Film świetny, wzruszający, ale moim zdaniem przejście ze sceny z lotniska do pakowania walizki zbyt nagłe. Brakowało mi czegoś pomiędzy, takich scen jak chociażby ze "Szkoły uczuć". Co wy o tym sądzicie?
Ja popieram, że czegoś zabrakło w tej końcówce.
Automatycznie w głowie obniżyło mi ocenę filmu o 1 punkt.
Jakoś tak po prostu zbyt uprościli to, zakończenie nie wbija w ziemię, nie wzrusza.
Właśnie dobrze, że pokazali to inaczej. Nie było praktycznie scen, w których widać byłoby jego chorobę. Na całe szczęście darowali momenty, gdy on leżałby na łóżku szpitalnym nafaszerowany rurkami i w ostatnim tchnieniu wyszeptałby "Kocham Cię", a ona rycząca na pogrzebie palnęłaby jakąś ckliwą mowę o przemijalności życia ;D. Pokazali motto "nieograniczone możliwości", które ona miała i wybrała to na czym jej zależało. Bez łez tylko z "nową i lepszą" przyszłością na horyzoncie i z nim we wspomnieniach - tych radosnych i niezapomnianych.