Cały problem tej ekranizacji zawiera się w kilku punktach:
1. Dlaczego (Ja pytam dlaczego do K&%^ej nędzy?!!) gra komputerowa z oznaczeniem PEGI 18+ doczekała się ekranizacji z oznaczeniem 16+ ??? Przecież w tym filmie nie padają żadne "faki" i nie zostaje przelana nawet jedna kropla krwi! (Domyślam się też, że to dlatego Valkiria nie była wstrzykiwana tylko wypijana)
2. Fatalny dobór aktorów do ról. Już rola Jacka Lupino sprawiła, że ten film mnie irytował, a jak zobaczyłem kto gra J. Bravurę to padłem ze śmiechu (raczej był to śmiech przez łzy) i nie mogłem sie podnieść...
3. Bullet-Time został tutaj wepchnięty na siłę. Było naprawdę kilka dobrych scen (pod koniec), gdzie efekt spowolnionego czasu można było zrobić z polotem, ale to, co zafundował reżyser budzi tylko uśmiech politowania...
4. Teksty! Gdzie są legendarne cytaty Maxa przesycone Cynizmem i biurową filozofią gościa zmęczonego życiem? No gdzie? Gdzie jest Payne'owa poezja, którą spisywało się kiedyś w zeszytach szkolnych, żeby nie zapomnieć najlepszych tekstów?!
5. Last, but not least - ten film byłby naprawdę dobry gdyby nosił inny tytuł, oraz miał innego bohatera.
Też mam wrażenie że reżyser nie widział gry na oczy, efekty wrzucone na siłę, fabuła też usilnie stara się zrobić ten film z jakąś "głębią" tylko po co ? szkoda bo budżet był tylko trzeba było go z głową wykorzystać ...