Widzę że pojawiło się wielu zacnych historyków którzy przeczytali wszystkie książki na temat tego okresu w Hiszpanii, i znają od podszewki cały przebieg wojny domowej i czasów po. Ale najpierw krótka recenzja filmu. Film został podzielony na dwie części, gdzie w jednej hiszpański kapitan toczy walkę z partyzantami (prawdopodobnie komunistami nie zostało to stwierdzone a bojówek było wiele) i część magiczną gdzie był Faun, wróżki i cała ta magiczna otoczka. Oba światy w jakiś sposób przeplatały się ze sobą, ale szczerze mówiąc dla mnie była to tandeta, chęć zrobienia czegoś co przerosło kompetencje reżysera, film bez tej części byłby znacznie lepszy mimo że całkiem inny.
Teraz do wielkich historyków najeżdżających na republikanów i wrzucających do wora wszystkich jako złych komunistów. Wystarczy wziąć jakąkolwiek książkę i poczytać, można się zorientować że frakcji było multum POUM, CNT, FAI, PSUC i tak można wymieniać bez końca, komuniści doszli do władzy dopiero później, na początku była to piękna idea stworzenia lepszego świata. A nie komunistyczna rzeź. Co do palenia kościołów kler zasłużył sobie na to, istnieją różne metody zabijania, co kościół robił przez wieki.
Możliwe, że jesteś historykiem, studentem historii lub po prostu interesujesz się historią i irytuje Cię wizja twórców tego filmu. Mnie też irytują np. "Chirurdzy", bo jestem studentką medycyny. Jednak może należy brać ten film trochę z przymrużeniem oka. To nie jest dramat historyczny i nikt nigdy nie mówił, że nim jest. Skoro jedna "część" filmu jest w klimacie fantasy, to dlaczego ta druga ma być całkowicie realna. Rzeczywiście, dla kogoś, kto mało wie o historii Hiszpanii może się wydać, że oddziały Franco były w zupełności złe, a komuniści - nieskazitelnie dobrzy (czarne jest czarne, a białe jest białe). Ale może twórcy chcieli ukazać właśnie oddział kapitana Vidala. To głównie przez jego rozkazy i decyzje mamy w filmie tych złych. Ja na pewno nie wiem o historii tyle, co Ty, ale wiem, że nie można w niej wszystkiego generalizować.
Dla nas komuniści nigdy nie powinni być dobrzy, chyba że zależy ci na zgubie naszego kraju. Tak samo było w przypadku Hiszpanii ta cała idea budowy lepszego świata który budowano jak u nas czyli na kościach prawdziwych patriotów oraz ludzi wierzących. Biorąc pod uwagę to że do tego dochodzili anarchiści to w pełni popieram Franco który bronił prawdziwego ducha Hiszpanii. I gratulacje za to że uważasz że ktoś w ogóle zasłużył na śmierć ,szczególnie że tobie wolno wybierać, więc pytam co takiego zrobili księża , zakonnice i wierni że zasłużyli na śmierć ?
" ,istnieją różne metody zabijania, co kościół robił przez wieki."
No bez żartów taki poważny człowiek a nadal wierzy w tą czarną legendę kościoła jak ta przerażająca inkwizycja , masowe palenie czarownic no i oczywiście te bezduszne krucjaty :) Takie były czasy i kościół nie odbiegał od nich bo tworzyli go ludzie żyjący w tych czasach. Nie można oceniać historii poprzez pryzmat współczesności.
Nie popisałeś się koleżko znajomością historii, Drugiej Republiki i guerra civil.
Na czym miała polegać to idea stworzenia lepszego świata? Na poprowadzeniu rewolucji w stylu radzieckim? Posłuchaj starych przemówień (czy raczej poczytaj o nich) nie tylko komunistów jak Ibarrauri i Diaz, ale takze tych umiarkowanych jak Caballero, który wyraźnie stwierdził, że rewolucja socjalistyczna jest nieunikniona.
Teraz pytanie - czy wygranie wyborów do Kortezów w 1936 nie wystarczyło Frente Popular? Jeżeli Kościół był dla nich takim wrogiem, to dlaczego Republikanie, mając większość w Parlamencie i mogąc przegłosować każdą ustawę, wyszli na ulicę i popełnili wiele zbrodni, paląc kościoły, profanując je, gwałcąc zakonnice i zabijając konserwatystów? Czy liczba stu spalonych kosciołów i ponad dwustu ofiar w ciagu raptem trzech tygodni, to takie "małe piwo"? Czy to są metody państwa praworządnego, demokratycznego? Za przeproszeniem - a gówno.
Co do kleru, to o czym mówimy? Po pierwsze, większość swych dóbr, Kościół hiszpański stracił w latach 70-tych 19 wieku, podczas wojen karlistowskich. Po drugie, już w 1931 Azana z dumą twierdził, że "Hiszpania nie jest już katolicka". To czego zwyrodniałe republikańskie bojówki chciały od Kościoła w 1936 roku? Jeszcze im było mało? Kontynuowali rozdzielanie państwa od Kościoła poprzez palenie budynków kościelnych i mordowanie księży? I Ty to usprawiedliwiasz? To chyba żart.
Owszem, komunistom w dojściu do władzy w FR pomogło powstanie Frankistów, ale ja nie mam żadnej pewności, że i bez tego powstania, PCE nie objęłoby władzy, bo z pewnością byłoby bardzo solidnie wspomagane przez Komintern. Wystarczyło 10 miesięcy wojny by komuniści przeprowadzili jatkę w swoim stylu w Barcelonie mordując anarchistów i przede wszystkim marksistów. Jestem przekonany, że fakt powstania wojskowego niewiele tu zmienił, co najwyżej przyspieszył wzrost potęgi PCE.
No ale generalnie, co ma wnieść na forum odnośnie samego filmu, Twój historyczny, nieco przydługi i odrobinę arogancki wywód?
Film nie jest filmem historycznym.
"Nie popisałeś się koleżko znajomością historii" - czyli że co, zabierając się za jakiś film muszę być również geniuszem - historykiem by czyhać i wyłapywać wszystkie nieścisłości? Nie szkoda Ci czasu na takie pierdoły?
Film jest zdecydowanie fantastyczny, przynajmniej w połowie, tak jak napisałeś dwa światy się tu przeplatały, ale osobiście nie uważam aby było to tandetne połączenie. Wręcz przeciwnie. Bardzo dużo tu wieloznaczności i nieracjonalności. Świat wojny i świat Fauna nie tyle co się przeplatały, ale poniekąd pokrywały, pokazując, że i tu i tu są rzeczy złe. I na pewno sama wojna jest tu ważnym wyznacznikiem, ale nie najważniejszym. Nie wyobrażam sobie tego filmu bez części fantastycznej.
Nie napiszę natomiast, że "pewnie nie zrozumiałeś tego filmu" bo to byłoby bez sensu. Myślę po prostu, że bardziej skupiłeś się na tej części normalnej, i tyle.
Odpisałem na post autora wątku, który zaczął polemikę historyczną. Na temat filmu nie napisałem ani słowa, po prostu sprostowałem rzeczy, które napisał autor i to tyle.
Poczytaj sobie Millwall co kościół robił w Hiszpanii w XX wieku, była to zemsta mas, jak dla mnie w pełni zasłużona.
Czytałem niejedną książkę i nic nie przekonuje mnie do tego by tzw "praworządne" państwo dopuszczało się mordowania duchownych i palenia kościołów. Jak im KK przeszkadzał, to trzeba było uregulować to wszystko działaniami cywilizowanymi i prawnymi a nie dawać wolną rękę czerwonej hołocie.
Dla mnie film był bardzo dobry, osobisty, momentami przechodzący w sferę bardzo prywatną. I choć nie podobała mi się (i to BARDZO) konstrukcja postaci, głównie pielęgnowanie mitu dzielnych partyzantów, z czystym sumieniem daję ósemkę.
PS Początkowo film mnie rozczarował, ponieważ nie wytrzymał presji arcydzieła. Dla mnie ten film był dobry, lecz nie było w nim nic, co mogę uznać za genialne.
Podepnę się pod wątek. Dla mnie osobiście film jest arcydziełem. Jest przepiękny i ubóstwiam go, choć mój osąd może wypacza to, że bardzo podchodzą mi takie baśniowe klimaty. Jednak 10 nie dałem właśnie dla tego, że bardzo czarno-biało i tendencyjnie przedstawia całą wojnę. Owszem rozumiem, że to tylko film i nie musi być hiper-realistyczny i bynamniej nie zamierzam go za to skreślać, bo co innego żywe kpienie z logiki i zdrowego rozsądku, a la Private Ryan, a co innego spore bo spore ale przejaskrawienie w baśniowym klimatem filmie. Niemniej jako historyk z zamiłowania tą 1 gwiazkę zabieram. Franco to nie Stalin i komunisci to nie Akowcy, a oglądając film można takowe wrażenie odnieść.