Patrząc na to "dzieło" w kategorii sensacji, rozrywki itp to film jest poprawny. Lekko się go ogląda, nie trzeba na nim zbytnio myśleć, jest cholernie przewidywalny dlatego w trakcie oglądania można poświęcić trochę czasu na wybór chipsów do piwa, pogadać z kumplami, skoczyć na fajkę itp.
"Królestwo" wpisuje się w kanon amerykańskich filmów wojennych, w których
1. pierwsze primo - Amerykanie są zawsze najlepsi, najmądrzejsi, mają najlepszy sprzęt, zawsze celnie strzelają, są narodem miłującym pokój i demokrację - zbawiciele świata w ludzkich postaciach. I nawet fakt, że jeszcze w latach 60tych czarni nie mieli nawet co marzyć o nauce w normalnej szkole a do dzisiaj indianie trzymani są w rezerwatach jak zwierzęta nie zmieni faktu, że Ameryka to kraj miłujący wolność i chrześcijański szacunek dla bliźniego.
2. drugie primo - wróg jest zawsze idiotą nie mającym prawa istnieć. Jak ktoś nie lubi coca coli i mcdonalda jest be i fe. Wróg to brudas, głupek, jego karabin zawsze się zacina, strzelać nie potrafi z powodu zeza zbieżnego, jest przepocony, śmierdzący itp.
Film ode mnie dostaje 5/10 - z powodu niezłych efektów pirotechnicznych:)