Bardzo podobał mi się ten film. Ashraf Barhom bardzo dobrze zagrał postać tego pułkownika, a Chris Cooper błyszczał na drugim planie (jak zawsze). Jednak cały czas intryguje mnie akcja na autostradzie. Terroryści jakoś dowiedzieli się o grupie Amerykanów i szykowali na nich zamach. Widzimy więc, że ludzie Abu Hamzy mają zdjęcia naszych bohaterów, montują bombę w mercedesie, mają ubrania z ładunkami. Przez cały film ludzie z FBI jeździli w konwoju czterech czarnych chevroletów suburban. Podczas zamachu na autostradzie jeden się od nich odłączył, później okazało się że to terroryści. I tu pytanie - czy policjanci z ochrony działali razem z terrorystami czy może to zamachowcy sami zmontowali sobie takiego chevroleta jak miała policja i przebrali się za ochronę konwoju. Z filmu nie wynika żeby ktoś śledził agentów FBI na autostradzie i zrobił podmianę czwartego suburbana; mercedes z bombą też nie jechał za nimi - wyskoczył nagle z przodu. Przed tą akcją, kiedy stali przy bramie z zaporami przyglądał im się wrogo strażnik w kominiarce - kim był? (czyżby i w tym filmie powycinali sceny istotne dla fabuły, by potem dodać jako bonus na dvd?)
( Na marginesie- podczas strzelaniny chyba jechali na kodzie na niekończącą się amunicję ;) )