PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=714479}

Kot w butach: Ostatnie życzenie

Puss in Boots: The Last Wish
7,7 36 487
ocen
7,7 10 1 36487
7,0 28
ocen krytyków
Kot w butach: Ostatnie życzenie
powrót do forum filmu Kot w butach: Ostatnie życzenie

„Kot w butach: Ostatnie życzenie”. Czyli animacja dla dorosłych mocniejsza od „Shreków”.

To nie pierwszy film z kotem w roli głównej. Były już pełnometrażowe, był także serial. Ten jednak uważam za najlepszy i najpoważniejszy ze wszystkich dotychczasowych produkcji.

Zarys fabularny pierwszych minut animacji, jak i co widać na trailerze.
Tytułowy Puss (imię w oryginale, w Polsce tłumaczone jako Puszek Okruszek) jest beztroskim awanturnikiem i przestępcą, wersją średniowiecznego gwiazdora, mieszaniną Gastona z „Pięknej i Bestii”, Zorro oraz Dravena z „League of Legends. ale też trochę Wiedźminem ratującym ludzi przed potworami. Bije się, bawi, podrywa kocice, pije trunki. Jest wielbiony przez tłumy, a zakałą władz i stróżów prawa. Pewnego razu z własnej winy doprowadza do nieszczęścia. Po usłyszeniu wyroku lekarza Puss traci grunt pod nogami, nie dowierza w to, że jego życie zmieni się o sto osiemdziesiąt stopni, bo uważa siebie za nieustraszonego, nieśmiertelnego i niezniszczalnego. Jego egzystencja staje się dla niego udręką, wpada w depresję. Jednak niespodziewanie nadarza się okazja, aby wszystko odkręcić – z nieba spada gwiazda mogąca spełnić życzenie. Puss decyduje się skorzystać z okazji i odzyskać to, co utracił, jednak nie jest on jedynym, który chce zdobyć moc gwiazdy.

Brzmi trochę jak fabuła „Gwiezdnego pyłu” i nie przypadkiem, bo obie produkcje mają wiele cech wspólnych, jak motyw drogi, wątek romantyczny, sprawy związane z nieśmiertelnością oraz wykorzystanie życzenia w złym celu.

Animacja nie jest dla dzieci, przynajmniej tych w wieku przedszkolnym. Nie zrozumieją problematyki filmu, która dotyczy dorosłych, nie wyłapią czarnego humoru związanego z klasycznymi bajkami. I najsilniejsza karta – będą się bały scen z zabijaniem ludzi i wilka (rodzice wychodzili z dziećmi z kina). Co najwyżej obejrzą „bajkę o psie, niedźwiedziach i kotach”.

Wzorem „Shreków” będzie i tym razem masakrowanie bajek znanych z dzieciństwa, choć pojawi się znacznie mniej baśniowych bohaterów. Zwykle mam tak z animacjami, że rzadko która postać się w nich dla mnie wyróżnia. Jak próbuję jakąś przywołać na myśl, nic nie przychodzi mi do głowy, musiałabym wspomóc się Google. Po prostu te postacie istnieją, odgrywają swoje fabularne role. W „Kocie w butach: Ostatnie życzenie” pojawia się jednak bohater, który staje się kultowy. Dlatego warto poświęcić mu osobny akapit.

Premiera była ponad miesiąc temu, a już w internecie powstało masę fan artów tej postaci i niewykluczone, że będzie często pojawiać się na imprezach cosplayowych. A jest nim wilk. Można by odnieść się tu do psychologii i silnego współczesnego kultu sentencji memento mori, ale chyba bardziej chodzi o to, że wytwórni Dreamworks udało się stworzyć świetnego bohatera, pasującego prędzej do okładek zespołów metalowych niż animacji dla dzieci. Dosłownie wszystko jest genialne w tej postaci: wygląd, odpowiedni wybór gatunku zwierzęcia (skojarzenie z Kindred z „League of Legends, gdzie wilk pełni taką samą rolę, co tutaj), otaczająca ją aura (uczucie pustki, przygnębienia, strachu), przerażający dźwięk zwiastujący jej nadejście, jak i pojawia się sporadycznie, że widz nie może się nią znudzić. Wilk jest całkowicie neutralny, pracuje i spełnia swoją rolę. Kupuje ten film. Obok niego nieźle wypadł też świerszczyk-sumienie (kolejna parodia „Pinokia”).

Animacja jest pełna nawiązań, jak i niesie kilka przesłań. Główne jest takie, aby nie szastać na lewo i prawo czymś, co jest bardzo cenne i wydaje się niewyczerpane. Inne, że każdy sam powinien wiedzieć, co czyni go szczęśliwym, ale też znać w tym umiar, dlatego gdy uszczęśliwiać próbują inni, robić coś dla czyjegoś dobra, w rzeczywistości mogą na taką osobę sprowadzić cierpienie. Poruszany jest też wątek emerytury, strachu przed śmiercią u kresu życia i łagodnienia w tym okresie, także nawiązywania kontaktu z osobami, które wcześniej były ignorowane.

Cała fabuła jest przyjemna, co chwilę dzieje się coś nowego, jest dużo walk, a brakuje nudy. Nie denerwuje nawet „śmieszne zwierzątko”, które okazuje się kimś w rodzaju terapeuty.

Za minus animacji uważam niezgodność charakterów kota z tym ze „Shreków”. Tam był poważnym typem ukrytego asasyna, samotnego najemnika, lubił trzymać się na uboczu, ale też pasowało mu znajdowanie się w cieniu przyjaciół. Tutaj jest żądnym tłumów celebrytą, lekkoduchem, wesołkiem, który się popisuje. Zdecydowanie wolę kota ze „Shreka”. Osobiście nie podobały mi się też sekwencje komiksowe jak w „Spider-Man Uniwersum” (animacja uważana za hit, ale mnie wynudziła), które pojawiają się w każdej scenie dynamicznej walki.

Czy warto oglądać? Powiem, że prawie w tym samym czasie widziałam „Kota” i „Avatara 2”. Drugi film mi się podobał, ale to „Kota” wolałam obejrzeć dwa razy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones