Amerykance gina za granica, wiec Amerykance jada na miejsce zbrodni by dokopac tym zlym i po sprawie, w miare logiczne, sensowne, sprawdzone acz przejedzone gowienko... tutaj jednak calosc nabiera zupelnie innych ksztaltow. Przez spora czesc filmu konfrontuja sie ze soba dwie zupelnie rozne kultury, dwa rozne swiaty. Film nie narzuca zlej strony konfliktu, raczej naiwnie chce pokazac iz wspolnymi silami, obydwie strony moga osiagnac porozumienie i wspolny cel. Koncowa scena (a raczej dialog) jest jedna z lepszych jakie mialem okazje ogladac, podsumowujac tak naprawde to o czym jest ten film... o tym ze w wojnie nie ma zwyciescow, wszyscy przegrywaja az nie zostanie nikt z kim mozna by walczyc.