Wybrałam się na ten film z klasą, co nie było mądrym posunięciem ze względu na wychowawczynię. I tak dziękuję Bogu, że nie było z nami pani od religii - ale mniejsza o to.
Jak dla mnie film był trochę przerysowany. To tylko moje (a może także błędne - nigdy nie mieszkałam w dużym mieście, nie spotkałam dresa, nikt nie zagadał do mnie życzliwie prosząc o komórkę, więc nie jestem przyzwyczajona do tego, że facet chodzi zakrwawiony po ulicy i nikt nie zwraca na niego uwagi) zdanie.
Bardzo podobała mi się muzyka. Gra aktorska też była dobra - nie mam zarzutów.
Podobało mi się także zakończenie. Że nie było sielankowego happy end'u.
Oczywiście to nie jest film, w którym można się doszukać 'drugiego dna', jakiejś głębi. Po prostu, jak ktoś ma ochotę oglądnąć kino akcji (bo miłości to tam za dużo nie ma - i dobrze.) i rozerwać się w sobotni wieczór.
Ogólnie oceniam film 6/10. Dałabym 5, ale muzyka mnie zachwyciła.
Skoro juz przy muzyce jestesmy. W filmie zawitalo pare wybitnych brytyjskich utworow co dodalo filmowi smaczku. Polecam
22-20's - Devil In Me
Clash - London Calling
Kasabian - Club Foot