Ja czuje niedosyt szczególnie w sprawie pomiędzy Keith a Natalie
:D A jak, Waszym zdaniem, powinien się wobec tego zakończyc? Nie bardzo rozumiem, szczerze powiedziawszy, czego Wam brak. Happy Endu?
Ja uważam, że właśnie niczego nie brakuje, chociaż po pierwszym razie miałam podobne odczucie. Wszystko pewnie wynika z tego, że relacja między Natalie i Keithem tak strasznie długo się budowała i nie była zbyt intensywna (strasznie długo zajęło jej zrozumienie co do niego czuje) a potem nagle siup! - przeskok do tego co się stało po... No wiecie, bez spojlerów.
Dopiero, gdy wszystko przemyślałam, zrozumiałam, że w tym filmie nie tyle chodziło o tę ich miłość (to by dawało dobra powody, żeby pokazać szerzej ich relację pod Scenie Pożegnania) ale bardziej o to, co Keith próbował jej przekazać - że są w życiu ważniejsze sprawy niż sukcesy.
Końcówka, kiedy ona dokańcza jego dzieło, jest w tym kontekście idealna moim zdaniem.
Jak dla mnie filmik bez szału i dlatego tylko że właśnie nie zostało rozwinięte to co działo się miedzy Natalie i Keithem po tym jak sie odnaleźli w calej tej sytuacji. Byłam bardzo ciekawa jak przezyli ostatnie dni zycia chłopaka...pewnie bym sie bardziej wzruszyła. a tak...to jakos tak jakby cała końcówka była przyklejona..
. Również byłem ciekaw jak przeżyli ostatnie dni. Szkoda, że tego nie pokazali.
zgadzam sie, mimo iz film odbieram jako bardzo dobry, brakowalo mi rozmow pomiedzy nimi