Film jest swietny, bardzo fajnie sie go oglada. Spokojnie moglabym go ocenic na 9 albo 10.

Potrafie jednak zrozumiec ludzi, którzy nie darza go zbytnia sympatia. Wydaje mi sie, ze ta niechec moze wynikac do pewnego stopnia z nieznajomosci gatunku filmowego jakim jest "mockumentary" -czyli prześmiewczy nieprawdziwy (Boże broń jakby sie okazal prawdziwy!) dokument. Christopher Guest (rezyser filmu) jest swoistym 'królem' tegoz gatunku. Najpierw bylo This is Spinal Tap (rewelacyjna parodia zespolu heavy-metalowego), potem Waiting for Guffman, Best in Show, no i wreszcie A mighty wind.

Naprawde warto sobie obejrzec te wszystkie filmy. Niektorzy zarzucaja im co prawda niejaka, bo ja wiem, 'dziwnosc', czy cos w tym stylu, ale jak dla mnie to zdecydowana zaleta filmow Guesta.
Humor jest subtelny, gra aktorów wspaniala, tematyka tez ciekawa, wiec czemu by nie obejrzec? :)

Jest jeszcze jedna rzecz, ktore mnie ujmuje w filmach Guesta. Mianowicie, obsada aktorska sie raczej nie zmienia i przejawiaja sie przez wszystkie filmy ci sami aktorzy. Inna sprawa, ze duza czesc dialogow jest absolutnie imrpowizowana, przez co nabiaraja one autentycznosci.

Jak ktos zna angielski, to polecam materialy na temat tych filmow na stronie www.npr.org. Wystarczy wpisac haslo i w archiwum npr powinno cos wyskoczyc.

Pzdr i zachecam do ogladania!

Ewa, :)