Kiepski film, i to zarówno z winy Kusturicy, jak i samego Maradony, który często ignorował ekipę filmową i co rusz dowodził braku poczucia odpowiedzialności za cokolwiek. Są w tym filmie jednak dwa momenty FANTASTYCZNE - i są to... piosenki!!!
Pierwsza śpiewana przez Maradonę w knajpie, nie bez goryczy opowiadająca o jego życiu.
Druga cudowna scena - warta więcej niż wszystkie filmy o Maradonie - to spotkanie z Manu Chao. Diego wysiada z auta, na ulicy, oparci o mur Manu z kumplem grają piosenkę "Gdybym ja był Maradoną". Diego wyraźnie nie zna Manu, ale zachęcany przez ekipę podchodzi bliżej i słucha. Po chwili widać łzy płynące mu spod okularów przeciwsłonecznych. To jest fenomenalna scena - do obejrzenia np. na youtubie.
a dla mnie całościowo film fenomenalny! zaskoczył mnie in plus!
kiepski film to stworzył Koszałka czy tam Koszałko o naszych orłach, a nie Kusturica o Maradonie, chłopie!;)
jak można winić Maradonę za cokolwiek, za brak odpowiedzialności przy tworzeniu filmu? hehe o co Ci chodziło?:) Maradona miał zmienić swój charakter na potrzeby dokumentu filmowego o nim?
film, jego lotność, świetnie oddaje klimacik fenomenu Diego i jego samego, jako człowieka z licznymi słabościami, piłkarza, kibica, ojca, męża, bohatera narodu, pomazańca Bożego...Kusturica nie zapomniał też o korzeniach Diego...i ja dla równowagi takich miernych ocen jak Twoja, daję z premedytacją 10! Boski Diego by Kusturica!
Myślę, że film nie jest ani tak kiepski jak pisze kolega założyciel wątku, ani tak dobry jak powiadasz kaniaFCB. Momenty są, ale np. produkcja BBC "When Lineker met Maradona" to to nie jest.
Jednak jak na dzień przerwy w mundialu, film bardzo dobry :)