Powolny, w dokumentalnej manierze, ale wciąga jak cholera. W pełni zasłużona nagroda za reżyserię w Cannes
Hipnotyczny i dołujący film. Porwanie, gwałt, brutalne morderstwo i poćwiartowanie ciała prostytutki w Manili widziane oczyma 20-letniego policyjnego adepta. Z "Kinatay" aka "Butchered" wycieka zło, smutek i cynizm. Bardzo nieprzyjemny i posępny film.
Wstrząsające jest to ,że pozostali bandyci traktują zbrodnię jako fuchę do odwalenia ,atrakcyjny przerywnik w codziennej gangsterce -że tak powiem...Taki prawie dokument ...Ale zawsze musi się odezwać gimbusiarnia,że za mało akcji,nudy ,itp...Film z pewnością nie jest jakimś dziełem lub przebojem ,działa rzeczywiście dołująco ,polecam tylko widzom cierpliwym i mocnych nerwach ...
Mega wciągający! Sama ta przejażdżka samochodem, zero słów, mega hipnoza. Chcesz przełączyć? Niee
jedno jest pewne, zapada na dłuuugo w pamięć, film nie dla osób o słabych nerwach!
Nierówny jednak film, bo Mendoza pokazuje momentami za dużo. Wolę inny styl, kiedy kamera nie pokazuje nam wszystkiego nachalnie, tylko dyskretnie sygnalizuje, że w tej właśnie chwili dzieje się coś niewyobrażalnie okropnego. Haneke inaczej by to pokazał. Taki właśnie styl bardziej mi odpowiada. Mendoza tymczasem stawia na realizm (czasami jest to taki realizm też nie do końca) i nie powiem żeby to było złe, ale momentami pachnie kiczem i tanią prowokacją. Film z pewnością trudny w ocenie. Sporo prawdy jest, ale czy zawsze należy szokować na siłę?
Czy wstrząsający? Raczej widzę nie do końca udaną próbę zaszokowania widza. Mendoza nie jest z pewnością mistrzem takiej gry. Niektóre sceny świetnie wyreżyserowane, ale inne tandetnie. I niestety nuda również potrafi zakraść się do tego filmu.
Film mocny, prawdziwy i naprawdę wstrząsający. Może nie porusza doskonałym wykończeniem (zdarzają się wpadki), itp. ale zasłużona nagroda dla reżysera
"Haneke inaczej by to pokazał"
Na pewno inaczej, ale nic by dyskretnie nie sygnalizował, tylko pokazał mord rzeczywiście wstrząsająco i przerażająco realistycznie.
Fatalny przykład podałeś ;)
Mnie jakoś cholernie nie wciągnął, czasami miałam ochotę przewijać bo film ciągnął się niemiłosiernie.
Drugi raz bym nie obejrzała.
Przepraszam, w którym dokładnie miejscu film był taki wstrząsający? Czyżbym na chwilę przysnął?
Może chodziło o kompletnie nierealną scenę ćwiartowania ofiary? No niestety, ale to najsłabszy punkt tego, chwilami nawet interesującego, filmu. Trzeba było albo tę scenę zrobić realistycznie, albo, znacznie lepiej, nie pokazywać, a dać jej posłuchać i pozwolić zobaczyć tylko odbitą w twarzy bohatera.
Wyszło najgorzej, jak mogło. Przez całą dłuuugą jazdę reżyser sugeruje tragiczny finał, a potem pokazuje coś w rodzaju ćwiartowania sklepowego manekina. Niby jak się tym dać wstrząsnąć czy w ogóle przejąć?