Skrzyżowanie filmu fabularnego z animacją. Taka niby bajka dla dzieci, z której dziecko pewnie by nic nie zrozumiało. Typowy przykład amerykańskiego badziewia. Film skierowany nie wiem do kogo. Do młodzieży? Być może. Na pewno jednak nie do mnie, bo po obejrzeniu czuję w głowie coś na kształt śmietnika (stan porównywalny do stanu w jaki wpadam po obejrzeniu zbyt wielu bzdurnych reklam telewizyjnych). Film ten mogę jedynie porównać do fast foodów ? szybko, kolorowo i błyszcząco, a treściowo beznadziejnie (niestrawność, wiatry i zgaga). Prosto, łatwo i z uszczerbkiem dla inteligencji widza.
...powtórzył, ponieważ zjeżdżanie na mydle było jedyną rzeczą którą opanował do perfekcji i która bezgranicznie kochał.
...powtórzył jeszcze raz z rozczuleniem, a echo w jego pustym czerpie odpowiedziało...
Początkowo troll filmaniak nie zorientował się że echo odpowiedziało mu więcej niż powiedział. Ale po kilku godzinach jednak to do niego dotarło. Coś było nie tak, bo echo skrytykowało jego zapędy pisarskie. Skąd jednak to zawszone echo mogło wiedzieć, że potajemnie uprawiał tą trudną dziedzinę sztuki? Wprawdzie polegało to jedynie na bazgraniu na ścianach domów słów "zjedź na mydle", ale znając ograniczony zasób słów trolla to i tak był dla niego duży wyczyn.
Wniosek nasuwał się tylko jeden. W jego pustej głowie musiało coś się zagnieździć. Miał to nawet poddać wnikliwej analizie tzn palnąć się w łeb maczugą, ale zasnął.
Nieszczęsny pisarzyna puknął się w łeb i przypomniał sobie,że przecież ma mózg rozmiarów rodzynka.W jego głowie była nieszczęsna cząstka człowieczeństwa,zdominowana jednak przez umysł hieny.Z tego powodu napadł na byle kogo z siekierą i osunął się na ziemię.Jego elokwencja uniemożliwiała mu kontakt z innymi ludźmi,a jedynie zaprowadziła go w wielką spiralę szaleństwa...
The end.
Troll filmaniak obudził się z wrzaskiem i zwymiotował. Śniło mu się że napisał coś więcej niż "zjedź na mydle". I do tego że miał mózg rozmiarów rodzynka a więc o wiele większy niż w rzeczywistości. To było dla niego zbyt wiele. Zaczął się okładać maczugą po pustym czerepie aż stracił przytomność.
Jeszcze nie masz dosyć? Dobrze.
Biednemu pisarzynie wydawało się, że jest królem.Obudził się w wannie wypełnionej lodem. Wykrył też,że brakuje mu nerek oraz wątroby,która leżała obok.Zjadł ją.Przypomniał też,że jest ofiarą(własnego losu,jak i tajemniczego zbója),a ofiary mają się nie ruszać.Chciał wezwać policję,lecz zjadł telefon i zapomniał numeru.Zdał sobie też sprawę,że maczugi dawno wyszły z mody,a ich używanie jest wysoce niewskazane. W wyobraźni poprowadził się do muzeum Prado,gdzie stał obraz jego marzeń. Był dla niego przygotowany...i zdał sobie sprawę,iż tajemnicza osoba,o której pisze,jest od niego mądrzejsza,gdyż żadne inne rozwiązanie nie powstało...
Kiedy troll filmaniak pisarzyna (jak postanowił siebie nazywać), odzyskał przytomność, przypomniał sobie zwidy które miał przed chwilą. Były tak infantylne i żałosne że znowu zwymiotował i znowu stracił przytomność.
Biedny pismak ocknął się,wyszedł na ulicę i potknął się o hydrant.Zrozumiał,że opętał go Duch Zarozumialstwa i Dokuczania.Z tego powodu zwrócił swą wątrobę i wyrecytował taki oto krótki wiersz:
Na imię mi Derp.
Już jestem w głowie twej,
Już jedno zapamiętać chciej,
Że zdarza mi się psocić...
Pożeram ludzi,hobby me,
Różne są zajęcia twe,
Nikt nie potrafi pojąć też,
Że zdarza mi się psocić...
Uważał,że "psota"to kanibalizm i morderstwa.