Gdybym nie oglądał "Szkoły uczuć", oceniłbym ten film nawet na 8/10. Żenada to twierdzić, iż ten film jest LEPSZY od "SU".
"Keith" - film kpina. Twórcy bez żadnych hamulców zerżnęli wszystko z "SU" to nie przypomina "Szkoły uczuć", to jest "Szkoła uczuć". "Keith" bardziej banalnie opowiedziana historia, gra aktorska głównych bohaterów jest ok, reszty wybitnie słaba. Różnica pomiędzy tymi dwoma filmami jest taka, że umiera chłopak, a nie dziewczyna. To nie oznacza, że film staje się nadzwyczaj oryginalny. "Szkoła uczuć" sama w sobie jest klasyką. "Keith" to karykaturalna wersja ów klasyki. Kicz działający na uczuciach. Film bez głębszych przemyśleń. Jedyny ciekawy motyw to podejście głównego bohatera do życia, dlatego, w moim odczuciu, 5/10.
PS Nie piszcie, że jestem człowiek bez uczuć. Po prostu to, co zobaczyłem nie przekonało mnie, było nieprawdziwe.
kurcze wkurzają mnie już te wszystkie porównania do szkoły uczuć. co prawda, przyznaję się, nie oglądałam su ale mniej więcej już znam całą fabułę, po tych wszystkich przeczytanych komentarzach.
no dobra, ten sam motyw, jest miłość między popularną, lubianą osobą i jej przeciwieństwem, główny bohater umiera.
ale czy przypadkiem 99% (jak nie 100) komedii romantycznych nie można by posądzić o to samo? dwoje ludzi spotyka się ze sobą, są szczęśliwi, potem do ich życia włazi z butami ktoś trzeci, jest wielki dramat, płacz, jeden z bohaterów chce przeprosić, drugi załamany nie chce go widzieć, dalej ryczy. a potem na końcu i tak wszyscy żyją długo i szczęśliwie.
a tutaj każdy gada że kopia su. a czemu nikt nie wpadł na to że może kopia titanica?
dziewczyna z "wyższych sfer" - jest
chłopak niepopularny, biedny - jest
miłość między nimi - jest
moment gdy jedno nie chce widzieć drugiego - jest
wyznanie miłości - jest
jeden z głównych bohaterów umiera - jest
drugi rozpacza, ale w końcu daje radę - jest
może titanic nie jest dobrym przykładem, bo tam oprócz motywu miłości, chodzi też o samo zatonięcie statku, ale niestety żaden inny melodramat nie przychodził mi do głowy. bądź co bądź, fabuła podobna. gdyby tworzono tylko filmy, których fabuła nie byłaby podobna do fabuł innych filmów, nie nakręcono by większości tego, co mamy dziś.
Keith -nie ma nic wspólnego z SzU tzn wiadomo są to melodramaty ale równie dobrze można powiedzieć że wszystkie filmy wojenne są takie same i jedno ściąga z drugiego.
Filmy więzienne też pokazują los człowieka niewinnie skazanego albo z wygórowaną karą i co ? Tzn że zrzynają z siebie ?
Zacznijcie myśleć logicznie przeciwnicy tego filmu
SzU - film mi sie nie podoba, nie podobają mi się aktorzy i jest wyidealizowany
Keith jest prawdziwy,realistyczny i kocham ten film
A ci ludzie którzy sie uparli i wkoło ględzą o SzU zaczynam olewać bo oni mają jakąś misję od sekty
Mnie rowniez wkurzaja porownania tego filmu do szkoly uczuc. Ludzie!! Przeciez jest mnostwo podobnych filmow! Jakby kazdy mial byc o czyms innym to bylo by moze ich z 10 ?
Keith a Szkole uczuc laczy tylko smierc glownego bohatera.
Czy w szkole uczuc ktorys z bohaterow ma takie fajne przyzwyczajenia, teksty jak Keith ? Nie !
Czy w szkole uczuc jest mowa o ciezarowkach, imprezach, depresji, zazdrosci ? Czy glowny bohater w szkole uczuc chcial zabawic sie Jamie ? Nie nawidzil jej ? Nie !
Wiec chyba mozecie stwierdzic ze niewiele laczy te dwa filmy ze soba. Sa rozne! A to ze glowny bohater umiera to nic !
Nie wytrzymałam i obejrzałam szkołę uczuć. Nie wiem co można zobaczyć w tym filmie to jest dopiero ckliwa szmira!Keith jest o niebo lepszy!szkoła uczuć jest po prostu prostacka!to w tym filmie nie było głębszych przemyśleń!tam było wszystko powiedziane od początku do końca!nawet mówił kiedy ją pocałuje!kurde totalny bezsens!zero domysłów intryg totalna prostota!a on nie chciał jej a wystarczyło że zaśpiewala a on się w niej zakochał!śmieszne normalnie!myślę że taką miłośc nie odkrywa się podczas jednej piosenki. A ona beznadziejna takich dziewczyn nie ma skąd ona się urwała!jedyne co utkwiło mi w pamięci to tylko coś o Bogu!no sory ale jakbym była śmiertelnie chora i wychowywała się bez matki to nie była bym przemiłą bujającą w oblokach uśmiechniętą dziewczyną!przez cały film była w skowronkach!Keith jest o wiele bardziej dramatyczniejszy jego postać jest fenomenalna!nigdy nie wiedziałam co znów wymyśli powie a tu było wszystko tak przewidywalne!
Myślę, że osoby, które nie oglądały żadnego filmu, zauważą, który film ma prostackich fanów ;) Mój komentarz jest zbędny, jeżeli, wg osoby wyżej, śmierć to nic, a wątki depresji itp. są ważne, chociaż prawda jest taka, że zostały tylko podmienione, no to ja nie mam nic do dodania, no naprawdę. Co do osoby z milionem wykrzykników- dorośnij. Nawet nie mam zamiaru zgadywać, ile masz lat, ale więcej niż 13 Ci nie daję, w związku z tym nie będę z Tobą dyskutował na ten temat ;) To film dla osób upośledzonych emocjonalnie, to nawet nie wyczulona wrażliwość, to paranoja.
Kto tu jest prostackim fanem to od razu widać;)te filmy łączy jedynie wątek choroby. W SU pokazane jest bardziej życie podczas choroby do śmierci tu było zupełnie inaczej.Postać Keitha jest zupełnie inna od bohaterki SU przez co film staje się o wiele ciekawszy i jak dla mnie bardziej prawdziwy. Zapewniam Cię że mam więcej niż 13 lat:)wątek depresji jest ważny!a już na pewno nie został podmieniony bo w su nie było nic o depresji. Gdyby mój mąż umierał miałabym pretensję do całego świata on zresztą pewnie też. I domyślam sie że wiele normalnych osób również więc dziewczyna z su wydaje mi się z innej planety. Myślę też że nie mam żadnej paranoi przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo:)a skoro nawet mam to nie jestem sama:) przynajmniej z 3/4 ludźmi oglądającymi ten film:)to z Tobą może być gorzej jesteś w mniejszości:)
Dla mnie szkoła uczuć była kolorową bajeczką która nie ma nic wspólnego z rzeczywistością i to właśnie świadczy że dorosłam fabcos:)film kończy się tak jak powinien bez pokazywania co działo się od momentu pożegnania na lotnisku a ukończeniem szkoły to wtedy stała by się szkoła uczuć. Koloryzowanie i słodzenie tego co tak naprawdę powinno być jedną wielką niesprawiedliwością.....
the_sky_is_the_limit - masz 100% racji.
'Szkoła Uczuć' ma zupełnie inny charakter, łączy je tylko jeden fakt - choroba. Nic więcej!! Jak wiele filmów ma tę samą tematykę(m.in.-miłość)?!
Śmieszne wydaje mi się porównywanie "SU" z "K". Ok, punkty wspólne - motyw choroby i śmierci jednego z dwójki głównych bohaterów. Poza tym wszystko jest inne, łącznie z przesłaniem. W SU umierająca bohaterka mobilizuje swojego chłopaka do podjęcia studiów medycznych i zainwestowania w przyszłość, gdyż marnował sobie życie, w K umierający bohater pokazuje, że plany się zmieniają, a życie w biegu sprawia że zatracamy siebie itp itd; wg mnie "K" jest zaskakująco dobrym filmem, biorąc pod uwagę, że inne powstające filmy dla nastolatków to zazwyczaj głupawe komedie...Miła odmiana (aczkolwiek o smutnym zakończeniu).
Oba filmy są fajne;)
SzU jest dla nnie jednak totalną bajeczką i z prawdziwym życiem poza chorobą nic kompletnie nie ma wspólnego. I mam na myśli: bycie taką religijną chodzącą ciamajdą a już totalna bajka że się w sobie od tak zakochują LOL I potem takie zakończenie lol To jest po prostu nierealne.
K natomiast opowiada o chłopaku który chce się jakoś odebrać, wie że jego czas jest bardzo ograniczony i swoją nienawiść, bezsilność, złość obraca przeciwko szkolnej sławie. Robi to w sposób bardzo oryginalny (n. jego teksty, kręgle, wycieczki nad jezioro) i przez długo czas widz nie zdaje sobie sprawy z jego intencji ;) Co do bohaterki to uczy się ona że nie tylko sport i stypendium są ważne, że są rzeczy ważniejsze.
Chociaż generalnie żaden z tych filmów nie jest dla mnie tak naprawdę filmem życiowym, bo jedno i drugie to bajka, to jednak SzU przy K wypada blado i wręcz tak nierealnie że aż odpycha, natomiast w K jest pokazana pewna realność, że życie ma swoje prawa a główni bohaterowie nie padają sobie w ramiona od tak sobie...
a wy sobie w ogóle zdajecie sprawę że ta wasza kiepściutka Szkoła uczuć to jest remake legendarnego "Love story"? Bo coś mi się widzi że "znafffcy" nie znają podstaw
no nie do końca tak jest, ponieważ szkoła uczuć powstała na podstawie książki Nicholasa Sparksa pt "jesienna miłość" (książka o niebo lepsza;)).
Natomiast muszę stwierdzić, że dość długo byłam fanką szkoły uczuć jednak obiektywnie na to patrząc to jednak film ten jest zbyt przesłodzony, a przez to mniej prawdziwy. Dlatego też Keith bardziej do mnie przemawia ale też nie potrafię jednoznacznie określić, który z nich jest lepszy.
A "Love story" nakręcono 29 lat przed tą książeczką :] Czyli jak jej autor miał 5 lat i najprawdopodobniej zdążył nie raz to zobaczyć :]
Dzieci naprawdę sięgajcie po klasykę
znając klasykę nie czuję jakiś większych oporów, aby orientować się we współczesnym kinie i wypowiadać się na jego temat, więc co to za argument? i nie wszyscy na forum są dziećmi.
Skoro uważasz "szkołę uczuć" za skopiowaną wersję "Love story" ( z tym nawet jestem wstanie się po części zgodzić ;) ), to w takim razie co można powiedzieć o "Keith"? "Keith" jest więc nie tylko kopią "szkoły uczuć" ale również powieleniem klasyka, o którym piszesz...
Nie do końca się zgadzam ale na pewno jest ogrom filmów, które o wiele bardziej zasługują na obejrzenie niż te dwa.
przestancie gadac, ze szkola uczuc byla banalem i byla ckliwa, bo to gowno prawda!! rzeczywiscie ten film mial jakies tam wady, ale to nie oznacza od razu ze jest jakis przeslodzony, przeciez nie ma rzeczy idealnych, no ludzie!!
Dlaczego nie można mówić o tym jaka " Szkoła Uczuć " jest banalna ? Krytyka zawsze sie przydaje. Dla mnie ten film był koszmarny. Przepraszam, jeśli kogoś tym uraże, ale tak jest. Moja kolezanka, ktora jest w nim zakochana, polecila mi go. Ktoregos dnia, siedzac ze znajoma, postanowilysmy w koncu go obejrzec i szczerze, plakalysmy... ze smiechu. Teksty, ktore maja budzic chęci rozmyslan, sa na tyle prymitywne, ze az smieszne. M.in. ten o skoczeniu z dachu i checi polatania = poetycka szmira, " Obiecaj mi jedno... Nie zakochaj sie we mnie "... no i klapa, oh moj boze zakochal sie... ale kiedy ? Wtedy gdy zobaczyl, ze jest ladna dziewczyna. Kolejną ckliwa rzecza jest koniec filmu. Pokazywanie jaka to ona jest biedna, jak cierpi i jak umiera, a on, pograzony w rozpaczy, placze, przy jeziorze, czy jakims blizej nieokreslonym stawie (?)
A teraz przejdzmy do "Keitha". Zupelnie inny film. Nie widze zbyt wielu podobienstw, poza tym, ze glowny bohater umiera, ale jak umiera? No wlasnie, chociaz, zacznijmy od początku. Nie ma tu scen typu " nie kochaj mnie ", " nie waz sie ", " o nie..zakochales sie, jak mogles ". Pokazany jest chlopak, ktory nie ma matki, do tego jest chory, nie ma przyjaciol i jedyne co mu pozostalo to kilka miesiecy zycia. Nie ma tu placzu, nie ma ckliwych scen, jest po prostu prawda, wykorzystywanie zycia i innych ludzi, z zazdrosci, ktora na pewno sie w takim przypadku pojawia. Bo czyz nie bylibysmy zazdrosni, o te kilka dni zycia ? Rezeyser nie pokazal smierci i bardzo dobrze. Nie ma tu wielkiego cierpienia, lezenia w lozku, upadkow i rozpaczy, wszystko pokazane jest symbolicznie, delikatnie.
Moge tylko dodac, ze postac Keitha jest bardzo ciekawa, jego podejscie do zycia, krotkiego, ale jednak zycia i kolejny plus za mlodego McCartneya, ktory jak widac potrafi grac.
P.S " I just wanted a little more time "
Pozdrawiam
... ''Po prostu chciałem więcej czasu''
Uwielbiam scene, gdy Keith to mówi :)
A poza tym bardzo ciekawa wypowiedź w sumie to w zupełości się z Tobą zgadzam. Wprawdzie, nie skrytykowałabym tak SU, ale co do Keith'a .. :)
To wspaniały film, bez bezsensownych wypowiedzi i cukierkowatych scen. Po prostu wszystko jest takie.. prawdziwe :)
Pozdrawiam :]
Zgadzam się! Dla mnie "Szkoła uczuć" to gniot nad gnioty i aż mnie mdliło, jak ją oglądałam. Nie wiem, może dlatego, że najpierw przeczytałam książkę, a potem zobaczyłam film, który tak skrzywił tę piękną historię...
Co do "Keitha", to uważam, że jest nieporównywalnie lepszy! Zresztą w ogóle nie rozumiem porównania akurat do "szkoły uczuć", przecież jest cała masa filmów o podobnej tematyce, a jakoś do nich "Keitha" nie porównujecie...
Keith jest o wiele bardziej autentyczny, niż SzU..
poza tym wygrywa grą aktorską oraz muzyką,która idealnie pasuje do charakteru filmu. Niepotrzebnie porównujecie filmy.
I ja dołączam do fanów tego filmu; z początku nastawiona byłam sceptycznie, bez wielkich oczekiwań... tematyka niby oklepana, on i ona z różnych "światów" nagle zakochują się w sobie itp.; a tu okazuje się że Keith to nie jest banalny film... świetnie zagrany (główny bohater - rewelacyjna gra, wszystkie emocje wymalowane wręcz na twarzy, udzielają sie widzowi...)muzyka dobrana kapitalnie - stwarza odpowiedni klimat, super dialogi i oczywiście reżyseria;
film niby banalny i przewidywalny, a jednak tak zrobiony, że naprawdę przemawia do widza, myślę że (jak większość osób tu pisała) dzięki temu że jest przede wszystkim realny;
A jeśli chodzi o Szkołę uczuć, którą oglądałam przed K. i była bardzo chwalona to rozczarowałam się ogromnie...:/
bajka z baaardzo kiepskimi dialogami... zero emocji, wszystko podane widzowi na tacy i główna bohaterka, która jest tak słodka że aż przyprawia o mdłości://