PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1111}
7,7 33 tys. ocen
7,7 10 1 32542
7,6 16 krytyków
Konopielka
powrót do forum filmu Konopielka

nie oglądałem go w całości, raczej samą końcówkę jak główny bohater ostrzył kosę, ale wielkie oburzenie wywołała we mnie scena, w której ludzie chcą zlinczować człowieka bo kosi kosą a nie sierpem. Film, dzięki któremu jestem ateistą.

Film bez wątpienia pokazuje bardziej mroczne oblicze polskiej wsi. Chciałbym tylko napisać, mimo że sam nie jestem wyznawcą żadnej religii, uważam, że światopogląd powinien opierać się na czymś więcej niż na obejrzeniu jednego filmu.

Pozdrawiam.

użytkownik usunięty
Avatarfan

Napisałem właśnie, że to był jeden impuls. Na moje porzucenie katolicyzmu a zarazem wszystkich religii złożyło się wiele czynników, to był 1 z nich, ale podkreślam, że ważny. Filmy oczywiście zwykle przedstawiają przeciętny przypadek, czyli w rzeczywistości musiało to wyglądać jeszcze gorzej.

ocenił(a) film na 7

Jestem niewierzący ale niedojrzałe są takie niby-ateistyczne postawy. Użyję metafory:

nie jem od dzisiaj kotletów mielonych bo kolega założył różową koszulkę

tam niżej widzę inne argumenty niewiary. Chyba wszystkie dotykają zupełnie innych problemów ale nie wiary. Bo co ma wspólnego z wiarą to, że niektózy idą do kośćioła dla pokazu? To świadczy o wierze czy o ludziach? Pytanie retoryczne.
albo beznadziejna wiedza o biblii. To świadczy o wierze czy o ludziach? Pytanie retoryczne
Rydzyk. Długopis. Śmietana
Pis. PO. RP. KNP. Kiełbasa. Słowo. Zajączek
rzekome nawróćenie Kwaśniewskiego. To świadczy o wierze czy o ludziach? Pytanie retoryczne
Richard Dawkins próbuje udowodnić, że Boga nie ma. Jest to mądry człowiek i przekonujący, ale wiara nie ma nic wspólnego z nauką, mało kto to rozumie. Nauka to nauka, wiara to wiara. Np to czy klocki wszechświata ułożyły się same czy przez kogoś to nasza osobista sprawa.
Kościół. Media robią nagonkę na kościół bo to miodny temat. Nie chcę jednak opisywać osoby, która w instytucji kościelnej widzi wyłącznie pedziów.

Nie wiem co ta scena ma do wiary... W filmie chodziło o tradycje, o to, że tak koszono od zawsze a nie, że Bóg zakazał. Chcieli go zlinczować ze względu, że zrobił inaczej i nie mogli pojąć dlaczego, po co szybciej zbierać, po co więcej, nie o to chodzi w tym przecież. Łamał podstawowe prawa którymi rządził się ich świat, wszystkie świętości. Dlatego właśnie wieś się zbuntowała, ja nie widzę w tej scenie nic oburzającego. Zmiany wprowadzane na siłę zawsze są złe. Jak mu nie pasowało, to czemu innych przekonywał do "lepszego" tak samo jak ci delegaci. Ci ludzie byli szczęśliwi w swoim prostym świecie, żyli tak od wieków i żyliby dalej nie potrzebując nikogo z zewnątrz i kosząc kosą zboże jak od wieków dziadowie kosili. Można ich porównać wręcz do "ludzi pierwotnego dobrobytu" gdyż osiągnęli oni wszystko o czym mogliby zamarzyć, pokazując im jacy są zacofani i uświadamiając ich powoduje się tylko, że tracą to swoje szczęście. Dlatego ta scena mnie nie oburzyła, gdyż to Kaziuk w niej był mąciwodą, miał zmącony umysł przez tych którzy przynieśli postęp. A nie zawsze postęp jest dobry, jak sami wiemy ;)

halflife12

oczywiście kosząc sierpem, drobny błąd :)

użytkownik usunięty
halflife12

Dziękuję, naprawdę godna podziwu argumentacja. Chciałbym jednak podkreślić, że w każdej grupie znajdą się tacy co będą chcieli czegoś nowego oraz tacy, którzy z uporem maniaka będą bronić starego. Możesz mi nie wierzyć, ale zazwyczaj bronię stanu obecnego, zanim coś zmienię musi upłynąć dużo czasu.

halflife12

Gdyby wszyscy mieli podejście jak ty (i mieszkańcy wioski) do dziś siedzielibyśmy w jaskini wpierdzielając surowe mięso i umawiali się na randki za pomocą maczugi... Jaki sens był w zakazie koszenia kosą ? To był zakaz wynikający ze skostnienia i skrajnego tradycjonalizmu (wywodzącym się z czasów kiedy nie było innego narzędzia do koszenia) który zdecydowanie częściej bywa niebezpieczny niż pożyteczny - ja tę scenę odczytuję tak - jeśli spróbujesz wybić się ponad poziom natychmiast znajdzie się rzesza rodaków sciągająca cię w dół do bagienka w którym tkwią wszyscy...

TruR

a kiedy to było tak że nie było innego narzędzia niż sierp? bo kosy są znane w Europie od ponad 2 tys. lat... Nawet w Taplarach wszyscy mieli kosy - tylko kosili nimi trawę a nie zboże - dlaczego? bo koszenie sierpem było dokładniejsze - nie traciło się ziarna, którego potem by zabrakło na przednówku. W takim kontekście działanie Kaziuka nabiera innego wymiaru - a co najważniejsze jest i dobre i złe równocześnie - podobnie jak przy reakcji wioski.
Jeśli w ogóle nie rozumie/ nie zna się tamtych realiów to może lepiej się o nich nie wypowiadać...
A tym bardziej radzę się nie wypowiadać na temat ocen postępu (raczej zmian) i jego hamowania - bo to że coś się może zmienić na lepsze nie oznacza że ludzie są na to gotowi i będą mogli z tego skorzystać - a tak niestety to wyglądało w czasie "skoku cywilizacyjnego" jaki przyniosła władza ludowa polskiej wsi (i nie tylko).

homonid

Kiedy nie było kos na terenie Polski ? Jakieś 400 lat temu... (co odbitnie pokazuje jak długo w Taplarach utrzymywał się zabobon) Koszenie kosą nie jest wcale dokładniejsze (cokolwiek masz na myśli pisząc dokładniejsze) tylko traci się mniej słomy bo niżej ścinasz i w rezultacie po wymłuceniu masz jej więcej - za to kosisz dużo wolniej... jak już próbujesz odgrywać eksperta w tej materii to zadaj sobie trud i sprawdz chociaż co pisza na wiki...
Zdanie: 'nie traciło się ziarna, którego potem by zabrakło na przednówku' to już zupełna abberacja - każdemu kto nie kosił sierpem brakowało zboża na przednówku ? Bez wzgledu na areał ?? o czym to zdanie ma informować ??
W zwiazku z tym ja się zrewanżuje podobna poradą - jeśli temat ma się nieprzemyślany a jednocześnie nie ma się w nim wiedzy nie powinno się pouczać innych - to taka uniwersalna zasada...
Jeżeli zamiana sierpa na kosę przy koszeniu żyta (stricte chodziło o zabobon mówiący że żyta z którego wyrabia się chleb nie można kosić kosą - całą resztę tj. pszenica jęczmień czy owies nawet w Taplarach koszoną kosą bo zabobon mówił tylko o życie - sam się z tym spotkałem pacholęciem bedąc u rodziny na wiosce parę dekad temu) wiec jeśli tą zmianę uznajesz jak to zgrabnie ująłeś za 'zmianę na lepsze na która to zmianę ludzie nie są gotowi' to cofam moje słowa że nadal żylibyśmy w jaskiniach - mając takie podejście jak Ty i ci medrcy z Taplar nawet nie zeszlibyśmy z drzewa... a kto wie czy wypełzlibysmy z morza... bo merytorycznego sensu w takim niekoszeniu kosą było mniej więcej tyle samo co przy odmowie podłączenia prądu do chałupy - zero...

TruR

Czytanie ze zrozumieniem.... spróbuj przeczytać jeszcze raz moją wypowiedź i zastanów się do czego się przyczepiasz. Gdzie napisałem że "koszenie kosą jest dokładniejsze"? Gdzie napisałem, że postęp jest zły? Napisałem że ludzie niegotowi/niechętni się przed nim wzbraniają (co powoduje reakcje takie jak wobec Kaziuka) - nie podałem oceny - nawet napisałem "i dobre i złe równocześnie". Mało tego - pochwaliłem samego Kaziuka - ale to najwyraźniej nie wystarczyło.

Jeśli tego nie rozumiesz to zastanów się jaka jest reakcja ludzi na coś obcego (czyli automatycznie nieznanego/niepewnego/niebezpiecznego) - co zostaje im "narzucone" (bo tak trzeba rozumieć wprowadzanie nowych zwyczajów w gromadzie przez pojedyncza osobę a nie całą społeczność)? Najczęściej przyjmują postawę obronną - nieraz agresywną. I taka jest ludzka natura - dlatego nie oceniam reakcji wsi negatywnie - bo rozumiem skąd ona się wzięła.
A jeśli użyjesz argumentu że Kaziuk kosił tylko swoje i nikogo do postępu nie zmuszał to najwyraźniej nie rozumiesz nic z zasad społecznych obowiązujących w małych hermetycznych społecznościach. Gromada (wieś, klan, stado, wataha etc.) daje akceptację, poczucie bezpieczeństwa, ochronę, możliwość identyfikacji i pomoc - ale pod warunkiem pełnego podporządkowania się grupie. Jeśli jednostka łamie jej prawa zostaje odrzucona - i to stało się z Kaziukiem. Poza tym chyba nie rozumiesz jak owa scena koszenia się odbywała (abstrahując już od tego że jest to tylko symboliczna scena co podkreśla płonące na końcu drzewo). Wtedy nikt nie pracował sam i tylko na swoim polu - pracowano razem jednego dnia na polach jednego gospodarza, potem u następnego (poczytaj o dawniejszym znaczeniu dożynek, o tukach itd.) - z tej perspektywy Kaziuk już nie psuje tylko swoich żniw...

PODKREŚLAM: nie krytykuje samego postępu - tylko niektóre metody wprowadzania jego osiągnięć. Bo bardzo łatwo w tym wszystkim zapomnieć o człowieku, który ma być podmiotem a nie narzędziem postępu.
Jest kupa badaczy, którzy wręcz uważają, że nie można ot tak przeskoczyć kilka etapów rozwoju cywilizacyjnego - i każda społeczność musi zaliczyć je w swoim własnym tempie. A wszystkie transfery technologi, na które nie jest gotowa zostaną odrzucone - lub w najlepszym wypadku przeinaczone by były zrozumiałe dla "niegotowych" odbiorców (sztandarowe przykłady to "Kult Cargo" z czasów II WŚ lub kontakty Cesarstwa Rzymskiego z ludami barbarzyńskimi, którym np. zajęło kilkaset lat przyswojenie koła garncarskiego od momentu zetknięcia się z tą technologią).

Trochę też mi "dołożyłeś poglądów" - gdzie napisałem, że wielkość zbiorów zależała od narzędzia a nie np areału? Plony/zapasy zależały w znacznie większym stopniu od innych czynników niż narzędzie, którym ścinano zboże - tylko że my te czynniki znamy - z naszej perspektywy. Dla ludzi wtedy świat był inny i bardziej realne wydawało się, że burze sprowadzają duchy - Płanetnicy niż prądy konwekcyjne w atmosferze, a plony zależą od zachowania odpowiednich obrzędów (jak żniwa sierpem) a nie np od zawartości azotu w glebie. Teraz nazwiesz to zabobonem ale zapewniam cię ze twój "postęp" i "cywilizacja" kiedyś będą wyglądały równie groteskowo.
Jeśli nie jesteś w stanie "wczuć się" w kontekst innych ludzi to chociaż spróbuj zaakceptować, że nie wszyscy patrzą/patrzyli na świat tak jak ty i nie wszystko co dla ciebie jest jasne i logiczne jest też takie dla innych.

Wikipedia to bardzo dobre źródło wiedzy - ale jak każde wymaga krytycznego podejścia i weryfikacji. Tak się składa, że akurat w tym temacie "siedziałem" i pisałem kilka artykułów naukowych a nawet jedną książkę - i przeczytałem kilka innych pozycji poza Wikipedią. "400 lat kos w Polsce"? - i kto tu jest niedouczony - Celtowie już w I w. p.n.e. używali mechanicznych kosiarek (pisze o tym nawet J. Cezar w swoich Wojnach galijskich), a żelazne kosy powszechnie używali już kilka wieków wcześniej (dla jasności - pierwsi Celtowie pojawili się na ziemiach polskich około 300 p.n.e.). Wcześniej przez co najmniej kilkaset lat używano półkosek z brązu (liczne znaleziska z osad Kultury Łużyckiej). Słowianie później zaczęli używać tak zaawansowanych narzędzi ale wraz z wielką akcją lokacyjną w XIII wieku niemieccy osadnicy przynieśli na ziemie polskie pełen zestaw najnowocześniejszych wtedy technik i narzędzi rolnych. W następnych wiekach narzędzia te udoskonalano (np dopiero w XIX w. w południowej Pl zaczęto używać kos z pałąkami) ale sama idea pozostała niezmienna. Tak więc kosa jest równie starym i obecnym w ludzkiej kulturze narzędziem jak sierp - tylko jej funkcja była inna - więc i jej znaczenie i (jakkolwiek groteskowo to brzmi z naszej perspektywy) jej magiczna moc. Nie przypadkiem to sierp kładziono pod kołyskę niemowlęcia czy stół wigilijny żeby odegnać złe duchy.

homonid

Ciężko polemizować z kimś kto nie pamięta co napisał w poprzednim poście... a z\nalazła się tam taka oto perełka twojego autorstwa którą zacytuję bo nie pozostawia miejsca na złudzenia:

"Nawet w Taplarach wszyscy mieli kosy - tylko kosili nimi trawę a nie zboże - dlaczego? bo koszenie sierpem było dokładniejsze - nie traciło się ziarna, którego potem by zabrakło na przednówku"

Zaprzeczając powyższym zdaniom które niestety popełniłeś (i to zaprzeczając dwukrotnie - w akapitach 1-wszym i 4-tym) sprowadzasz dsykusję do... poziomu w którym istnieje tylko jeden kierunek - góra...

Wciąż zarzucasz mi że czegoś nie rozumiem - a to ja mam wrażenie że ty nie do końca łapiesz niuanse bo jako argument porównawczy do sytuacji przywołujesz kult Cargo... Taplary (XIX weiczna polska wieś) nie akceptująca koszenia kosą ze względu na RELIGIJNE ZABOBONY porównujesz do reakcji polinezyjczyków żyjących w epoce kamiennej na samoloty... i zestawiasz twierdząc że tak się dzieje z kulturami które zbyt szybko odkrywają cywilizację... przecież to jest zupełnie inny rząd wartości - (pomijam już różnice kulturowe) bo nawet gdyby do kosy dołożyć prąd to jest to przeskok rzędu stulecia w obrębie jednej kultury - w kulcie Cargo przeskok wynosiłl kilka tysięcy lat... więc mechanizmy jak dla mnie nieporównywalne...
To co ja zuważyłem (a ty chyba nie do końca) to fakt jak łatwo wiedza oparta na starej mądrości ludowej (np. nie stawaj w burzę pod drzewem bo cie piorun trzaśnie) oraz kretyńskie zabobony (nie kosimy żyta kosą) wrzucane są do jednego worka o nazwie - tradycja... i jaki cyrk jest gdy ktoś próbuje z tego wora wyciągać coś co wg. niego tam nie pasuje...

Odnośnie kos - na ziemiach polskich (a o takich tu rozprawiamy - wszak Taplary nie leżą ani w dolinie Saary ani nad Tamizą tylko m-dzy Bugiem a Odrą) jak sam piszesz pierwsze kosy POJAWIŁY się w XIII... a kiedy się upowszechniły (czyli m-dzy innymi dotarły do Taplar) ? ciut póżniej - na tyle ciut że PIERWSZA fabryka kos na naszych ziemiach powstała w wieku XVIII a moment upowszechnieniea się narzędzia datuje się na wiek XVI-XVII... czyli jakieś 400 lat temu... no więc jak to jest z tym moim niedouczeniem ? ;)

P.S. Gdybyś spróbował położyć pod kołyskę kosę to zrozumiałbyś dlaczego wybrano do tego zadania sierp ;))
P.S.2. Szczerze pisząc to średnio wiarygodnie brzmią teksty o znajmości tematu w zestawienie z takimi kwiatkami jak ten który przytoczyłem na początku jak i ten który zamieszczam poniżej - oba twojego autorstwa:
"Tak więc kosa jest równie starym i obecnym w ludzkiej kulturze narzędziem jak sierp"
Otóż kosa nie jest RÓWNIE stara co sierp bo być nie może - sierp jest PRZODKIEM kosy - kosa wyewoluowała bezpośrednio z sierpa - najstarsze sierpy mają PONAD 10 000 lat - ergo - to zdanie jest nieprawdą

P.S.3. 'Jakość poglądów' nie zależy od ich wieku tylko od ich jakości merytorycznej - napisałeś:

"Dla ludzi wtedy świat był inny i bardziej realne wydawało się, że burze sprowadzają duchy - Płanetnicy niż prądy konwekcyjne w atmosferze, a plony zależą od zachowania odpowiednich obrzędów (jak żniwa sierpem) a nie np od zawartości azotu w glebie. Teraz nazwiesz to zabobonem ale zapewniam cię ze twój "postęp" i "cywilizacja" kiedyś będą wyglądały równie groteskowo. "

Nikomu nie przyjdzie do głowy nazywać przemyślenia np. pana Archimedesa groteskowymi pomimo że liczą sobie kilka tysięcy lat - dlaczego ? bo nie są ZABOBONEM - czyli debilnym prikazem/wymysłem/konfabulacją/fantazją/kłamstwem który nie ma zadnego merytorycznego uzasadniena... a takim bez wątpienia był zakaz używania kosy...

I tak jak napisałem w pierwszym poście - dla mnie ta 'scena' z filmu pokazuje jak potrafi zachować się nasz gatunek w obliczu 'wybicia się' pojedynczego osbnika - nieważne czy osobnik czyni dobrze/żle sensownie czy bez sensu - liczy się to że się wybił - a takiego zaraz trzeba 'ściągnąć' do poziomu reszty...

TruR

Masz rację - nasza dyskusja sięga dna - i nie bardzo widzę szanse na zmianę kierunku. Odnosisz się do mniej istotnych fragmentów mojej wypowiedzi (jak użyte porównania) a pomijasz całkowicie meritum. Podając przykład Kultu Cargo wskazywałem na mechanizm, który zachodzi w społecznościach stykających się ze niezrozumiałą technologią (w Taplarach zamiast technologi spotykają nowe układy społeczne - efekt jest ten sam). Skomentuj to a nie szpanuj znajomością Wikipedii (na marginesie to nie byli Polinezyjczycy - a Maorysi i Papuasi). A samo porównanie do Kultu cargo jest właśnie jak najbardziej na miejscu, bo w obu przypadkach mamy do czynienia z - jak to nazwałeś - "RELIGIJNYMI ZABOBONAMI".

Różnica między nami polega na tym że choć obaj widzimy dane działanie to ty je wartościujesz (określeniami typu "debilny") a ja staram się je zrozumieć. Przewrotnie więc to ty podzielasz poglądy Taplarczyków odrzucając coś co się nie zgadza w twoim tokiem myślenia.

Celowo pomijasz te części mojej wypowiedzi, które są merytoryczne a czepiasz się szczegółów - w dodatku błędnie. Nie zamierzam tu kolejny raz tłumaczyć różnic w postrzeganiu rzeczywistości, opisywać mechanizmów obronnych przeciw dysonansom poznawczym, czy roli jednostki w tradycyjnej społeczności i układów wiążących hermetyczne grupy. Po co - i tak to zignorujesz a przyczepisz się niuansów.

Więc odnośnie niuansów:

- Kosy są "równie starym narzędziem" - w sensie znanym od tysiącleci - dla Taplarczyków (czytaj przeciętnych ludzi) bez znaczenia jest, że sierp powstał parę tys. lat wcześniej niż kosa (a wcale tak do końca nie było - bo zrównywanie współczesnego sierpa z neolitycznym z krzemiennymi zbrojnikami to jak zrównywanie powozu z samochodem - funkcja ta sama, jeden zainspirował drugi ale technologia zupełnie inna). Zrozum - dla Taplarczyka kosa i sierp to narzędzia znane "od zawsze" - od pokoleń - ich perspektywa czasowa nie sięga dalej niż kilkadziesiąt lat (zresztą podobnie jest z większością współczesnych ludzi);

- Zrównywanie wierzeń ludowych z teoriami naukowymi (tu Archimedesa) jest demagogią - może sprawdź jakie myślenie magiczne prezentowali starożytni Grecy - w tym wielcy myśliciele (przykładowo Pitagoras miał bzika na punkcie bobu). Spróbuj zrozumieć, że ludzie tłumaczą sobie świat tak jak potrafią - jeśli mają potencjał i sprzyjające warunki (jak np w starożytnych Syrakuzach gdzie działał Archimedes) to tworzą coś (np uniwersalne prawo fizyki) co potem podziwiają następne pokolenia - w pozostałych 99% pozostaje to, co potomni nazwą "zabobonem".

- "pierwsza fabryka kos w XVIII w." - a kiedy miała powstać jeśli wtedy zaczęły działać manufaktury? - właśnie - "manufaktura" a nie "fabryka" (znasz w ogóle różnicę czy dopiero sprawdzisz w Wiki? - skoro czepiamy się szczegółów to proszę bardzo). Chcesz powiedzieć, że przed uprzemysłowieniem nie było produkcji? A słyszałeś o cechach rzemieślniczych? W tym o cechu kowalskim i jego wyrobach? To idąc twoim tokiem myślenia sierpy upowszechniły się tuż przed lub po otwarciu pierwszych "fabryk" sierpów - może podaj kiedy to było... Przed rewolucją przemysłową określenie "powszechnie dostępne narzędzie" oznaczało zupełnie coś innego niż po. Patrzenie na wszystko z perspektywy masowej produkcji gospodarki fordowskiej jest właśnie niezrozumieniem/niewiedzą, które ci zarzucam... lub ignorancją - wybierz co wolisz.

- nigdzie nie wyparłem się moich stwierdzeń z pierwszej wypowiedzi - właśnie się do nich odniosłem i wyjaśniłem - głównie wspomniany tam "kontekst" - dla Taplarczyków koszenie zboża kosą było właśnie złe, bo przez złamanie "tabu" oznaczało sprowadzenie nieszczęścia (czyli najczęściej głodu). Ty wiesz i ja wiem ze kosząc kosą nic takiego im się nie stanie - ale oni tego nie wiedzieli - i nikt im tego nie wytłumaczył, tylko po prostu (Kaziuk) narzucił nowy porządek.
Przykład: jeszcze w XX wieku powszechnie w Europie wierzono, że bicie poświęconego dzwona odganiało chmury burzowe - w monarchii Austro-Węgierskiej "dzwonnik burzowy" nawet dostawał państwową pensję. Zabobon? - oczywiście - ale spełniał on swoją rolę bo pozwalał się ludziom czuć choć trochę bezpieczniej.

- Gdzie napisałem że kosy pojawiły się w XIII wieku? - wyraźnie napisałem że wcześniej, a w XIII wieku przyniesiono ich nowoczesne wersje. Znów kłania się czytanie ze zrozumieniem.
Celtowie używający żelaznych kos, o których pisałem zasiedlali w ostatnich wiekach p.n.e. ziemie na Dolnym Śląsku, Wyżynie Głubczyckiej i Większość dzisiejszego woj. Małopolskiego - a nie Dolinę Saary czy Tamizy. Potem wg. większości badaczy weszli w skład twórców Kultury Przeworskiej obejmującej większość ziem polskich w następnych wiekach (opisywanych w czasach wojen Markomańskich jako Lugiowie - związek różnych plemion - wg. niektórych też słowiańskich) - ci sami, którzy stworzyli wielkie ośrodki przetwórstwa żelaza w Górach Świętokrzyskich czy na Mazowszu koło Pruszkowa. Do tego dodajmy celtyckie plemię Kotyngów zasiedlających Karpaty Zachodnie w tym po polskiej stronie kotliny Nowosądecką i Żywiecką, a o których rzymscy
autorzy pisali,że ich głównym zajęciem było wytwarzanie żelaza. Jeśli to nie oznacza, że żelazne narzędzia (w tym kosy) były znane na ziemiach polskich już ponad 2 tys. lat temu - to chyba będę musiał zacząć podawać przypisy do konkretnych katalogów zabytków archeologicznych...

- "Kosy nie kładziono pod kołyskę z powodów "logistycznych" - bzdura - nie było by to trudne - magiczną moc miało samo ostrze a nie cała kosa. Zresztą - tu przyznaję, że trochę się zagalopowałem z kategoryzowaniem - znalazłem przypadki (nawet zdjęcia z lat 50-tych) gdzie kosę, choć rzadziej też kładziono pod kołyskę (oraz sierp, siekierę, gwoździe). Co prawda nie z Taplar tylko z polskich Karpat.

- Sierpy sprzed 10 000 lat maja tyle samo wspólnego ze współczesnymi sierpami co z kosami - funkcję - bo sam kształt, sposób wytwarzania itd. już jest inny - pisałem o tym powyżej. To tak jak noże, miecze, sztylety, kindżały, mizerykordie i wszystkie inne narzędzia tnące pochodzą od krzemiennych "noży" z paleolitu, a pistolet, łuk, proca, balista, katapulta i armata pochodzą od rzuconego kamienia, który dał ideę broni miotającej pociskami.
Nawet nie wiemy czy to narzędzie sprzed 10 tys. lat ktoś nazywał "sierpem" - pewnie nie - a obecną nazwę nadali mu ludzie, którzy je tylko odkryli a nie wytworzyli czy używali. To tak jak z najstarszym na świecie "bumerangiem", który pochodzi z... Jaskini w Pieninach (sprawdź w Wiki "Obłazowa") - choć nie ma nic wspólnego poza zbliżonym kształtem z prawdziwymi bumerangami - narzędziami robionymi i nazywanymi tak przez Aborygenów - nawet nie mógł być ich pierwowzorem bo ludzie (neandertalczycy), którzy go stworzyli nigdy nie spotkali przodków aborygenów. I nikt go oryginalnie "bumerangiem" nie nazywał. Ale to już dyskusje wybiegające poza meritum więc kończę.

homonid

Ja nie czepiam się 'mniej istotnych szczegółów' tylko ewidentnych bzdur (jak ta moja o polinezji - przyznaję ze nie sprawdziłem tylko pisałem z pamięci a i tak nie była to tak horendalna pomyłka jak twoje choćby ta o 'dokładności koszenia kosą') które sam własnoręcznie napisałeś - a to jednak różnica zasadnicza...

Z porównaniem mnie do taplarczyków to popłynałeś - zdaję sobie sprawę że mozna wnikać w psychikę mordercy i sankcjonować jego zachowania ze wzgledu na traumy dziciństwa warunki społeczne i socjologiczne czy też problemy zdrowotne - można bo ty tak czynisz.... tak samo jak można bez wnikania ocenić morderstwo jako czyn zły z zasady i potepić go bez wzgledu na okoliczności... tak jak ja mam w zwyczaju... co nie oznacza że nie dostrzegam wyjątków...
Co ciekawe (i symptomatyczne) ty sam nie zauważasz swojego 'wartościowania' - no bo czym innym jest 'obrona' zachowań taplarczyków sankcjonowana ich 'odwiecznym stylem życia' jak nie zwykłą relatywizacją... więc chyba nie tylko ja wartościuję natomiast chyba tylko ja dostrzegam ze nie jestem jedyny...
Tam gdzie ty dostrzegasz mechanizmy obronne przeciw dysonansom poznawczym, czy roli jednostki w tradycyjnej społeczności i układy wiążące hermetyczne grupy - ja widzę zwykła ludzką zawiść... czyja ocena trafniejsza ?

Odnośnie 'odnośnie niuansów' :

1. Albo coś JEST równe albo NIE JEST - to jest podstawowa zasada rządząca logiką - kosa nie może być równie stara bo jest dzieckiem sierpa... dla taplarczyka wcale nie była RÓWNIE odwiecznym narzedziem skoro to sierp pomimo mniejszej wydajności traktowany był z wyższością w stos. do kosy która widać nadal po czesci była 'obca' a co przejawiało się w innym jej traktowaniu. Pytanie - dlaczego była tak traktowana? Nie przypadkiem dlatego że była bardziej obca i mniej zakorzeniony w kulturze niż sierp ? Zresztą nie ma to większego znaczenia bo ja tylko kontruję NIEPRAWDĘ którą napisałeś - a napisałeś: "Tak więc kosa jest równie starym i obecnym w ludzkiej kulturze narzędziem jak sierp"

2. Demagogią to jest przypisywanie tylko niektórym 'obserwacjom' włąsciwości naukowych - wszystkie w chwili powstawania sa czynione po to by uporządkować/zrozumieć swiat ale tylko niektóre są rzetelne i sensowne jak u Archimedesa natomiast inne są nierzetelne i głupie (jak 'Taplary' nie koszące żyta kosą) - spróbój zrozumieć ;) że to czy dane twierdzenie/wynalazek/prawo/mądrość stanie się NAUKĄ a nie ZABOBONEM zależy TYLKO i WYŁĄCZNIE od jakości merytorycznej tego twierdzenia/wynalazku/prawa/mądrości (czyli jego weryfikacji w praktyce) i zapewniam że wcale nie wiek powstania ma decydujące znaczenie co udowodniłem przykładem Archimedesa...

3. I ty mi zarzucasz że czepiam się szczegółów ;)))
Z całego 'akapitu' wyjąłeś tylko informację o powstaniu fabryki... a ja przytoczyłem wszystkie SUCHE FAKTY odnosząc się do zdania z twojego posta nr.1 cytuję "a kiedy to było tak że nie było innego narzędzia niż sierp? bo kosy są znane w Europie od ponad 2 tys. lat" które to zdania (jak by nie patrzeć) miały mnie poinformować/przekonać że włąściwie to na terenach Taplar (bo o nich piszemy) kosy znane/używane są od 2 tys lat... po czym ja zweryfikowałem tę kolejną już napisaną przez ciebie NIEPRAWDĘ pisząc że upowszechnienie się kos na terenie Polski następiło ok 400 lat temu czyli ok. XVI-XVII wiek - i że to raczej wtedy kosa dotarła do Taplar a nie jak sugerowałeś 2 tys. lat temu...
A ty wyskakujesz z zarzutem jakobym twierdził że upowszechnienie kos (hojnie dorzucasz jeszcze sierpy) zaczyna się od momentu powstania pierwszej fabryki (znów podeprę się cytatem)
"Patrzenie na wszystko z perspektywy masowej produkcji gospodarki fordowskiej jest właśnie niezrozumieniem/niewiedzą, które ci zarzucam... lub ignorancją - wybierz co wolisz."
Swoją drogą nie wiem co tu robi stary poczciwy Henry bo on nie wynalazł fabryki tylko usprawnił produkcję przez wynalezienie taśmy montażowej... i było to prawie 200 lat po powstaniu fabryki o której wspominałem...
Kto ma problemy ze zrozumieniem oraz ignorancją ?

4. To nie jest tak że nikt Taplarczykom nie wytłumaczył że można kosić kosą - oni po prostu nie chcieli wiedzeć - Kaziuk też był taplarczykiem (z tym że jak się okazało niezwykłym taplarczykiem) - na początku chyba najbardziej 'taplarczykowskim' ze wszystkich mieszkańców - ale miał też inną cechę - był ciekawy - dlatego najpierw wykopuje dół pod drzewem gdzi jakoby ukryte było złoto (i nic mu się nie dzieje) a potem sięga po kosę...
Tam gdzie ty widzisz zburzony ład ja widzę obalony zabobon i jedyną drogę do rządów rozumu - tu się różnimy... i nie wiem czy to dostrzegasz ale obaj OCENIAMY z tym że moja ocena wydaje mi się zdecydowanie bardziej pragmatyczna...
Przykład dzwonnika burzowego nie jest mi potrzebny - żyję w kraju gdzie jakiś czas temu kilku parlamentarzystów zmówiło oficjalną mszę w sejmowej kaplicy w intencji deszczu jako panaceum na panującą podówczas suszę... i miałem wrażenie że przynajmniej niektórzy święcie wierzyli że to najrozsądniejsze co mogą zrobić... a mamy XXI wiek

5. Swietnie - teraz proszę wykaż jeszcze że między Celtami zasiedlającymi ziemie na Dolnym Śląsku, Wyżynie Głubczyckiej i większość dzisiejszego woj. Małopolskiego 2000 lat temu a mieszkańcami Taplar ukazanymi w filmie jest jakikolwiek związek np. kulturowy (poza przypadkowym zamieszkiwaniem tego samego terenu) bo jeśli takiego związku nie ma to cała twoja linia argumentacyjna pada... Informacji z wiki mówiącej że upowszechnienie się kos na terenach Polski nastąpiło w XVI wieku chyba nie zaprzeczysz... a jednak ewidentnie sugerujesz że między Celtami a Taplarczykami jest bezpośredni związek czyli że kosa była używana bez przerwy od 2000 lat właściwie przez wszystkich zamieszkujących tereny współcczesnej polski - więc pytam - dlaczego do jasnej anielki rozpowszechnienie się tak banalnego wynalazku zajęło ponad - bagatela - 15 wieków ? I na czym własciwie polegało to upowszechnienie kosy skoro jak twierdzisz była znana ??

6. Miałem lepsze zdanie o twoim poczuciu humoru - ale nadal twierdzę że sierp łatwiej położyć pod kołyskę niż kosę - nawet tę pozbawioną trzonka i cięzko ci będzie tę tezę obalić... ;)

7. Dzięki za info o bumerangu - fajna ciekawostka ale cały akapit niewiele wnosi do dyskusji więc ograniczę się do podziękowań.

P.S. Napiszę jeszcze raz - obaj oceniamy postawy. Ty rozumiesz postawę taplarczyków i ich usprawiedliwiasz i rozumiesz postawę Kaziuka ganiąc go za nią - jak to napisałeś - bo burzy ład społeczny. Ja również rozumiem postawę taplarczyków tylko gdzie indziej dostrzegam motywację - oni nie strzegli w moich oczach żadnego ładu (zobacz z jaką ochotą pomagają Kaziukowi łamać pierwsze tabu - odkopywanie złota - gdy tylko łapią że nic mu się nie dzieje) W moich oczach chcą go ściągnąć z powrotem do bagienka kierowni zwykłą zawiścią - zazdrośni o to że on się nie boi łamać kolejne 'tabu' - bojący się tego że jak tak dalej będzie robił zostawi ich wszystkich o kilka długości... tak wieć sumując i zestawiając postawę Kaziuka (na początku typowego czy wręcz wzorcowego taplarczyka który dzięki indywidualizmowi, odwadze i ciekawości wybija się i porzuca zabobon za zabobonem wychodząc na prostą wiodącą do mądrości i porawdy) z postawą reszty taplarczyków - nie mam ani cienia wahania nazywając ich ciemnogrodem a jego rewolucjonistą... i jest to dokładnie taka sama ocena postaw jak twoje twierdzenie że Kaziuk burzy ład społeczny - bo wg. mnie on wprowadza porządek a nie burzy ład igdyby nie znalazł się wsród taplarów antyKAziuk (człowiek który zastępuje KAziukowi drogę podaczas koszenia a na którego Kaziuk podnosi kosę - to był chyba brat Kaziuka ale niestety ani jego imienia ani aktora który go grał nie pamiętam) to pewnie z koszeniem byłoby jak z tym wykopywaniem skarbu - wszyscy by się w końcu przyłączyli...
P.S. Na koniec pytanie demagogiczno-podchwytliwe - ciekaw jestem czy gdyby zbobon taplarczyków polegał nie na niekosszeniu kosą tylko dajmy na to na składaniu ofiar z dzieci pierworodnych - również dostrzegałbyś w nim jakąkolwiek wartość i przy próbie jego zmiany/porzucenia pisałbyś o burzeniu ładu ?

TruR

postaram się krótko bo robią się tu elaboraty....

Aby uporządkować - dyskusja sprowadza się do dwóch kwestii - 1. reakcji tradycyjnych społeczeństw na postęp; 2. obecności kos na ziemiach polskich. Więc:

Znów nie odniosłeś się do meritum mojej wypowiedzi. i znów zarzucasz mi trzymanie czyjejś strony - najwyraźniej celowo ignorujesz moją opinię z pierwszego postu:
"W takim kontekście działanie Kaziuka nabiera innego wymiaru - a co najważniejsze jest i dobre i złe równocześnie - podobnie jak przy reakcji wioski."
gdzie tu trzymam stronę Taplarczyków? To co robisz to klasyczna socjotechnika - wmawiasz mi poglądy poglądy z góry skazane na przegraną. Dzięki temu możesz się czuć zwycięzcą tej dyskusji.

To o czym ja piszę sprowadza się do słowa KONTEKST - i powtarzam to w kółko - dla ciebie jest on inny niż dla Taplarczyków. Ty w koszeniu widzisz postęp a oni podważanie sensu ich pracy.

Koszenie kosą jest mniej dokładne - tak napisałem i to podtrzymuję. Kosiłeś kiedyś zboże? lub pracowałeś przy żniwach? Czy może jesteś tylko teoretykiem? Co daje poczucie większej "dokładności" - koszenie wszystkiego jak leci (zboża z plewami), czy cięcie sierpem tego co wybierzesz i chwycisz w rękę a potem odłożysz? z czego masz potem mniej zanieczyszczone ziarno po młóceniu? w takim układzie cięcie sierpem już nie jest tylko "zabobonem" ale też trochę "praktyczne". Znów potrzebny jest KONTEKST.
Zresztą w samej scenie z filmu Taplarczycy jasno tłumaczą o co im "chodzi" kiedy pada kwestia: "a czy to o to chodzi, żeby było szybciej - czy lepiej?"

Z ocenianiem trafiasz kulą w płot - bo jak już napisałem ja nie trzymam żadnej strony, a poza tym osobiście nie wierze w dobro i zło - jako obiektywne i generalne oceny pewnych działań - nawet morderstw. Już wyjaśniam: dwóch facetów zabiło kilkudziesięciu ludzi z karabinu maszynowego, w tym: jeden strzelając do turystów i studentów na norweskiej wyspie, a drugi strzelając do szturmujących żołnierzy na Westerplatte. I co? - na poziomie samego czynu obaj są seryjnymi mordercami - ale kiedy poznasz KONTEKST pierwszego nazwiesz psychopatą a drugiego bohaterem. Nic nie ma znaczenia samo w sobie - dopiero uwarunkowania, otoczenie mu je nadają.

Porównując cię do Taplarczyków użyłem prowokacji - ale też chciałem zwrócić uwagę na schematy myślowe - podobne nawet kiedy same poglądy są różne.

- Właśnie wszystko równocześnie "jest" i "nie jest" - teraz to ty wykazujesz się konserwatyzmem i odrzucasz postęp - w tym wypadku nauki - już kilkadziesiąt lat temu w naukach społecznych pojawił się postmodernizm, który odebrał prawo do "jedynej prawdy" wprowadzając tzw. narracje - każde zjawisko społeczne, kulturowe jest niejednoznaczne i inaczej jest interpretowane przez różnych obserwatorów a tym bardziej uczestników. Sierp "jest" równocześnie starszy od kosy - na co wskazują znaleziska archeologiczne (narracja naukowca) ale też i "nie jest" starszy - bo oba narzędzia są znane od zawsze - "już nasi pradziadowie ich używali" (narracja Taplarczyka). I tak na prawdę nie ma tu znaczenia czy to "od zawsze" oznacza 400 czy 2400 lat

- Pisząc o tym kiedy kosy pojawiły się na ziemiach polskich odnosiłem się do twojego pierwszego stwierdzenia: "To był zakaz wynikający ze skostnienia i skrajnego tradycjonalizmu (wywodzącym się z czasów kiedy nie było innego narzędzia do koszenia)". Spytałem więc kiedy to takie czasy były kiedy NIE BYŁO innego narzędzia a nie kiedy kosy pojawiły się w każdym gospodarstwie. Czego tu nie rozumiesz? Cały czas piszę o tym od kiedy kosy są znane a ty upierasz się przy swoim. Nie spieram się z tym że pierwsza manufaktura kos powstała w XVIII wieku a w XVI wieku stały się bardziej popularne niż wcześniej - bo tu nie ma z czym się spierać. Dowodzę ci tylko że KOSA BYŁA ZNANA JUŻ DUŻO WCZEŚNIEJ NIŻ W XVI WIEKU. Czym się różni upowszechnienie od znajomości? Proszę: większość ludzi wie co to Ferrari i do czego służy ale nie wszyscy je mają. Ale to że go nie mają nie oznacza, że się go boją czy przypisują mu złe moce.

- To może podaj gdzie dokładnie te Taplary leżą to napiszę ci z jakiego okresu pochodzą najstarsze znaleziska kos. A co mają Taplarczycy wspólnego z Celtami? to samo co Rzymianami (prawo świeckie i kościelne), Grekami (naukę, kulturę), Judejczykami (wiarę) a nawet koczowniczymi Awarami, którzy przynieśli do Europy uprzęże, siodła i cały do dziś używany "osprzęt" dla koni. To że nie ma bezpośredniego kontaktu miedzy ludźmi czy nie mówią tymi samymi językami lub jedni nie są w prostej linii przodkami jedni drugich - nie oznacza, że nie następuje przepływ wiedzy, kultury, osiągnięć. Tak - Taplarczycy/Polacy są Słowianami a nie Celtami - ale to nie znaczy że nie korzystają z tego co Celtowie wymyślili. Z pieniędzy korzystamy wszyscy - a nie jesteśmy potomkami króla Midasa z Azji mniejszej.

- dowodzisz jedynie że o metodologi i historii nauki nie masz zielonego pojęcia - więc nie zamierzam dać się wciągać w bezsensowną dyskusję gdzie jest granica między nauką a myśleniem magicznym, wiarą, intuicją itd. Powiem tylko, że wcale nie jest to takie proste i nauka już nieraz zabrnęła w ślepe zaułki (nie przypadkiem w kolejnych dziedzinach ogłaszany jest "kryzys") lub diametralnie zmieniała kierunek rozwoju. Np w XVII w. po odkryciu Newtona równocześnie działały dwie "nauki" - w Anglii z prawem grawitacji a we Francji bez.

- już pisałem - więc tylko spytam w twoim stylu - a czy konkretnie w Taplarach znano kosy już od 400 lat? - prawdopodobnie Taplary wtedy nawet nie istniały - a na pewno nie w takim kształcie. Obracasz kotem ogona - i znów uciekasz do demagogi.

- jedno "tabu" jest nierówne drugiemu. Złamanie jednego zakazu nie oznacza gotowości do łamania wszystkich innych. To że zdarzy mi się przejść na czerwonym nie oznacza że wsiądę po pijaku za kierownicę. Piszę o sobie - bo inni te granice mają gdzie indziej. Najwyraźniej dla Taplarczyków granica przebiegał gdzieś między "złotem" a "kosą" i to, że są gotowi złamać jedno tabu nie oznacza automatycznie że zrobią tak z innymi. Zresztą tu symptomatyczna jest reakcja Kaziuka po kopaniu za złotem - wcale się nie cieszył że diabeł nie przyszedł i okazał się przesądem - tylko był zły ze złota nie było. Zresztą sam potem powiedział uczycielce coś, co jest świetnym komentarzem do dyskusji o przesądach i postępie: "A Pani myśli że mi teraz lepiej jak ja wiem, że tego złota tam już nie ma?"

homonid

Chwilkę byłem 'unplugged' stąd przestój ale już przechodzę do maeritum:

Twierdzisz że wmawiam ci poglądy, że twierdzę że oceniasz podczas gdy nie oceniasz...
Czyli twierdzisz że nie napisałeś zdania:
"Najczęściej przyjmują postawę obronną - nieraz agresywną. I taka jest ludzka natura - dlatego nie oceniam reakcji wsi negatywnie - bo rozumiem skąd ona się wzięła. "
Albo że nie jest ono oceniające/wartościujące ?
Oczywiście że oceniasz tylko sprytnie stawiając się 'pośrodku' - panu bogu świeczkę i diabłu ogarek... Twierdzisz/oceniasz że reakcja wsi 'nie jest zła' bo jest jak już to kilka razy napisałem 'usankcjonowana tradycją' a co ty tłumaczysz odrobinę bardziej zawile szeregiem procesów społeczno-kulturowych... natomiast postawę Kaziuka również oceniasz i to dość jednoznacznie negatywnie bo jak napisałeś 'burzy ład społeczny' (pozytywów postawy Kaziuka nie wymieniłeś więc pomimo wpisu w pierwszym poście jego postawę oceniasz dość jednoznacznie) z tym że stosując sprytny zabieg socjotechniczny ;) kryjesz się zdaniem - 'ja nie oceniam tylko rozumiem postawę'... a defacto oceniasz ale uparcie nie chcesz tego zauważyć

Mam wrażenie że to ty nigdy nie kosiłeś kosą ani sierpem i jesteś totalnie zielony w tej materii... gdybyś miał choć seledynowe pojęcie wiedziałbyś dokładnie że to co skosisz nie ma większego wpływu na ziarno (bo do tego by oddzielić ciężkie ziarno od lekkich plew służy proces młucenia) więc to co kosisz ma wpływ własciwie tylko na słomę (która jest produktem ubocznym ale jednocześnie dość cennym surowcem) i w tym znaczeniu koszenie sierpem jest ewidentnie LEPSZE (jak mówią taplarczycy) bo ścinasz niżej i masz tej słomy więcej... w skali kilkuhektarowego pola te ok.5-10% długości jaką zyskujesz stanowi wartość... z tym że słoma w czasach kiedy toczy się film straciła już dużo ze swojego dawnego znaczenia w gospodarstwie choćby poprzez fakt zastosowania dachówki...
Natomiast setnie rozbawiło mnie twoje przekonanie że kosząc sierpem 'omijasz' niejako pojedyncze 'chwasty' o ile dobrze zrozumiałem to co napisałeś:
"cięcie sierpem tego co wybierzesz i chwycisz w rękę a potem odłożysz". Czyli sugerujesz że tnący w ten sposób weryfikuje co tnie i w ten sposób 'poprawia jakość' ?
Ty naprawdę uważasz że tak wyglądało koszenie ;)? Pole po takim koszeniu byłoby pełne pozostawionych pojedynczych roślin lub ich 'kępek' (maku rdestu łubinu innych zbóż i traw czy co tam jeszcze innego zachwaszcza uprawy) a sam proces koszenia trwałby kilkukrotnie (jesli nie kilkunastokrotnie) dłużej niż trwał... przyznasz że takie koszenie byłoby bez sensu...
Alternatywą (jedyną wg twojej teorii koszenia sierpem) jest koszenie w taki sposób że wszystkie pojedyncze chwasty są koszone oddzielnie - czyli koszący chwyta pojedynczą roslinę-chwasta i odcina ją sierpem - nie sądzisz że bardziej do takiego procesu nadawałby się krótki prosty nożyk ? więc po co ten nożyk miałby ewoluować w sierp a potem kosę ?
Jednym słowem ta twoja teoria się kupy nie trzyma - bo albo koszę sierpem (lub jego 'upgrade-owaną' wersją czyli kosą) żebym nie musial ścinać pojedynczych ździebeł albo korzytsam z narzędzi przystosowanych do podcinanai łodyg wielu roślin na raz jak to ma m-ce w przypadku sierpa/kosy...
Proces o który posądzasz sierp nazywa się pieleniem i następuje w początkowym etapie życia rośliny - póżniej jest już że tak 'skolokwializuję' - po jabłkach ;)

Odnośnie kos klasycznie odwracasz kota ogonem ;) - bo albo były narzędziem elitarnym (jak ferrari) i przez 1500 lat nikt (pomimo występowania) ich nie spopularyzował bo (i tu czekam na twoją teorię tłumaczącą takie kuriozum...)
albo kosy znajdowane w osadach celtyckich NIE miały nic wspólnego z kosami których używali taplarczycy - czyli tymi które przynieśli na nasze słowiańskie ziemie (jak sam piszesz) osadnicy niemieccy w XIII wieku i ich popularyzacją (czyli upowszechnieniem tak pospolitym że NAWET 'na koniec świata' czyli do Taplar dotarły) aż do XVI wieku kiedy to uznano że można o nich mówić jako o narzędziu powszechnym. To zwykła ALTERNATYWA w której jedna teoria ma miażdżącą przewagę logiczną nad drugą... nie muszę chyba pisać która nad którą...

Zarzucając mi brak wiedzy w metodologi i historii nauki odsłaniasz jedynie swój wąski horyzont, brak elastyczności i toporność wnioskowania - relatywizując naukę jako taką na przykładzie zabobonu jakim (przez chwilę) okazało się francuskie podejście do grawitacji (z czasem oczywiście zweryfikowane - jak wszystkie osiągnięcia naukowe i jak wszystkie, poddawane nieustannej krytyce) pokazujesz tylko że albo nie przeczytałeś albo nie przemyślałeś mojego wpisu... Realtywizujesz do tego stopnia że niedługo zaczniesz twierdzić że wszystkie osiągnięcia nauki (w tym np. prawo Archimedesa) można podważyć... a granica do której zmierzasz w takim wnioskowaniu niebezpiecznie ociera się o słówka zaczynające się literą 'a' (tylko nie wiem o które bardziej) - absurd v anarchia...

Ty twierdzisz że taplarczycy (wrzucasz do wora wszystkich oprócz Kaziuka) nie byli skłonni do łamania kolejnych 'tabu' - ja widzę jednostajny proces łamania jednego za drugim (szkoła, prąd, złoto) powstrzymany przez konflikt dwóch jednostek - najbardziej reformatorskiej (Kaziuk) i najbardziej konserwatywnej (jego brat-jak już pisałem nie bez kozery jest to brat Kaziuka) - wieś jest obserwatorem - raczej konserwatywnym ale i na tyle nowatorskim by akceptować kolejne zmiany...
A dlaczego Kaziuk jest zły i wypowiada słowa "A Pani myśli że mi teraz lepiej jak ja wiem, że tego złota tam już nie ma?" - bo RÓWNIEŻ jest taplarczykiem i jak kązdy człowiek nie jest zero-jedynkowy tylko ma odcienie szarości... z tym że jak już pisałem taplarczykiem niezwykłym - nie bezmyślnie konserwatywnym taplarczykiem (jak brat) nie biernym taplarczykiem (jak większość mieszkańców wioski) a rewolucyjnym/reformatorskim/odważnym taplraczykiem
- takim bez których ludzkość nadal 'mieszkałaby w jaskiniach a na randki umawiała się za pomocą maczug' ;)
- a którą to postawę tak mocno gloryfikuję w kontrze do reszty (czyli bierności i tępemu konserwatyzmowi przejawianemu przez realaną i mentalną 'wiochę')

TruR

@TruR. Kompletny brak logiki czy zwykłe czepialstwo ? Odnoszę się do pierwszych postów bo reszta to już desperackie brnięcie na które szkoda czasu i uwagi.

silent__hunter

Kolega da radę sklecić jakieś meritum czy tak tylko wpadł żeby sobie beknąć ?

TruR

A po co ? Swoją porcję meritum kolega już dostał, puścił mimo uszu i radośnie zajął się "młuceniem". Mam tu na myśli nie tyle ortografię co sposób rozumowania i argumentowania.

silent__hunter

Widzę że kolega ma nadal problem z treścią żołądkową więc zalecam renigast albo coś w podobie... kto wie - może nawet przejdzie i wreszcie odblokuje te bidne bezrobotne synapsy...

silent__hunter

Interlokutor - choć bardzo elokwentny - nie zauważa, że prezentuje postawę oceniającą i w ten sposób, choć nie godzi się na "zabobon" w rzeczywistości ustawia się po jednej ze stron, i to nie po tej, po której by chciał ;)
Oglądałam po raz pierwszy film mając 20 lat i podbierałam go podobnie jak TruR - nigdy nie stał się przyczyną żadnej dyskusji i więc nie umiem ocenić, czy przekonałby mnie rozmówca - ale myślę, że trzeba czasu i perspektywy lat, żeby złapać dystans i nie oceniać ludzi.
To w sumie ból naszych czasów, że kult młodości prowadzi do przekonania, że młodzieńcza zapalczywość niesie ze sobą obiektywną słuszność.
Nie twierdzę oczywiście, że masz pod sześciesiątkę ;) ale to przywilej młodości łatwo wydawać osądy i nie chadzać na kompromisy :)

ocenił(a) film na 8
TruR

Co do pokrycia dachów - Kaziuk mówił, że przez cień dębu dach mu gnije, wątpię więc, by był pokryty dachówką.
Gdzieś wcześniej mówisz, że akcja dzieje się w XIX wieku - w rzeczywistości jest to wiek XX.

lenka96

Pisząc o XIX wiecznej wsi miałem prawdopodobnie na myśli mentalność mieszkańców - akcja filmowa jest osadzona oczywiście w wieku XX. (lata po II WS - motocykl absztyfikanta nauczycielki jest powojenny)

ocenił(a) film na 8
TruR

Co do zabobonu to w książce była opisana pewna historia. Myślałam, że to w dużym stopniu inwencja twórcza autora, jednakże babcia opowiedziała mi bardzo podobną. Sama mówi, że nie pamięta, by ktoś kiedyś żął zboże sierpem (rocznik '49, od urodzenia na wsi), ale że pewna ciotka opowiadała taką historię:
"Były kiedyś kłosy do samej ziemi, chleba nie brakowało. Aż kobity zaczęły dzieciakom tyłki chlebem podcierać. Pan Jezus się wkurzył i zaczął od dołu zboże obdzierać. Matka Boska zatrzymała go i powiedziała, żeby zostawił - dla kotka i pieska. Teraz dzięki kotkowi i pieskowi mamy choć trochę ziarna".

ocenił(a) film na 8
TruR

"Do zbioru żyta i pszenicy, tych podstawowych zbóż uprawianych przez wszystkich gospodarzy, używano sierpa i kosy. Zapyta ktoś dlaczego używano jeszcze archaicznego sierpa, skoro od stuleci już istniała kosa? Otóż dlatego, że większość dachów wiejskich zabudowań była pokryta słomianą strzechą. Do tego była potrzebna wyselekcjonowana, prosta żytnia słoma, z której sporządzano specjalne płaskie podwójne "snopki" do mocowania na łatach dachu. Takiej słomy nie można było uzyskać ścinając zboże kosą, nie mówiąc już o pojawiających się maszynach -żniwiarkach na polach folwarków dworskich.

Gdy więc nadeszła pora zbiorów - żniwiarze, głównie kobiety, ustawiały się szeregiem i - jak przed wiekami - sprawnie żęły zboże. Ścięte garście układały najpierw tuż za sobą na ściernisku, a następnie - po sporządzeniu z tego zboża powrósła - na nim układały snop z użętych garstek. Snopa jednak nie wiązały. To musiał już wykonać na koniec dnia pracy sam gospodarz lub inny mężczyzna silny w ręku i to specjalnym "kołkiem" (to taka krótka, lekko zaostrzona pałka). Przyziemne końce takiego snopa tzw. ozdery, musiały być bardzo wyrównane, a pod powrósło nie można było wsunąć nawet palca. Z tak powiązanych snopów gospodarz ustawiał rzędami półkopki. Taką półkopkę układało się z rzeczywiście trzydziestu snopów (stąd nazwa), ułożonych krzyżowo i przykrywało niby daszkiem, głowicą sporządzoną z jednego rozłożonego snopa.

W takich półkopkach zboże schło około 2 tygodni, po czym było zwożone do stodół lub układane w sterty. Snopy miały ustaloną zwyczajem objętość i nawet stanowiły miarę w określaniu wydajności z hektara, a także w różnych wzajemnych rozliczeniach, w odszkodowaniach za wyrządzone nieumyślnie przez zwierzęta szkody w uprawach, również jako zapłatę za uprawianie zboża na wydzierżawionym polu (na tzw. "trzeci snop").

Nie znaczy to jednak, że nie używano do żniw kosy. Sierpami żęto tylko część żyta, przeznaczonego głównie na słomę do krycia dachów, bądź innych celów w gospodarstwie domowym. Większą część żyta i wszystką pszenicę zbierano specjalnie przystosowaną kosą. To przystosowanie polegało na uzbrojeniu zwykłej kosy wierzbowym lub leszczynowym pałąkiem, dzięki któremu można było kosić zboże "na ścianę". Za każdym kosiarzem szła kobieta i "podbierała" ścięte zboże układając w snopy."


Co do sierpa, to u mnie też jest jeden, muszę zapytać starszych z rodu, kiedy ostatnio nim koszono. Jako kilkuletnie dziecko myślałam, że po prostu kilkadziesiąt lat temu kos nie było - stąd te sierpy wciąż obecne w gospodarstwach. :D

lenka96

Za moich czasów kosy wuj używał jedynie do podkaszania trudnodostępnych dla kosiarki mechanicznej (potem snopowiązałki i - lata pózniej - kombajnu) miejsc na polu (przy rowie, wokól słupa) a sierp widziałem jedynie wiszacy gdzieś w stodole i nie przypominam sobie by był użyty do czegokolwiek - z jednym wyjątkiem... po skoszeniu kosą mechaniczną na polu zostawał równy pokot skoszonego zboża które trzeba było związać w snopy - sierp służył do podbiernania wiązki zboża 'na snopek' który zawiązywało sie wokół 'powrozem' z kilkunastu ździebeł - nigdy natomiast nie widziałem by ktokolwiek cokolwiek tym sierpem kosił...

ocenił(a) film na 8
TruR

"nie widziałem by ktokolwiek cokolwiek tym sierpem kosił..."
Bo sierpem można żąć, nie kosić. ;)

A snopowiązałka to był bajer... Mogłam sobie na niej siedzieć podczas żniw. :D

lenka96

Raczej 'sierpić'... ;))

A ta wiązałka to taki był bajer że się co pięć minut sznurek (w czasach gdy w każde wakacje bywałem 'na wiosce' to był towar lukusowo-deficytowy) urywał i trzeba było (bez sierpa w garści do pomocy) snopy wiązać w trybie manualnym... ale fakt że wiązałką 'na koźle' mozna bylo jezdzić turystycznie - w porównaniu do jazdy 'na koźle' zwykłej kosiarki mechanicznej - gdzie trzeba było dwumetrowym kijaszkiem (w zastępstwie wiązałkowego 'wiatraka') nagarniać zboże...

ocenił(a) film na 9

Od Obejrzenia filmu zostałeś od tak ateistą?? Wybacz ale to troche śmieszne.To dowód jaki wpływ mają na nas media

użytkownik usunięty
bombka89

Nie, nic takiego nie napisałem, jeszcze raz powtarzam - był to impuls, który po latach wykorzystałem w chwili zwątpienia. Głównymi argumentami były:
- hipokryzja wierzących - chodzenie na msze 'bo tak trzeba",
- beznadziejna wiedza naszych katolików o "Biblii", wielkich osobach katolicyzmu, Janie Pawle II,
- Rydzyk,
- PiS,
- rzekome nawrócenie Kwaśniewskiego,
- Richard Dawkins, niezwykle inteligentny i przekonujący człowiek,
- Kościół(kasiarstwo, pedofilia, traktowanie JP2 jak Boga),

To były główne powody.

ocenił(a) film na 9

Ok,To ja źle zrozumiałam.

użytkownik usunięty

Eee.. to kiepskie powody do bycia ateistą. Jak już coś to przemyślanie typu Dawkinsa na pierwszym miejscu. Np. hipokryzja większości katolików to wg mnie jeszcze nie powód by w Boga/bogów nie wierzyć...

użytkownik usunięty

Użyłem myślników, a nie punktów, więc kolejność wymieniania powodów nie wpływa na ich rangę.

Polecam lekturę: "Fala jest morzem" Jaegera - może uda Ci się rozdzielić kościoły i religie od rzeczywistości transcendentnej.
Niezgoda do pierwszy krok - potem warto pójść dalej, by nie zostać w pustce ;)

A co ma wybór między kosą i sierpem do wiary katolickiej? Wtf?

użytkownik usunięty
jporuba

No @halflife12 wytłumaczył to wyczerpująco, radzę czytać wszystkie posty w dyskusjach - bez sensu każdemu z osobna je tłumaczyć.

ocenił(a) film na 8

Ja też nie rozumiem, co ma piernik do wiatraka?

użytkownik usunięty
robert418

Byłem przekonany, ze chodziło o jakiś zabobon, że kosa kojarzy się z diabłem. Kto będzie kosił kosą a nie sierpem ten sprowadzi grzech na wioskę - tylko o to mi chodziło, nic więcej.

Nie rozumiem związku. Przeczytaj książkę albo chociaż zobacz w całości film. Nie kosili kosą żyta z powodu wiejskiego przesądu. Mówili, że kosą ścina śmierć. Z żyta robiono mąkę na chleb, który daje życie i nie chcieli łączyć jednego z drugim bo to pech.

alien_2

A to nie chodziło o konopie ? Bo ja tak zrozumiałem tytuł.

ocenił(a) film na 8

Temat o wierze, dzięki któremu dowiedziałam się sporo o technicznych aspektach koszenia.... Na serio - uważam, że jeden film, i to nie w całości, to jeszcze nie jest powód do wywrotki światopoglądu o 360 stopni. Tak samo jak nie uwierzyłabym człowiekowi twierdzącemu, że nawrócił się na katolicyzm, bo obejrzał 'Pasję' Gibsona albo 'Ben Hura'.

użytkownik usunięty
TangoAndWaltz

To był tylko jeden z powodów zostania ateistą, trochę przesadziłem jak pisałem ten komentarz.

Czy ktoś z Was zna jeszcze jakieś filmy, które również mogą prowadzić do zwątpienia, które pokażą jaki naprawdę jest KRK. Mam tutaj na myśli pozycje, które w subtelny sposób poprowadzą do autorefleksji. Proszę o pomoc.

użytkownik usunięty
internauta7

Richard Dawkins "Bóg Urojony" jak książka, to we mnie przelało czarę goryczy.

ocenił(a) film na 10

Kolejny "nawrócony" przez Dawkinsa :) Dawkinsa zarzucającego ludziom, że idą za bogiem, zaciekle próbującego udowodnić, że nie istnieje i Dawkinsa, który nie spostrzegł, jak sam stał się bogiem dla szarej masy agnostyków i "ateistów jednej książki" (ewentualnie jeszcze kanonicznego "samolubnego genu") ;) Tak, jak pisze MegaSzczota, wiara i nauka rozmijają się, ale dla takiego wątpiącego taki Dawkins jest przecież świetnym potwierdzeniem tego, co roi się w głowie właśnie po obejrzeniu takiej "Konopielki".

Redliński nie wyśmiewa wsi, ale pokazuje, jak widzą ją ludzie tacy, jak Ty. Celowo ośmiesza, by wywołać refleksje. Ci ludzie byli szczęśliwi, kosząc sierpem, cokolwiek by to znaczyło. I nieważne, czy był to sierp, nożyczki, nóż czy scyzoryk. Każda nowość spotyka się z oporem i niezgodą. Tak samo było w przypadku ścinania "świętego" drzewa.

btw., co ma zakłamanie Kościoła, pedofilia, rydzyki i tradycja koszenia sierpem do istnienia Boga, bo nie rozumiem? :)

użytkownik usunięty
miserere

Już to było tłumaczone powyżej, nic nowego nie wniosłeś/wniosłaś bo ni cholery nie idzie określić płci po nicku. No i co wobec tego - nigdzie nie pisałem, że nie zgadzam się z taka interpretacją. Przez 1000 lat społeczeństwo zostało przesiąknięte Kościołem nie mogę zatem mieć pretensji za to jak było wtedy i jak jest dzisiaj.

Pytasz się co ma koszenie sierpem do całego cyrku związanego z Kościołem - w sumie nic jeśli chodzi tylko o przyzwyczajenia i histeryczny konserwatyzm. Inne religie pewnie mało by zmieniły w tym temacie. Pewna osoba tłumaczyła mi znaczenie tego filmu i jak tylko usłyszałem słowo "zabobon" od razu wpadłem w furię antykościelną. Takim byłem ateistą wtedy, teraz wojowniczy charakter mocno przygasł, ale nie znalazłem przez ten czas ANI JEDNEGO impulsu aby znów uwierzyć.

ocenił(a) film na 10

Skoro na samo słowo "zabobon" wpadłeś w furię antykościelną (co jest równie naiwne, jak zdanie "Film, dzięki któremu jestem ateistą"), to mówi samo za siebie ;) Proponuję obejrzeć "Konopielkę" w całości, by kierować się swoją własną interpretacją, a nie interpretacją "pewnych osób", które, jak sam widzisz, wprowadzają w niepotrzebne "furie". Mam nadzieję, że dziś Twoje poglądy są umotywowane czymś więcej niż zachwytem nad Dawkinsem, postawą wielu katolików i obrzydliwym, pedofilskim, kościelnym bajzlem.

Może i nie wnoszę nic nowego, ale i nie sądzę, by fakt, czy wierzysz/nie wierzysz miał jakiekolwiek znaczenie w dyskusji na filmwebie o Konopielce.

użytkownik usunięty
miserere

Nie zachwycam się Dawkinsem, dużo mi się w nim nie podoba. Prawdę mówiąc on też był tzw. przystankiem aby samemu dojść do tego w co wierzę a w co nie. Męczy mnie już antyklerykalizm i z czasem pewnie we mnie zaniknie. Tu muszę przyznać rację, że była/jest na to moda, a każda moda ma krótki żywot. Na pewno to nie jet moją pasją. Może kiedyś obejrzę "Konopielkę" w całości, tym bardziej, że jest na Youtube.

ocenił(a) film na 8

nie chrzań. to tylko znaczy, że zawsze nim byłeś, jakem ateistka. chyba że jesteś z tych, co to zmieniają światopogląd, ilekroć obejrzą jakiś film

użytkownik usunięty
schschfikation

Przeczytaj wszystkie komentarze - nie był to główny powód tylko jeden z wielu aż się ich tyle uzbierało, że argumentacja za wiarą przegrała.

ocenił(a) film na 10

Tylko że to był przesąd wiejski nie mający z wiarą nic wspólnego, to tak jakbyś napisał że widząc że oni nie przechodzą pod drabiną dali Ci impuls do zmiany światopoglądu.

Chłopie to tylko film w krzywym zwierciadle coś jak Dzień Świra. Na wsi zawsze było pełno zabobonów i to jest tradycja wsi. Wiara nie ma z tym za wiele wspólnego.