Koniec tego filmu, to jeden z tych momentów, gdy brakuje mi słów, jakiejkolwiek chęci
analizy tego, co widziałem, a jedyne, co przychodzi na myśl to: dno.
To jeden z tych dni, w których poważniej zastanawiam się nad karierą scenarzysty, bo nawet
kompletnemu beztalenciu trudno byłoby napisać gorszy scenariusz, niż miała powyższa
produkcja, a mimo to budżet wydaje się niemały.