Film wspaniały wizualnie, a Cate uwielbiam, recytowane teksty zupełnie jednak przypadkowe - nikt nie zadał sobie nawet trudu, żeby znaleźć coś ciekawszego niż proklamacje o tym, że nowa sztuka będzie inna niżwszystko poprzednie :) Całość obnaża banał tych "manifestów" i megalomanię twórców, wśród których każdy czuje, że odkrywa właśnie koło powtarzając te same frazesy. Pomysłem byłoby przedstawienie radykalnych i odkrywczych manifestów z różnych dziedzin: nie tylko sztuka, ale też polityka (Trocki, Hitler), socjologia (Zimbardo), religia (Jezus, Mahomet) i de facto na to liczyłam.