarazem wierną ekranizacją)