Buntownik z wyboru dla odmóżdżonych fanów 2012. Ciężko się to ogląda, z trudem łapałem oddech przełykając kolejne serie banałów niepoprawnie zagranych wędrujących z ekranów. Nie chcę widzieć więcej tych ludzi w moim 27 calowym telewizorze.
Wchodzą i niszczą mi tak miło zapowiadający się wieczór. Ja naprawdę lubię łzawe historyjki, ale nie aż tak bezpłodne jak w przypadku Keith. Co chwila byłem zmuszony zamknąć oczy, bo było mi wstyd za dialogi które wypowiadali bohaterowie, a były to dialogi sztuczne i wypowiadane z werwą aktorskich bożyszczy z ''Dlaczego Ja'' oraz ''Malanowski i partnerzy''. Droga krzyżowa i męka Chrystusa w porównaniu z seansem z Keith to spacerek po ciepłym piasku y z powiewem świeżości morskiej bryzy.