Obiektywnie rzecz biorąc, to słabiutki film. Jednak myślałem - znając ostatnie dokonania braci Wayansów - że będzie jeszcze słabszy, i 'Mały' stanowi dla mnie, co dziwne, zaskoczenie in plus.
Fabuła zupełnie nierealna i absurdalna: trzydziestoparoletni karzeł-przestępca, wychodzi z więzienia i od razu powraca na drogę przestępstwa, ukrywa jednak łup w torebce pewnej niewiasty, następnie jako niemowlę zjawia się u bram domu owej kobiety i jej męża, którzy postanawiają się zaopiekować podrzutkiem. Nie no, naprawdę trudno uwierzyć, by byli na świecie tacy idioci, którzy by uwierzyli w tę maskaradę. Ale to tylko kino i można to wybaczyć...
Oczywiście cała ta przebieranka, to dla Wayansów tylko pretekst to bombardowania widza kolejnymi bardzo niskich (by nie powiedzieć niewznoszących się w ogóle w powietrze) lotów dowcipami, które z czasem zaczynają troszeczkę nużyć.
Jest oczywiście jakiś tam morał, a nasz rzezimieszek na końcu - jak to zwykle bywa - po części się zrehabilituje. Jednakowoż tylko dla mało wrażliwych, i tylko przy piwie. Estetom nie polecam. 4/10.