Według mnie Requiem jest bardzo przehajpowanym filmem. Nigdy nie zrobił na mnie ogromnego wrażenia. Nie podziałał na mnie tak jak "Lilja 4-ever"... Po obejrzeniu "Lilja 4-ever" jestem zmiażdżony. Inaczej nie potrafię tego opisać. Już od bardzo dawna żaden film nie wzbudził we mnie tylu emocji i nie zostawił mnie zszokowanego. Sceny "seksu" z perspektywy pierwszej osoby, czy wizja nieba to rozwiązania najwyższej klasy. Zawsze będę cenił Moodyssona...
No cóż, mnie bardziej zaszokowało „Requiem”(co nie znaczy, że odmawiam „Lilji 4 ever” ambitnej tematyki i wymowności). Można spokojnie porównywać oba filmy: zarówno jeden i drugi przedstawia jak poważny społeczny problem odbija się na życiu indywidualnych jednostek i oba mają bardziej zaszokować widza, niż przekazać jednoznaczne pouczenie.
Nie wiem jak "Requiem for a dream", bo mam dopiero zamiar obejrzeć, ale właśnie skończyłam oglądać Lilję. To jest taki film po którego obejrzeniu człowiek aż nie potrafi nic powiedzieć...Jak to ktoś już użył tego wyrażenia - zmiażdżył mnie.
Łapała się na tym, że nawet nieświadomie, raz wypływał uśmiech na mojej twarzy, a raz swojego rodzaju szok.
Dla mnie to jest po prostu genialny film.
te dwa filmy o których mowa wyżej miażdżą - po prostu. W obu muzyka jest mistrzowska. I na obu łzy leciały, nie ma co.