pozytywne zaskoczenie. autentycznie mnie wzruszył. może miałam chwilowe zaćmienie umysłu, ale bardzo spodobał mi się ten cały McCartney w roli głównej. urzekła mnie postać Keitha, jego miny, na pozór luzacka poza, skrywająca wiele strasznych emocji. a ta scena pocałunku nad jeziorem...:) przewijałam sobie film specjalnie na ten moment :D
Ja mam dokładnie tak samo:) Świetnie ukazane emocje. No i ta muzyka... Pięknie! :)